13. Tydzień Zwykły

13. tydzień  zwykły - poniedziałek 29 czerwca

 
Mt 8,18-22: Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: „Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”.
Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”.
Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”.
Lecz Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”.

Władca pewnego kraju zachorował śmiertelnie. Obiecano więc sowitą nagrodę temu, kto by go umiał uzdrowić. Zgłosił się pewien śmiałek, którego wkrótce postawiono przez majestatem króla. Gdy zostali sam na sam, ów człowiek zapytał o powód złego samopoczucia pomazańca Bożego.
- Skoro masz mnie uzdrowić, to ci powiem. Otóż mój minister do spraw ludności oznajmił mi rzecz tak smutną, iż nie chcę dłużej nie tylko być królem, ale nawet w ogóle żyć na tym świecie.
- Jakaż to straszna nowina, panie.
- Moje królestwo jest przeklęte. Ilekroć rodzi się kolejne dziecię, jeden z dotychczasowych moich poddanych umiera, by liczba mieszkańców pozostała nienaruszona.
- Ależ królu – odrzekł po chwili człowiek, który miał go uzdrowić. – Po dokładnym rozważeniu wnoszę, iż twoje królestwo jest nie przeklęte, a błogosławione! Bo oto ilekroć umiera jeden z twoich poddanych, w tej samej chwili rodzi się nowy mieszkaniec twego królestwa! Czyż nie jest to znak błogosławieństwa?

Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych – mówi Jezus człowiekowi, który chcesz iść za nim. To wezwanie nie oznacza braku szacunku dla tych, co umarli, dla tradycji żałobnych, dla śmierci. To wezwanie oznacza umiłowanie życia, opcję na rzecz radości, pozytywne myślenie, uśmiech, nadzieję.

Ilekroć zachoruję na rozpacz, posmutnieję beznadziejnie, zakrztuszę się łzą, poślij mi swego anioła, Panie, niech przetrze mi oczy, bym przejrzał, bym wrócił do życia.\\


13. tydzień  zwykły - wtorek 1 lipca

Mt 8,23-27: Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie.
Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: „Panie, ratuj, giniemy!”
A On im rzekł: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza.
A ludzie pytali zdumieni: „Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?”

Do psychiatry przyszedł mężczyzna po czterdziestce: smutny, przygarbiony, nerwowo rozglądający się na boki, po prosty chodzący kryzys.
- Żona mi się już nie podoba, dzieci dorastają i mnie nie szanują, a pracy ani awansu ani podwyżki. Żyć się nie chce.
- Musi się pan zrelaksować – poradził mu doktor. – Słyszałem, że dziś wieczorem w naszym domu kultury występuje znany kabareciarz. No wie pan: opowiada dowcipy, parodiuje, śpiewa kuplety i takie tam. Pójdzie pan, pośmieje się, zapomni i smutkach i wróci panu chęć do życia.
- Problem w tym, panie doktorze, że to ja jestem tym kabareciarzem.

Głupio tak być smutnym, kiedy ma się pocieszać innych. I strach się bać, kiedy – jak apostołowie – powinno się być przykładem odwagi. I nikt po ludzku nie może przymnożyć odwagi, żaden doktor, ni komik. Potrzeba samego Jezusa, by wyciągnął ręce i uciszył burzę strachu.

Panie, potrzebuję kryzysowego anioła. By mi wskazał ciebie wówczas, gdy będę przeżywał burzę strachu lub zniechęcenia. By mi wskazał Ciebie.


13. tydzień  zwykły - środa 2 lipca

Mt 8,28-34
Gdy Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć: „Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?”
A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy prosiły Go: „Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń”. Rzekł do nich: „Idźcie”. Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach.
Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z ich granic.

Żaliła się świnia Panu Bogu, że jej nikt nie lubi. Że ludzie używają jej imienia do wyzwisk, inwektyw i przekleństw oraz mówienia o tym, co najpodlejsze.
- Co innego krowa – mówiła. – Jej używają w reklamach, nazywają pieszczotliwie „Krasulą”, głaszczą, robią z niej maskotkę, przytulankę – płakała w bezsilnej złości świnia.
- Być może dlatego, że z krowy ludzie mają pożytek jeszcze za jej życia, a z ciebie dopiero po twojej śmierci – odpowiedział jej Pan Bóg łaskawie.

Kim byś wolał być, gdybyś nie był człowiekiem: świnią czy krową? I jeszcze jedno pytanie: wiesz, co to znaczy, żyć jak świnia? Przepraszam, jeśli cię uraziłem, ale nie chodzi mi o nic, co mogłoby cię obrazić. Po prostu wydaje mi się, że żyć jak świnia, to kazać czekać bliźnim na to, by mieli z ciebie jakiś pożytek. Kazać im czekać długo. Może nawet aż do twojej śmierci.

Poślij, Panie, do mnie anioła. Nie mnie popędzi. By nikt nie musiał na mnie czekać. By bracia mieli ze mnie odrobinę pożytku już teraz.


13. tydzień  zwykły - czwartek 3 lipca

Mt 9,1-8
Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: „On bluźni”.
A Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź» ? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów”, rzekł do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”.
On wstał i poszedł do domu.
A tłumy ogarnął lęk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

Sekretarka przyniosła szefowi kolejne pismo.
- Tym razem do przedświąteczny list, w którym pański syn pisze, co chciałby dostać pod choinkę.
- Ach, w takim razie proszę ten list otworzyć, przeczytać i spełnić każde jego życzenie, bez względu na to, ile by to miało kosztować. Tutaj ma pani moja kartę kredytową.
Sekretarka wróciła po pięciu minutach.
- Obawiam się, że nie będę w stanie spełnić tego, o co prosi pański syn.
- A cóż takiego on znów wymyślił? Niech pani pokaże ten list.
Szef wziął do ręki kartkę i półgłosem przeczytał:
- Chciałbym, drogi tato, żebyś mógł mi poświęcić codziennie pół godziny swojego czasu. Nie chcę żadnych prezentów, bo wszystko już mam. Brakuje mi tylko ojca…

Czego może oczekiwać przyniesiony do Jezusa paralityk? Wydaje się, że najbardziej potrzeba mu sprawności. A tymczasem Jezus wie lepiej. I dlatego najpierw mówi: odpuszczają ci się twoje grzechy. Wbrew temu, co może się wydawać, pieniądze ani lekarstwa nie załatwiają wszystkich ludzkich problemów.

Daj mi panie anioła namysłu, nim zacznę Cię o cos prosić. Anioła namysłu, bym wiedział, o co prosić. Anioła namysłu, bym wiedział, jak i od czego zacząć.


13. tydzień  zwykły - piątek 4 lipca

Mt 9,9-13: Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”
On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Patriarcha Wenecji, kardynał Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, miał takie przeżycie. Doniesiono mu, że jeden z kapłanów jego diecezji stoczył się w alkoholizm. Kardynał z pomocą swojego kapelana ruszył natychmiast na poszukiwania upadłego księdza. Po wielu godzinach znalazł go wreszcie, nieźle już wstawionego, w jednej z podrzędnych tawern. Wyciągnął go bez słowa na zewnątrz. A potem, przed zdumionym księdzem, uklęknął i poprosił go o spowiedź.

Chory potrzebuje porządnego lekarza, który wie, jak zadziałać. Do Mateusz pewnie przychodziło wielu lekarzy: prosili – nawróć się, grozili – spotka cię kara. Bez skutku. Aż przyszedł Jezus, ujrzał go i powiedział – pójdź za mną. I nic więcej nie musiał mówić, ani robić. To wystarczyło.

Panie, jeśli chcesz, bym kogoś nawrócił, kogoś poza samym sobą, poślij mi swego anioła. Niech podpowie mi, jak mam to zrobić, żeby naprawić, a nie zepsuć.


13. tydzień  zwykły - sobota 5 lipca

Mt 9,14-17:
Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”.

Po niedzielnej Mszy ksiądz proboszcz zatrzymał się przed kościołem na chwilę rozmowy z uchodzącą za najpiękniejszą kobietą we wsi. Kobieta, z racji swojej urody, nie cieszyła się oczywiście najlepszą – delikatnie mówiąc – opinią. Nic dziwnego, że zaraz też znaleźli się zatroskani o powołanie księdza proboszcza parafianie, którzy o jego rozmowie z ową „ladaco” donieśli czym prędzej biskupowi. Ten wezwał proboszcza i zażądał wyjaśnień.
- Ekscelencjo, chyba lepiej rozmawiając z piękną kobietą myśleć o Panu Bogu, niż rozmawiając z Bogiem myśleć o pięknej kobiecie…

Najgorsi są ci życzliwie zatroskani. Tacy, co to pytają Jezusa z takim przejęciem: czemu Twoi uczniowie nie poszczą? Tacy, co piszą anonimy, donoszą. Nie, nie żeby osądzać, czy potępiać, lecz z czystej troski.

Panie, naucz mnie troszczyć się o innych, mądrze i dobrze troszczyć się o innych. Naucz mnie takiej troski niemej, niepiśmiennej, ale działającej. Niech będę właściwą łata i odpowiednim bukłakiem.
12. tydzień  zwykły - poniedziałek 23 czerwca
 
 Mt 7,1-5: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.

Żona do męża:
- Już od pół roku przyglądam się praniu naszej sąsiadki. I wiesz co? Ona w ogóle nie używa wybielacza a i proszek też ma chyba byle jaki, bo to pranie jakieś takie coraz bardziej szare i niedobrane.
Mąż podchodzi spogląda na pranie sąsiadki, podchodzi do okna, otwiera je, patrzy raz jeszcze, potem zamyka z powrotem i znów patrzy. W końcu mówi:
- Wiesz co? Jej pranie jest białe, niczym śnieg. To nasze okna są brudne.

Gdyby zorganizować zawody w krzyżowaniu, wygrałbyś z samym Piłatem. On, by ukrzyżować Jezusa, potrzebował całego, solidnego drąga. A tobie, by ukrzyżować bliźniego, wystarczy drzazga wyjęta z jego oka

Panie, jak Tobiaszowi, poślij i mnie swojego anioła. Bym przejrzał, Panie. By oczyścił moje oczy. A wtedy wszystko, na co patrzę, będzie czystsze.


12. tydzień  zwykły - wtorek 24 czerwca

Mt 7,6.12-14: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie dawajcie psom tego co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.

- Muszę ci coś powiedzieć. Ten twój znajomy, no wiesz, o kogo chodzi…
- Zaraz, zaraz. Czy to, co chcesz mi o nim powiedzieć na pewno jest prawdą?
- Absolutnie! Mówił mi o tym przecież ten…, no wiesz…
- A czy to, co chcesz mi powiedzieć, jest dobre?
- No co ty, chyba żartujesz. Wprost przeciwnie.
- W takim razie powiedz mi jeszcze tylko, czy to, co chcesz mi powiedzieć może się na coś przydać?
- Wiesz…, hm…, raczej nie.
- W takim razie, skoro to nie jest ani pewne, ani dobre, ani pożyteczne, mam dla ciebie dobrą radę: nie zaprzątaj tym głowy ani sobie, ani mnie.

Obgadujemy kogoś. No, po prostu, nie da się inaczej – tłumaczymy się często. I dobrze. Przecież nie ma przykazania, zakazującego mówienia o innych. Jest tylko to Jezusowe wezwanie, które można nieco zmodyfikować: mów tak, jakbyś chciał, by o tobie mówiono.

Spraw, Panie, bym słowem rozmowy umiał odmalować prawdziwego anioła stróża mojego brata i siostry. Odmalować, nie zapaćkać.


12. tydzień  zwykły - środa 25 czerwca
 
Mt 7,15-20: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

Wszedł do sklepu i – ku swemu ogromnemu zdziwieniu – za ladą zastał skrzydlatego anioła.
- Co tutaj można kupić?
- Wszystko, co zechcesz, cokolwiek może pomóc lub ulżyć tobie, twoim bliźnim i całemu światu.
- Jeśli tak, to odważ mi po kilogramie mądrości, odwagi, sprawiedliwości i pokoju, i jeszcze pracy, chleba i dachu nad głową. Niech świat będzie wreszcie szczęśliwy.
- Poczekaj, nie powiedziałem ci jeszcze najważniejszego – uśmiechnął się anioł. – To nie jest sklep z owocami, ale z nasionami.

Ile razy prosimy: Boże, daj jedzenie, dach nad głową, pieniądze, zdrowie – tylekroć myślimy o owocach. Ile razy Bóg słyszy nasze prośby o jedzenie, dach nad głową, pieniądze i zdrowie, daje nam nasiona. Dopiero wówczas, gdy to zrozumiemy, będziemy mogli z całym przekonaniem mówić: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.

Poślij mi, Panie, anioła. Niech mnie dogląda, pielęgnuje, podlewa i plewi, bym nie zmarnował nasion otrzymanych od Ciebie, bym przyniósł owoce, po których bliźni rozpoznają we mnie Ciebie.


12. tydzień  zwykły - czwartek 26 czerwca
 
Mt 7,21-29: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości».
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.
Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Anioł podsłuchał, jak Bóg szczególnie gorąco błogosławi pewnemu człowiekowi. Chcąc się dowiedzieć, kto to taki, zszedł na ziemię i oto zastał niepozornego człeczynę, który w zakopconej jaskini bił czołem przed wyrzezanym z kamienia bałwanem. Wrócił więc czym prędzej przed Majestat Pański, nie kryjąc swojego zdziwienia:
- Jakże to, Panie, błogosławić raczysz tak serdecznie temu bałwochwalcy?
A Bóg miłosierny, kiwając dobrotliwie siwą głową, odpowiedział mu na to:
- Wiem, że on mnie pojmuje niewłaściwie. Ale, prawdę powiedziawszy, któż bez cienia wątpliwości rozumie moją istotę? Skądinąd zaś serce tego człowieka szuka Mnie z zapałem i pragnie Mnie ze wszystkich sił. I dlatego jest mi ten człowiek tak bliski. I dlatego mu co dzień błogosławię.

Jeżeli nie każdy, który mówi Jezusowi „Panie” będzie zbawiony, to kto, na miłość Boską? Już wiem. Bóg nie jest głuchoniemy. Nie potrzebuje czytać z ruchu warg. Jego niespecjalnie obchodzą nasze usta. Bóg jest Miłością, to znaczy, że odczytuje poruszenia serce i według nich ocenia i zbawia człowieka.

Panie, tego samego anioła, który ruszał wodą w sadzawce Siloe poślij i do mnie: niech mi przyniesie Twoje błogosławieństwo i poruszy moim sercem.


12. tydzień  zwykły - piątek 27 czerwca
 
Mt 8,1-4: Gdy Jezus zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast został oczyszczony z trądu.
A Jezus rzekł do niego: „Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

Dwóch woźniców zakopało swoje zaprzęgi w lepkim błocie. Pierwszy z nich ukląkł na wozie i uniósł ręce w pokornej modlitwie o pomoc. A drugi wziął się do roboty, podkładając faszynę i kamienie pod koła, poganiając woły i – co najgorsze – dodając sobie od czasu do czasu animuszu siarczystym przekleństwem. Na to wszystko nagle zjawił się anioł z nieba. Sfrunął delikatnie, a potem zaprał się mocno, naprężył duchowe muskuły i pomógł wydostać się z topieli… owemu utrudzonemu woźnicy.
- Chyba się pomyliłeś, Panie – przeklinający wprzódy woźnica zaczerwienił się po czubki uszu. – Nie mnie się należała pomoc, lecz memu kompanowi, który się usilnie modlił.
- Nie. Wszystko jest w porządku. Nasz Pan posyła mnie z pomocą zawsze tylko temu, kto sam się nie oszczędza.

Co zrobił trędowaty, by być uzdrowionym? Az trzy rzeczy: zbliżył się, upadł i prosił. Nie czekał bezczynnie, ale złożył w ofierze odrobinę swojego wysiłku. I został wysłuchany. Pan Bóg nie robi czego „za ciebie”, ale „z tobą”. I to jest cudowne.

Drogi Aniele Stróżu. Dobrze by było, gdybyś nie tylko chronił mnie od niebezpieczeństw, ale również – chociaż od czasu do czasu – zapędził mnie do roboty. Co też na pewno wyjdzie mi na zdrowie.


12. tydzień  zwykły - sobota 28 czerwca
 
Mt 8,5-17: Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.
Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi»”.
Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu.
Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.

Tłumek utrudzonych pielgrzymów stanął przed bramą sanktuarium, prosząc strzegących je mnichów, by otwarli bramę.
- Susza pożera nasze plony, Przyszliśmy więc prosić o deszcz.
- Nic tu po was. Wasza modlitwa nie będzie miła Bogu! – odpowiedział przez małe okienko w furcie jeden z braci kustoszów.
- Wpuść nas! Nie tobie, grzesznikowi, oceniać naszą modlitwę zanoszoną do Boga.
- Wracajcie, wracajcie – upierał się braciszek. – Tylko wiara czyni cuda. A wy przyszliście prosić o deszcz, a nawet nie wzięliście ze sobą parasoli.

Jezus chwali wiarę setnika proszącego o cud. Taka wiara oznacza jednak coś więcej, niż tylko uznanie istnienia Boga. To wiara, która wciska parasol w rękę proszącego o deszcze i miskę – w dłoń błagającego o strawę. Modlitwa bez wiary, jest rutyną. Modlitwa bez wiary nie ma sensu.

Panie, poślij swojego anioła. Niech pomoże i przygotować naczynie mojego serca, nim poproszę Cię o jakąkolwiek łaskę.

11. Tydzień Zwykły

11. tydzień zwykły - poniedziałek 16 czerwca


Mt 5,38-42: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.

Doktor bezradnie rozłożył ręce:
- Mam złe wieści. Pies, który panią pogryzł był chory na wściekliznę. Pani też grozi ta choroba. I chociaż zrobimy wszystko, co w naszej mocy, musi pani być przygotowana nawet na najgorsze. Przyniosłem papier i coś do pisania. Proszę sporządzić testament.
Kiedy po godzinie doktor zajrzał znów do tej Sali, pacjentka wciąż siedziała zgięta nad kartką papieru z długopisem w ręku.
- Długi pani pisze ten testament.
- To nie testament – odpowiedziała kobieta. – To lista tych, których sama mam zamiar pogryźć przed śmiercią.

Oko za oko, ząb za ząb – jest w tej regule miejsce jedynie na czystą sprawiedliwość, bez cienia miłosierdzia, bez przebaczenia. Jezus uczy inaczej: nie BIERZ odwetu, lecz DAJ łaskawość.
Postaw, Panie, przy mnie anioła przebaczenia, anioła dobrej pamięci – takiej, co jest jak miłość, bo nie pamięta złego.


11. tydzień zwykły - wtorek 17 czerwca

Mt 5,43-48: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak, będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

Kapelana wezwano do łoża konającego króla celem uczynienia dyspozycji na ostatnią drogę. Pomagając zacnemu śmiertelnikowi w spowiedzi ksiądz zapytał:
- Czy wasza wysokość przebaczył już z serca swoim wrogom?
Król uniósł się nieco na posłaniu, spojrzał w oczy kapelana, uśmiechnął się blado i wyschniętymi wargami wyszeptał:
- Nie mam wrogów.
- Wasza wysokość raczył ich wszystkich pokonać?
- Nie. Wszystkich uczyniłem moimi przyjaciółmi.

Na czym właściwie polega miłość nieprzyjaciela: na uścisku dłoni, poklepaniu po plecach, jakimś nieszczerym zapewnieniu, że jest okej, że nic się nie stało? Na mówieniu dzień dobry, wspólnej kawie czy posiłku? Nie. Miłować wrogów oznacza: uczynić ich przyjaciółmi. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia tylko z pozorami miłości.

Miłosierny Panie, poślij mi anioła, który do słów mojej modlitwy „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” przypomni mi dołożyć jeszcze twoją prośbę z krzyża: „odpuść im, bonie wiedzą, co czynią”.


11. tydzień zwykły - środa 18 czerwca

Mt 6,1-6.16-18: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.

Bambus był najdorodniejszym drzewem w całym ogrodzie i za wszelką cenę pragnął przypodobać się swemu panu. Ten stanął przed bambusem pewnego dni i zapytał:
- Czy chcesz sprawić mi radość?
- O, tak, panie.
- Muszę cię w takim razie ściąć!
- O, nie, panie…
- Oberwać wszystkie liście i przepołowić wzdłuż cały pień.
- Czyń, co zechcesz, panie.
Pan zrobił, jak powiedział: ściął bambus, oberwał liście, przepołowił pień, połówki, oczyszczone w środku, ułożył jedna za drugą – od strumienia, aż po połać suchej dotąd ziemi, na której, dzięki rynnie z bambusa, wyrósł nowy ogród, sprawiający radość swemu panu.

Trzeba najpierw się umniejszyć, trzeba dać się ściąć, pozbawić ozdób i przywilejów, pozwolić się przepołowić, złamać i oczyścić w środku. Dopiero wtedy można zacząć naprawdę służyć.

Panie, muszę się przyznać, że zazdroszczę aniołom: też chciałbym służyć innym, samemu pozostając niewidzialnym. Wtedy lepiej podobałbym się tobie.


11. tydzień zwykły - czwartek 19 czerwca

Mt 6,7-15: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.

Przybyły do Sparty obcy poseł dziwił się wielce, że wokół miasta nie widać nigdzie murów obronnych.
- Przyjdź tu znów jutro, a pokaże ci nasze mury obronne – obiecał mu król.
Kiedy poseł ów zjawił się nazajutrz, władca postawił go w oknie i wskazał na zamkowe przedpole, gdzie zwartych szeregach stało dziesięć tysięcy zbrojnych mężów.
- Oto są mury obronne Sparty – powiedział król. – A każdy z nich jest jak jedna, solidna cegła…

Jezus uczy nas dzisiaj zwięzłości na modlitwie. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, byśmy uczynili z niej mur obronny. Mur obronny, a nie barykadę. A jaka to różnica? Taka, że na barykadę wrzuca się byle jak i byle co, byle było to dużo w sporej ilości. A mur buduje się solidnie, cegła po cegle.

Panie, kiedy się modlę, postaw przy mnie anioła. Niech pomoże mi kształtne słowa spajać zaprawą wiary i miłości, niech z mojej modlitwy, nawet tej najbardziej spontanicznej, czyni dar uporządkowany i miły Bogu, budowlę, nie bezładne i bezwartościowe usypisko.


11. tydzień zwykły - piątek 20 czerwca

Mt 6,19-23: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza mszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność”.

Umarł bogacz. Ocknął się przy stole, jakby w jakiejś restauracji. Przejrzał leżącą na wyciągnięcie ręki.
- Tanio tu u was! – zagadnął nakrywającego białym obrusem sąsiedni stół anioła.
- Tanio. – przytaknął anioł. – Wszystko po złotówce: przystawka, i zupa i drugie danie, i deser. A cały obiad też kosztuje w sumie złotówkę. Tak dziwnie tu kalkulujemy.
- No, to będzie mi się tu u was nieźle powodziło – ucieszył się bogacz.
- Zaraz, zaraz – anioł popatrzył nań przenikliwie. – Ale chyba wiesz, że tutaj nie liczą się te pieniądze, które zgromadziłeś, ale jedynie te, które rozdałeś?
Bogacz z trwogą zaczął obmacywać kieszenie. W jednej znalazł jedyne pięćdziesiąt groszy. A przez chwilę wydawało mu się, że trafił do nieba…

W niebie rosną góry skarbów z tego, co człowiek rozdaje na ziemi. Ile tego trzeba rozdać? Żeby wystarczyło na wieczność, a więc jak najwięcej. Najbezpieczniej – po prostu wszystko. Mówi się, że piekło od nieba wcale się tak bardzo nie różni. No właśnie, może nawet wcale. I tu i tu będzie wszystko po złotówce. A piekło będzie dla tych, którzy w kieszeni już na zawsze będą mieś zaledwie pięćdziesiąt groszy. Bo więcej im było szkoda rozdać.

Postaw przy mnie, Panie, anioła z chusteczką, by ocierał mi łzy – zawsze wtedy, kiedy będzie mi żal coś dać, czymś się podzielić, coś pożyczyć.


11. tydzień zwykły - sobota 21 czerwca

Mt 6,24-34: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkie potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”.

Przyszło zdrożonemu turyście nocować w gościnnym klasztorze. Rano nie krył swojego zdziwienia z powodu skromności wyposażenia swej celi:
- Gdzież są wasze meble i sprzęty? – zapytał braci przy śniadaniu.
- A gdzież są pańskie? – odpowiedział pytaniem na pytanie jeden z mnichów.
- Zaraz, zaraz, ale ja tu jestem tylko przejazdem! – tłumaczył się turysta.
- My również – odpowiedział z uśmiechem zakonnik.

Już nie dziwimy się nawet, ale wręcz oburzamy na Jezusa, że każe nam się zupełnie nie troszczyć o jedzenie i ubranie. W naszym klimacie? W naszych czasach? Tymczasem Jezus nie wzywa do głodu i chłodu, ale do umiarkowaniu w trosce, do rozsądku, który wciąż przypomina, gdzie jest nasza ojczyzna.

Skarć mego anioła stróża, Panie. Niech częściej przypomina mi – kiedy jestem w sklepie, w salonie samochodowym, kiedy patrzę na domy i ubrania bogatych – niech przypomina mi, że nagi wyszedłem z łona ziemi, i nagi doń powrócę.

10. Tydzień Zwykły

10. tydzień  zwykły - poniedziałek 9 czerwca

Mt 5,1-12: Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

Do księdza proboszcza przyszedł niebiednie wyglądający dojrzały mężczyzna.
- Chciałbym wybrać i wykupić miejsce na cmentarzu, gdzie kiedyś spocznę – poprosił.
Poszli na cmentarz. Mężczyzna znalazł miejsce, gdzie wkrótce miał stanąć solidny grobowiec.
- Ma pan już miejsce, gdzie spocznie pańskie ciało – powiedział na koniec ksiądz proboszcz. – A czy znalazł pan już także miejsce spoczynku swojej duszy?
Mężczyzna zatrzymał się zaskoczony. Nerwowo przełknął ślinę.
- Jest ksiądz pierwszym, który mnie o to pyta. Prawdę mówiąc nigdy o tym nie myślałem.
Tak zaczęło się jego nawrócenie.

Błogosławieństwa, które rozpoczynają Jezusowe kazanie na górze, to nie tylko nowe drogowskazy. Są one także jakby opisem miejsc, gdzie spoczną duszę tych, którzy według nich żyć będą.

Kiedy ty pytasz: gdzie będę pracował, mieszkał, spał, jadł - niech dobry anioł pyta pobudza cię do troski o miejsce twojego wiecznego spoczynku. Wiecznego, nie chwilowego.


10. tydzień  zwykły - wtorek 10 czerwca

Mt 5,13-16: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

Żołnierze śmiali się z kolegi, że co wieczór, nim położy się spać, klęka na modlitwę przy swojej pryczy. Dokuczali mu. Drwili. Pewnego wieczoru jeden z kolegów rzucił w modlącego się ubłoconymi buciorami. Następnego ranka znalazł je przy swoim łóżku wyczyszczone na wysoki połysk. Wieczorem już do modlitwy uklękli już we dwójkę.

Tyle właśnie znaczy, być światłem świata i solą ziemi. Bo sól ziemi i światło świata nie stoją na cokole, ale czyszczą buty, którymi ktoś w nie rzuca. I powalają na kolana.

Aniele stojący przy mnie, wyczyść mnie, wyszoruj, zeskrob ze mnie skorupę pychy i próżności. Niechże wreszcie zabłysnę światłem i zasmakuję solą.


10. tydzień  zwykły - środa 11 czerwca

Mt 5,17-19: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Na pchlim targu pewien mężczyzna kupił wiekowy zegar w dobrym stanie i na chodzie. Przyniósł go do domu. Żona zachwycona nabytkiem wyczyściła zegar i postawiła go na kominku. Zegar przestał jednak chodzić. Dopiero po dokładnych oględzinach okazało się, że ciężarek wagi leży obok.
- Zdjęłam go – zaczęła tłumaczyć żona – bo żal mi się go zrobiło, że taki stary i jeszcze dźwiga obciążnik.
- Niestety, bez niego nie potrafi odmierzać czasu.

Jezus nie przyszedł znieść Prawa. Owszem, ma ono swoją wagę, lecz nie jako ciężar, lecz obciążnik – pobudza człowieka do działania, do zbawienia.

Mój aniele, nakręć mnie znów do dobrego, jak stary zegar, kiedy zacznę narzekać, że mi ciężko i utyskiwać, że mi się nie chce.


10. tydzień  zwykły - czwartek 12 czerwca

Mt 5,20-26: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.

Nawrócił się ktoś, wytrzeźwiał, zuczciwiał, wyspowiadał. Zaczął się nawet z tym obnosić. Po miesiącu ktoś go zapytał:
- Co dobrego zrobiłeś dla Jezusa?
- Jeszcze nic. Kilka tygodni temu przeżyłem nawrócenie i dopiero uczę się żyć po Bożemu.
- Kilka tygodni temu? A kiedy zapalasz świecę, czyż czekasz, aż nauczy się świecić, czy też od razu oczekujesz od nie blasku?

Idź i pojednaj się z bratem – mówi Jezus. Nie potem, nie po złożeniu daru, ale najpierw, natychmiast! Od zaraz! Miłość bliźniego jest ponad czasem.

Niech Boży anioł, który uwija się wokół ciebie, przypomina ci ciągle, że albo kocha się od zaraz, albo nie kocha się wcale.


10. tydzień  zwykły - piątek 13 czerwca

Mt 5,27-32: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wy-łup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
Powiedziano też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę, poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.

Ksiądz proboszcz usłyszał przypadkowo straszliwie przeklinającego parafianina. W najbliższa niedzielę powiedział więc ostre kazanie o przeklinaniu. Po Mszy przyszedł do zakrystii jakiś mężczyzna:
- Wiem, że mnie dotyczyło księdza kazanie. Postaram się poprawić.
Za chwilę przyszedł kolejny:
- To o mnie ksiądz mówił dziś na kazaniu. Mógł mi to ksiądz powiedzieć w cztery oczy, a nie zaraz z ambony.
Przyszedł wreszcie ten, którego proboszcz słyszał przeklinającego. Przyszedł i powiedział:
- Ale IM ksiądz dzisiaj dołożył!

Kiedy słuchasz Jezusa, przestrzegającego przed cudzołóstwem, też tak myślisz: ale im, Panie, dołożyłeś. I kiedy Jezus mówi innych grzechach i grzesznikach – też. A tymczasem, choćbyś był innego zdania, kiedy Jezus mówi o grzechu i grzeszniku, zawsze mówi o tobie.

Mój aniele, pozwól mi zrozumieć, że myśli przekształcają się w słowa, słowa – w czyny, czyny – w nawyki, nawyki – w charakter, a charakter – w moje wieczne zbawienie lub potępienie.


10. tydzień  zwykły - sobota 14 czerwca

Mt 5,33-37: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie będziesz fałszywie przysięgał», «lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi». A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym.
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.

Na kolację, po służbie, pierwszy oficer wypił nieco za dużo rumu. Kapitan wpisał do dziennika rejsu:
- Dziś pierwszy oficer był pijany.
- Niech pan to wymaże – prosił nazajutrz oficer kapitana. – Armator pomyśli ze po pijanemu pełniłem służbę, a ja, owszem, wypiłem sporo, ale już po zdaniu obowiązków.
- Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły. Liczą się fakty – odpowiedział kapitan i zapisu nie usunął.
Wobec tego następnego dnia pierwszy oficer zapisał w dzienniku rejsu:
- Dzisiaj kapitan był trzeźwy.
- Proszę anulować ten zapis! – domagał się kapitan. – Armator pomyśli, że w pozostałe dni byłem pijany, a to nieprawda.
- Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły. Liczą się fakty – odpowiedział pierwszy oficer i zapis pozostawił.

Jezus wzywa: niech wasza mowa będzie tak – tak, nie – nie. Jezus wzywa do głoszenia prawdy, całej prawdy. Jezus wzywa, by słowa zgadzały się z faktami. Nie tak w ogóle. Ale w drobiazgach, w szczegółach także.

Zanim coś powiesz, nawet coś drobnego, nieważnego, zapytaj swojego anioła, czy to prawda, czy to potrzebne i po co w ogóle to mówić.