|
"Pietas Domini" z oratorium Trójcy Świętej przy kościele Najświętszej Marii Panny w Gdańsku |
J 5,17-30 Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam”. Dlatego
więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował
szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: „Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie,
gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni,
podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to
wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście
się dziwili. Albowiem
jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych,
których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał
Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu.
Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego,
który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci
przeszedł do życia. Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to
umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą.
Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie
w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest
Synem Człowieczym. Nie
dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy
spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre
czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na
zmartwychwstanie potępienia. Ja
sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój
jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który
Mnie posłał”.
Nowy kościół w górskiej osadzie, w dniu
poświęcenia. Wszystko to, co stanowi budowlę i jej wyposażenie wprost
pęka z dumy: solidne belki, barwne malowidła, świetliste witraże,
błyszczące szaty. Tylko gdzieś na dachu jest jeden niezadowolony: mały
gwoździk przytrzymujący klepkę gontu.
- Nikt na mnie nie zwraca uwagi! To skandal! Czuje się niepotrzebny.
Ma
tego dość. Postanawia pójść swoją drogą. Wyskakuje z gontu i stacza się
w dół. Tutaj jednak nieszczęśliwie wpada w kałużę i prawie natychmiast
zaczyna rdzewieć, tkwiąc w błocie bezużytecznie. Co gorsza, nocą zrywa
się burza. Pierwszy podmuch wiatru zrywa obluzowany gont, z którego
gwoździk wyskoczył. Kolejny – powiększa rozdarcie. Deszczułki fruwają w
powietrzu jak konfetti. A do środka zacieka deszcz, niszcząc ściany,
malowidła i szaty. A wszystko przez bunt jednego małego gwoździa.
Tak
często czujesz się nieważny, nic nie znaczący, niedoceniony,
niepotrzebny. Tak często, że nieraz masz już dość wszystkiego. Chcesz to
rzucić: pracę, dom, dziecko, co sprawia kłopoty, przykrego sąsiada…
Uważaj, bo możesz nie tylko zmarnować siebie, ale też wszystko to i
wszystkich tych, czemu i komu jesteś potrzebny.
Stań przed lustrem,
popatrz na siebie, powtórz sobie: jestem narzędziem w ręku Boga, jestem
narzędziem, jestem potrzebny, to nieprawda, że nie ma ludzi
niezastąpionych. Powtórz to sobie. Poczujesz się potrzebny i tak zdrowo,
pokornie – ważny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz