12. tydzień zwykły

12. tydzień  zwykły - poniedziałek

Mt 7,1-5: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.

Żona do męża:
- Już od pół roku przyglądam się praniu naszej sąsiadki. I wiesz co? Ona w ogóle nie używa wybielacza a i proszek też ma chyba byle jaki, bo to pranie jakieś takie coraz bardziej szare i niedobrane.
Mąż podchodzi spogląda na pranie sąsiadki, podchodzi do okna, otwiera je, patrzy raz jeszcze, potem zamyka z powrotem i znów patrzy. W końcu mówi:
- Wiesz co? Jej pranie jest białe, niczym śnieg. To nasze okna są brudne.

Gdyby zorganizować zawody w krzyżowaniu, wygrałbyś z samym Piłatem. On, by ukrzyżować Jezusa, potrzebował całego, solidnego drąga. A tobie, by ukrzyżować bliźniego, wystarczy drzazga wyjęta z jego oka

Panie, jak Tobiaszowi, poślij i mnie swojego anioła. Bym przejrzał, Panie. By oczyścił moje oczy. A wtedy wszystko, na co patrzę, będzie czystsze.


12. tydzień  zwykły - wtorek

Mt 7,6.12-14: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie dawajcie psom tego co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.

- Muszę ci coś powiedzieć. Ten twój znajomy, no wiesz, o kogo chodzi…
- Zaraz, zaraz. Czy to, co chcesz mi o nim powiedzieć na pewno jest prawdą?
- Absolutnie! Mówił mi o tym przecież ten…, no wiesz…
- A czy to, co chcesz mi powiedzieć, jest dobre?
- No co ty, chyba żartujesz. Wprost przeciwnie.
- W takim razie powiedz mi jeszcze tylko, czy to, co chcesz mi powiedzieć może się na coś przydać?
- Wiesz…, hm…, raczej nie.
- W takim razie, skoro to nie jest ani pewne, ani dobre, ani pożyteczne, mam dla ciebie dobrą radę: nie zaprzątaj tym głowy ani sobie, ani mnie.

Obgadujemy kogoś. No, po prostu, nie da się inaczej – tłumaczymy się często. I dobrze. Przecież nie ma przykazania, zakazującego mówienia o innych. Jest tylko to Jezusowe wezwanie, które można nieco zmodyfikować: mów tak, jakbyś chciał, by o tobie mówiono.

Spraw, Panie, bym słowem rozmowy umiał odmalować prawdziwego anioła stróża mojego brata i siostry. Odmalować, nie zapaćkać.


12. tydzień  zwykły - środa

Mt 7,15-20: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

Wszedł do sklepu i – ku swemu ogromnemu zdziwieniu – za ladą zastał skrzydlatego anioła.
- Co tutaj można kupić?
- Wszystko, co zechcesz, cokolwiek może pomóc lub ulżyć tobie, twoim bliźnim i całemu światu.
- Jeśli tak, to odważ mi po kilogramie mądrości, odwagi, sprawiedliwości i pokoju, i jeszcze pracy, chleba i dachu nad głową. Niech świat będzie wreszcie szczęśliwy.
- Poczekaj, nie powiedziałem ci jeszcze najważniejszego – uśmiechnął się anioł. – To nie jest sklep z owocami, ale z nasionami.

Ile razy prosimy: Boże, daj jedzenie, dach nad głową, pieniądze, zdrowie – tylekroć myślimy o owocach. Ile razy Bóg słyszy nasze prośby o jedzenie, dach nad głową, pieniądze i zdrowie, daje nam nasiona. Dopiero wówczas, gdy to zrozumiemy, będziemy mogli z całym przekonaniem mówić: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.

Poślij mi, Panie, anioła. Niech mnie dogląda, pielęgnuje, podlewa i plewi, bym nie zmarnował nasion otrzymanych od Ciebie, bym przyniósł owoce, po których bliźni rozpoznają we mnie Ciebie.


12. tydzień  zwykły - czwartek

Mt 7,21-29: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości».
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.
Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Anioł podsłuchał, jak Bóg szczególnie gorąco błogosławi pewnemu człowiekowi. Chcąc się dowiedzieć, kto to taki, zszedł na ziemię i oto zastał niepozornego człeczynę, który w zakopconej jaskini bił czołem przed wyrzezanym z kamienia bałwanem. Wrócił więc czym prędzej przed Majestat Pański, nie kryjąc swojego zdziwienia:
- Jakże to, Panie, błogosławić raczysz tak serdecznie temu bałwochwalcy?
A Bóg miłosierny, kiwając dobrotliwie siwą głową, odpowiedział mu na to:
- Wiem, że on mnie pojmuje niewłaściwie. Ale, prawdę powiedziawszy, któż bez cienia wątpliwości rozumie moją istotę? Skądinąd zaś serce tego człowieka szuka Mnie z zapałem i pragnie Mnie ze wszystkich sił. I dlatego jest mi ten człowiek tak bliski. I dlatego mu co dzień błogosławię.

Jeżeli nie każdy, który mówi Jezusowi „Panie” będzie zbawiony, to kto, na miłość Boską? Już wiem. Bóg nie jest głuchoniemy. Nie potrzebuje czytać z ruchu warg. Jego niespecjalnie obchodzą nasze usta. Bóg jest Miłością, to znaczy, że odczytuje poruszenia serce i według nich ocenia i zbawia człowieka.

Panie, tego samego anioła, który ruszał wodą w sadzawce Siloe poślij i do mnie: niech mi przyniesie Twoje błogosławieństwo i poruszy moim sercem.


12. tydzień  zwykły - piątek

Mt 8,1-4: Gdy Jezus zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast został oczyszczony z trądu.
A Jezus rzekł do niego: „Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

Dwóch woźniców zakopało swoje zaprzęgi w lepkim błocie. Pierwszy z nich ukląkł na wozie i uniósł ręce w pokornej modlitwie o pomoc. A drugi wziął się do roboty, podkładając faszynę i kamienie pod koła, poganiając woły i – co najgorsze – dodając sobie od czasu do czasu animuszu siarczystym przekleństwem. Na to wszystko nagle zjawił się anioł z nieba. Sfrunął delikatnie, a potem zaprał się mocno, naprężył duchowe muskuły i pomógł wydostać się z topieli… owemu utrudzonemu woźnicy.
- Chyba się pomyliłeś, Panie – przeklinający wprzódy woźnica zaczerwienił się po czubki uszu. – Nie mnie się należała pomoc, lecz memu kompanowi, który się usilnie modlił.
- Nie. Wszystko jest w porządku. Nasz Pan posyła mnie z pomocą zawsze tylko temu, kto sam się nie oszczędza.

Co zrobił trędowaty, by być uzdrowionym? Az trzy rzeczy: zbliżył się, upadł i prosił. Nie czekał bezczynnie, ale złożył w ofierze odrobinę swojego wysiłku. I został wysłuchany. Pan Bóg nie robi czego „za ciebie”, ale „z tobą”. I to jest cudowne.

Drogi Aniele Stróżu. Dobrze by było, gdybyś nie tylko chronił mnie od niebezpieczeństw, ale również – chociaż od czasu do czasu – zapędził mnie do roboty. Co też na pewno wyjdzie mi na zdrowie.


12. tydzień  zwykły - sobota

Mt 8,5-17: Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.
Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi»”.
Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu.
Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.

Tłumek utrudzonych pielgrzymów stanął przed bramą sanktuarium, prosząc strzegących je mnichów, by otwarli bramę.
- Susza pożera nasze plony, Przyszliśmy więc prosić o deszcz.
- Nic tu po was. Wasza modlitwa nie będzie miła Bogu! – odpowiedział przez małe okienko w furcie jeden z braci kustoszów.
- Wpuść nas! Nie tobie, grzesznikowi, oceniać naszą modlitwę zanoszoną do Boga.
- Wracajcie, wracajcie – upierał się braciszek. – Tylko wiara czyni cuda. A wy przyszliście prosić o deszcz, a nawet nie wzięliście ze sobą parasoli.

Jezus chwali wiarę setnika proszącego o cud. Taka wiara oznacza jednak coś więcej, niż tylko uznanie istnienia Boga. To wiara, która wciska parasol w rękę proszącego o deszcze i miskę – w dłoń błagającego o strawę. Modlitwa bez wiary, jest rutyną. Modlitwa bez wiary nie ma sensu.

Panie, poślij swojego anioła. Niech pomoże i przygotować naczynie mojego serca, nim poproszę Cię o jakąkolwiek łaskę.


11. Tydzień Zwykły

11 tydzień zwykły - poniedziałek

Mt 5,38-42: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.

Doktor bezradnie rozłożył ręce:
- Mam złe wieści. Pies, który panią pogryzł był chory na wściekliznę. Pani też grozi ta choroba. I chociaż zrobimy wszystko, co w naszej mocy, musi pani być przygotowana nawet na najgorsze. Przyniosłem papier i coś do pisania. Proszę sporządzić testament.
Kiedy po godzinie doktor zajrzał znów do tej Sali, pacjentka wciąż siedziała zgięta nad kartką papieru z długopisem w ręku.
- Długi pani pisze ten testament.
- To nie testament – odpowiedziała kobieta. – To lista tych, których sama mam zamiar pogryźć przed śmiercią.

Oko za oko, ząb za ząb – jest w tej regule miejsce jedynie na czystą sprawiedliwość, bez cienia miłosierdzia, bez przebaczenia. Jezus uczy inaczej: nie BIERZ odwetu, lecz DAJ łaskawość.
Postaw, Panie, przy mnie anioła przebaczenia, anioła dobrej pamięci – takiej, co jest jak miłość, bo nie pamięta złego.


11 tydzień zwykły - wtorek

Mt 5,43-48: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak, będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

Kapelana wezwano do łoża konającego króla celem uczynienia dyspozycji na ostatnią drogę. Pomagając zacnemu śmiertelnikowi w spowiedzi ksiądz zapytał:
- Czy wasza wysokość przebaczył już z serca swoim wrogom?
Król uniósł się nieco na posłaniu, spojrzał w oczy kapelana, uśmiechnął się blado i wyschniętymi wargami wyszeptał:
- Nie mam wrogów.
- Wasza wysokość raczył ich wszystkich pokonać?
- Nie. Wszystkich uczyniłem moimi przyjaciółmi.

Na czym właściwie polega miłość nieprzyjaciela: na uścisku dłoni, poklepaniu po plecach, jakimś nieszczerym zapewnieniu, że jest okej, że nic się nie stało? Na mówieniu dzień dobry, wspólnej kawie czy posiłku? Nie. Miłować wrogów oznacza: uczynić ich przyjaciółmi. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia tylko z pozorami miłości.

Miłosierny Panie, poślij mi anioła, który do słów mojej modlitwy „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” przypomni mi dołożyć jeszcze twoją prośbę z krzyża: „odpuść im, bonie wiedzą, co czynią”.


11 tydzień zwykły - środa

Mt 6,1-6.16-18: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.

Bambus był najdorodniejszym drzewem w całym ogrodzie i za wszelką cenę pragnął przypodobać się swemu panu. Ten stanął przed bambusem pewnego dni i zapytał:
- Czy chcesz sprawić mi radość?
- O, tak, panie.
- Muszę cię w takim razie ściąć!
- O, nie, panie…
- Oberwać wszystkie liście i przepołowić wzdłuż cały pień.
- Czyń, co zechcesz, panie.
Pan zrobił, jak powiedział: ściął bambus, oberwał liście, przepołowił pień, połówki, oczyszczone w środku, ułożył jedna za drugą – od strumienia, aż po połać suchej dotąd ziemi, na której, dzięki rynnie z bambusa, wyrósł nowy ogród, sprawiający radość swemu panu.

Trzeba najpierw się umniejszyć, trzeba dać się ściąć, pozbawić ozdób i przywilejów, pozwolić się przepołowić, złamać i oczyścić w środku. Dopiero wtedy można zacząć naprawdę służyć.

Panie, muszę się przyznać, że zazdroszczę aniołom: też chciałbym służyć innym, samemu pozostając niewidzialnym. Wtedy lepiej podobałbym się tobie.


11 tydzień zwykły - czwartek

Mt 6,7-15: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.

Przybyły do Sparty obcy poseł dziwił się wielce, że wokół miasta nie widać nigdzie murów obronnych.
- Przyjdź tu znów jutro, a pokaże ci nasze mury obronne – obiecał mu król.
Kiedy poseł ów zjawił się nazajutrz, władca postawił go w oknie i wskazał na zamkowe przedpole, gdzie zwartych szeregach stało dziesięć tysięcy zbrojnych mężów.
- Oto są mury obronne Sparty – powiedział król. – A każdy z nich jest jak jedna, solidna cegła…

Jezus uczy nas dzisiaj zwięzłości na modlitwie. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, byśmy uczynili z niej mur obronny. Mur obronny, a nie barykadę. A jaka to różnica? Taka, że na barykadę wrzuca się byle jak i byle co, byle było to dużo w sporej ilości. A mur buduje się solidnie, cegła po cegle.

Panie, kiedy się modlę, postaw przy mnie anioła. Niech pomoże mi kształtne słowa spajać zaprawą wiary i miłości, niech z mojej modlitwy, nawet tej najbardziej spontanicznej, czyni dar uporządkowany i miły Bogu, budowlę, nie bezładne i bezwartościowe usypisko.


11 tydzień zwykły - piątek

Mt 6,19-23: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza mszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność”.

Umarł bogacz. Ocknął się przy stole, jakby w jakiejś restauracji. Przejrzał leżącą na wyciągnięcie ręki.
- Tanio tu u was! – zagadnął nakrywającego białym obrusem sąsiedni stół anioła.
- Tanio. – przytaknął anioł. – Wszystko po złotówce: przystawka, i zupa i drugie danie, i deser. A cały obiad też kosztuje w sumie złotówkę. Tak dziwnie tu kalkulujemy.
- No, to będzie mi się tu u was nieźle powodziło – ucieszył się bogacz.
- Zaraz, zaraz – anioł popatrzył nań przenikliwie. – Ale chyba wiesz, że tutaj nie liczą się te pieniądze, które zgromadziłeś, ale jedynie te, które rozdałeś?
Bogacz z trwogą zaczął obmacywać kieszenie. W jednej znalazł jedyne pięćdziesiąt groszy. A przez chwilę wydawało mu się, że trafił do nieba…

W niebie rosną góry skarbów z tego, co człowiek rozdaje na ziemi. Ile tego trzeba rozdać? Żeby wystarczyło na wieczność, a więc jak najwięcej. Najbezpieczniej – po prostu wszystko. Mówi się, że piekło od nieba wcale się tak bardzo nie różni. No właśnie, może nawet wcale. I tu i tu będzie wszystko po złotówce. A piekło będzie dla tych, którzy w kieszeni już na zawsze będą mieś zaledwie pięćdziesiąt groszy. Bo więcej im było szkoda rozdać.

Postaw przy mnie, Panie, anioła z chusteczką, by ocierał mi łzy – zawsze wtedy, kiedy będzie mi żal coś dać, czymś się podzielić, coś pożyczyć.


11 tydzień zwykły - sobota

Mt 6,24-34: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkie potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”.

Przyszło zdrożonemu turyście nocować w gościnnym klasztorze. Rano nie krył swojego zdziwienia z powodu skromności wyposażenia swej celi:
- Gdzież są wasze meble i sprzęty? – zapytał braci przy śniadaniu.
- A gdzież są pańskie? – odpowiedział pytaniem na pytanie jeden z mnichów.
- Zaraz, zaraz, ale ja tu jestem tylko przejazdem! – tłumaczył się turysta.
- My również – odpowiedział z uśmiechem zakonnik.

Już nie dziwimy się nawet, ale wręcz oburzamy na Jezusa, że każe nam się zupełnie nie troszczyć o jedzenie i ubranie. W naszym klimacie? W naszych czasach? Tymczasem Jezus nie wzywa do głodu i chłodu, ale do umiarkowaniu w trosce, do rozsądku, który wciąż przypomina, gdzie jest nasza ojczyzna.

Skarć mego anioła stróża, Panie. Niech częściej przypomina mi – kiedy jestem w sklepie, w salonie samochodowym, kiedy patrzę na domy i ubrania bogatych – niech przypomina mi, że nagi wyszedłem z łona ziemi, i nagi doń powrócę.

10. Tydzień Zwykły

10. tydzień  zwykły - poniedziałek

Mt 5,1-12: Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

Do księdza proboszcza przyszedł niebiednie wyglądający dojrzały mężczyzna.
- Chciałbym wybrać i wykupić miejsce na cmentarzu, gdzie kiedyś spocznę – poprosił.
Poszli na cmentarz. Mężczyzna znalazł miejsce, gdzie wkrótce miał stanąć solidny grobowiec.
- Ma pan już miejsce, gdzie spocznie pańskie ciało – powiedział na koniec ksiądz proboszcz. – A czy znalazł pan już także miejsce spoczynku swojej duszy?
Mężczyzna zatrzymał się zaskoczony. Nerwowo przełknął ślinę.
- Jest ksiądz pierwszym, który mnie o to pyta. Prawdę mówiąc nigdy o tym nie myślałem.
Tak zaczęło się jego nawrócenie.

Błogosławieństwa, które rozpoczynają Jezusowe kazanie na górze, to nie tylko nowe drogowskazy. Są one także jakby opisem miejsc, gdzie spoczną duszę tych, którzy według nich żyć będą.

Kiedy ty pytasz: gdzie będę pracował, mieszkał, spał, jadł - niech dobry anioł pyta pobudza cię do troski o miejsce twojego wiecznego spoczynku. Wiecznego, nie chwilowego.


10. tydzień  zwykły - wtorek

Mt 5,13-16: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

Żołnierze śmiali się z kolegi, że co wieczór, nim położy się spać, klęka na modlitwę przy swojej pryczy. Dokuczali mu. Drwili. Pewnego wieczoru jeden z kolegów rzucił w modlącego się ubłoconymi buciorami. Następnego ranka znalazł je przy swoim łóżku wyczyszczone na wysoki połysk. Wieczorem już do modlitwy uklękli już we dwójkę.

Tyle właśnie znaczy, być światłem świata i solą ziemi. Bo sól ziemi i światło świata nie stoją na cokole, ale czyszczą buty, którymi ktoś w nie rzuca. I powalają na kolana.

Aniele stojący przy mnie, wyczyść mnie, wyszoruj, zeskrob ze mnie skorupę pychy i próżności. Niechże wreszcie zabłysnę światłem i zasmakuję solą.


10. tydzień  zwykły - środa

Mt 5,17-19: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Na pchlim targu pewien mężczyzna kupił wiekowy zegar w dobrym stanie i na chodzie. Przyniósł go do domu. Żona zachwycona nabytkiem wyczyściła zegar i postawiła go na kominku. Zegar przestał jednak chodzić. Dopiero po dokładnych oględzinach okazało się, że ciężarek wagi leży obok.
- Zdjęłam go – zaczęła tłumaczyć żona – bo żal mi się go zrobiło, że taki stary i jeszcze dźwiga obciążnik.
- Niestety, bez niego nie potrafi odmierzać czasu.

Jezus nie przyszedł znieść Prawa. Owszem, ma ono swoją wagę, lecz nie jako ciężar, lecz obciążnik – pobudza człowieka do działania, do zbawienia.

Mój aniele, nakręć mnie znów do dobrego, jak stary zegar, kiedy zacznę narzekać, że mi ciężko i utyskiwać, że mi się nie chce.


10. tydzień  zwykły - czwartek

Mt 5,20-26: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.

Nawrócił się ktoś, wytrzeźwiał, zuczciwiał, wyspowiadał. Zaczął się nawet z tym obnosić. Po miesiącu ktoś go zapytał:
- Co dobrego zrobiłeś dla Jezusa?
- Jeszcze nic. Kilka tygodni temu przeżyłem nawrócenie i dopiero uczę się żyć po Bożemu.
- Kilka tygodni temu? A kiedy zapalasz świecę, czyż czekasz, aż nauczy się świecić, czy też od razu oczekujesz od nie blasku?

Idź i pojednaj się z bratem – mówi Jezus. Nie potem, nie po złożeniu daru, ale najpierw, natychmiast! Od zaraz! Miłość bliźniego jest ponad czasem.

Niech Boży anioł, który uwija się wokół ciebie, przypomina ci ciągle, że albo kocha się od zaraz, albo nie kocha się wcale.


10. tydzień  zwykły - piątek

Mt 5,27-32: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wy-łup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
Powiedziano też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę, poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.

Ksiądz proboszcz usłyszał przypadkowo straszliwie przeklinającego parafianina. W najbliższa niedzielę powiedział więc ostre kazanie o przeklinaniu. Po Mszy przyszedł do zakrystii jakiś mężczyzna:
- Wiem, że mnie dotyczyło księdza kazanie. Postaram się poprawić.
Za chwilę przyszedł kolejny:
- To o mnie ksiądz mówił dziś na kazaniu. Mógł mi to ksiądz powiedzieć w cztery oczy, a nie zaraz z ambony.
Przyszedł wreszcie ten, którego proboszcz słyszał przeklinającego. Przyszedł i powiedział:
- Ale IM ksiądz dzisiaj dołożył!

Kiedy słuchasz Jezusa, przestrzegającego przed cudzołóstwem, też tak myślisz: ale im, Panie, dołożyłeś. I kiedy Jezus mówi innych grzechach i grzesznikach – też. A tymczasem, choćbyś był innego zdania, kiedy Jezus mówi o grzechu i grzeszniku, zawsze mówi o tobie.

Mój aniele, pozwól mi zrozumieć, że myśli przekształcają się w słowa, słowa – w czyny, czyny – w nawyki, nawyki – w charakter, a charakter – w moje wieczne zbawienie lub potępienie.


10. tydzień  zwykły - sobota

Mt 5,33-37: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie będziesz fałszywie przysięgał», «lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi». A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym.
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.

Na kolację, po służbie, pierwszy oficer wypił nieco za dużo rumu. Kapitan wpisał do dziennika rejsu:
- Dziś pierwszy oficer był pijany.
- Niech pan to wymaże – prosił nazajutrz oficer kapitana. – Armator pomyśli ze po pijanemu pełniłem służbę, a ja, owszem, wypiłem sporo, ale już po zdaniu obowiązków.
- Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły. Liczą się fakty – odpowiedział kapitan i zapisu nie usunął.
Wobec tego następnego dnia pierwszy oficer zapisał w dzienniku rejsu:
- Dzisiaj kapitan był trzeźwy.
- Proszę anulować ten zapis! – domagał się kapitan. – Armator pomyśli, że w pozostałe dni byłem pijany, a to nieprawda.
- Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły. Liczą się fakty – odpowiedział pierwszy oficer i zapis pozostawił.

Jezus wzywa: niech wasza mowa będzie tak – tak, nie – nie. Jezus wzywa do głoszenia prawdy, całej prawdy. Jezus wzywa, by słowa zgadzały się z faktami. Nie tak w ogóle. Ale w drobiazgach, w szczegółach także.

Zanim coś powiesz, nawet coś drobnego, nieważnego, zapytaj swojego anioła, czy to prawda, czy to potrzebne i po co w ogóle to mówić.

9. tydzień zwykły

9. tydzień  zwykły - poniedziałek

Mk 12,1-12
: Jezus zaczął mówić w przypowieściach do arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych:
„Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
W odpowiedniej porze posłał do rolników sługę, by odebrał od nich część należną z plonów winnicy. Ci chwycili go, obili i odesłali z niczym. Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. Posłał jeszcze jednego, tego również zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali.
Miał jeszcze jednego, ukochanego syna. Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: «Uszanują mojego syna». Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: «To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo jego będzie nasze». I chwyciwszy go zabili i wyrzucili z winnicy.
Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym.
Nie czytaliście tych słów w Piśmie:
«Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych»?”
I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim powiedział tę przypowieść. Zostawili więc Go i odeszli.

Przyszedł do mnie zmartwiony czymś wyraźnie młody mężczyzna.
- Mam dziewczynę.
- To dobrze.
- Ale mama jej nie lubi.
- To źle. Może znajdź sobie inną.
Przyszedł znów za kilka tygodni.
- Znalazłem nową dziewczynę. Też nie podoba się mamie.
- Znajdź inną.
- Braknie dziewczyn, jak tak dalej pójdzie,
- Spróbuj znaleźć taką, która będzie podobna do twojej mamy. Polubi ją na pewno.
Przyszedł znów za kilka tygodni., Smutny.
- Znalazłem podobną do mamy.
- No i co? Teraz wszystko z porządku?
- Nie. Ta znowu nie podoba się tacie…

Co odczuwa odrzucony Jezus: zawód, ból, rozpacz? Kamień odrzucony przez budujących – bo się nie spodobał – stał się fundamentem.

Niech Boży anioł zdmuchnie z twych powiek ciężar smutku z tego powodu, że ktoś cię nie akceptuje, że się nie podobasz.  Ważne, by cię Pan Bóg lubił.


9. tydzień  zwykły - wtorek

Mk 12,13-17
: Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”
Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć”. Przynieśli, a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”
Odpowiedzieli Mu: „Cezara”.
Wówczas Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla Niego.

Dobry człowiek zanosił codziennie śmiertelnie choremu sąsiadowi garnuszek świeżo udojonego, koziego mleka. Pewnego dnia sąsiad umarł. Przyszła jego żona do uczynnego człowieka:
- Muszę cię powiadomić, że mój mąż zapisał w testamencie codzienny kubek koziego mleka od ciebie swojemu młodszemu bratu…

Cesar żąda podatku od swoich poddanych, bo uważa, że mu się należy. Bóg niczego od ciebie nie żąda. On tylko oczekuje. Taka jest różnica: władza żąda, miłość oczekuje.

Aniele mój, popędź mnie czasami, by Pan Bóg nie musiał na mnie czekać zbyt długo. Wiem, że Jego cierpliwość jest nieskończona, ale ktoś, kto kocha, nie powinien jej nadużywać.


9. tydzień  zwykły - środa

Mk 12,18-27
: Przyszli do Jezusa saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat weźmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu».
Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umierając, nie zostawił potomstwa. Drugi ją wziął i też umarł bez potomstwa, tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonę”.
Jezus im rzekł: „Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej ? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa o krzaku, jak Bóg powiedział do Mojżesza: «Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba». Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie”.

Wycieczka w skansenie. Turyści zaglądają do pracującej na pokaz zabytkowej kuźni. Przewodnik próbuje zaciekawić oglądających:
- W tym naczyniu z wodą studzi się rozpalone do czerwoności żelazo. W tym samym czasie, gdy zanurza się w wodzie sypiącą iskrami sztabę, można też bez obawy włożyć rękę do naczynia i nic się nie stanie. Może ktoś z państwa spróbuje? Może pan?
- Nie, nie, dziękuję. Wierzę na słowo – stojący najbliżej mężczyzna trwożliwie chowa ręce za siebie.
- Ja się odważę – mówi śmiało kobieta obok. Zanurza rękę w naczyniu z wodą, a kowal z sykiem topi w naczyniu ziejącą żarem sztabę. I nic. Ręka jest cała i zdrowa.
- A nie mówiłem państwu? Jest tylko pewna różnica. Pan mi uwierzył, a pani zaufała.

Jeśli wierzyć statystyce, połowa chrześcijan wierzy bez sensu: bo wierząc w Boga, nie wierzy w zmartwychwstanie, swoje zmartwychwstanie. W tym przypadku nie wierzy, to znaczy nie ufa.

Zaufaj Panu, On sam będzie działał. Zaufaj, to znaczy – daj mu swą dłoń i pozwól się prowadzić. Zaufaj Panu już dziś.


9. tydzień  zwykły - czwartek

Mk 12,28b-34
: Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”
Jezus odpowiedział: „Pierwsze jest: «Słuchaj, Izraelu, Par Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą». Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Nie ma innego przykazania większego od tych”.
Rzekł Mu uczony w Piśmie: „Bardzo dobrze, Nauczycielu słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary”.
Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”.
I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

Pewien rolnik postanowił zacząć życie od nowa. Udał się więc do biura nieruchomości, by wystawić na sprzedaż swoje gospodarstwo. Pracownik biura wypytał go dokładnie o obszar, areał uprawny, zadrzewienie, zabudowania, położenie, okolicę i wiele innych spraw. W końcu ułożył zgrabne ogłoszenie, chwalące wszystkie zalety wystawionej na sprzedaż posiadłości. Kiedy odczytał ją na głos, rolnik zgarnął swoją czapkę ze stołu i zebrał się do wyjścia:
- Nie miałem pojęcia, że mam tak piękną i rozległą posiadłość, o jakiej całe życie marzyłem. Dopiero napisane przez pana ogłoszenie otwarło mi oczy. Niczego nie sprzedaję. Wracam do siebie. Dziękuję. Żegnam pana.

Pobożny żyd tysiące razy w życiu wypowiadał słowa: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest Bogiem jedynym…” Ale dopiero Jezus uświadomił mu, że w nich kryje się całe Prawi i Prorocy.

Pozwól innym pochwalić czasami ciebie i coś twojego. Pozwól, by ktoś otworzył ci oczy na skarby, prawdziwe skarby, jakie nosisz w sobie i posiadasz. Niech twój anioł stróż przymnoży ci radości życia.


9. tydzień  zwykły - piątek

Mk 12,35-37
: Jezus nauczając w świątyni, zapytał: „Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? Wszak sam Dawid mówi w Duchu Świętym:
«Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół Twoich pod stopy Twoje».
Sam Dawid nazywa Go Panem, skądże więc jest tylko jego synem?” A wielki tłum chętnie Go słuchał.

Lekcja religii. Pani katechetka opowiada o wszechmocy Bożej. Na koniec, chcąc sprawdzić, co dzieci pojęły i zapamiętały z lekcji, pyta:
- Czy jest coś, czego Pan Bóg nie może uczynić?
- Tak – wyrywa się chłopiec z trzeciej ławki. – Nie może wszystkich na raz zadowolić.

Jak to możliwe, że Dawid nazywa go Panem? – to pytanie Jezusa brzmi nieco wyzywająco. Jato możliwe, że Pan Bóg czyni to lub tamto? Jak to być może?

Niech twój anioł przypomina ci nieustannie, że nazwać Boga Panem oznacza przyjąć Jego wolę. A przyjąć Jego wolę, oznacza – po prostu – być z niej zadowolonym.


9. tydzień  zwykły - sobota

Mk 12,38-44
: Jezus nauczając rzesze mówił: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”.
Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie”.

Koniec grudnia. Szef biura proponuje swoim podwładnym:
- Niech każdy z was postanowi sobie coś dobrego na Nowy Rok, niech napisze to na karteczce i złoży ją na moim biurku. Zrobimy z waszych postanowień specjalną gazetkę.
Zrobili specjalną gazetkę. Po południu pracownicy tłoczyli się przy niej, odczytując powzięte postanowienia.
- Nie ma mojej kartki – stwierdziła nagle jedna z pracownic biura. – Nie ma mojej kartki. To skandal! – Wpadła do gabinetu szefa.
- Pan mnie lekceważy! Co ja powinnam teraz zrobić? Tak mnie pan poniżył! Nie zamieścił pan kartki z moim postanowieniem. Jestem dla pana nikim, nic nie znaczę…
Twarz kobiety purpurowiała, na szyi nabrzmiały granatowe żyły, ręce gestykulowały coraz szerzej. Dyrektor tymczasem znalazł jej karteczkę, która nieszczęśliwie zawieruszyła się pod jakąś notką na biurku. Podniósł ją i przeczytał:
- Moje postanowienie: nie będę robiła problemu z powodu drobiazgów.

Uboga wdowa przy świątynnej skarbonie nie czyni z drobiazgu problemu, lecz ofiarę. Trzeba być wielkim, by zdobyć się na uniżenie.

Dobry aniele. Wyzwól mnie z drobiazgowości. Albo nie. Jeszcze raz: zamień moją drobiazgowość w wielkoduszność. Wiem. Natura nie cierpi pustki…


8. tydzień zwykły

8. tydzień  zwykły - poniedziałek

Mk 10,17-27
: Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne ?”
Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”.
On Mu rzekł: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”.
Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: „Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego”. Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: „Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”.
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: „Któż więc może się zbawić?”
Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”.

- Musi pan odstawić alkohol - mówi lekarz do pacjenta.
- Zupełnie? Nawet piwko? Jedno? Wieczorem?
- Nawet to jest dalece niepożądane w pańskim stanie.
- Wie pan co, panie doktorze? - pacjent podnosi się i zmierza w stronę drzwi. - Pan doktor jest przemęczony, przepracowany. To ja może przyjdę, kiedy pan będzie w lepszym humorze i wypoczęty.

Co Ty opowiadasz, Panie Jezu? Że mam sprzedać majątek i rozdać pieniądze ubogim? Zostać bez niczego? Posłucham Cię innym razem. Jak będziesz wypoczęty i w lepszym humorze.

Mój drogi Aniele Stróżu, zastanawiam się, czy ty pilnujesz mnie nagiego, takiego, jakim wyszedłem z łona matki, czy też razem z tym wszystkim, w co obrosłem: obraniem, portfelem, kluczami, domem. Całe szczęście, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Z tą myślą czuję się bezpieczniej.


8. tydzień  zwykły - wtorek

Mk 10,28-31
: Piotr powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”.
Jezus odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.
Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi”.

Obok żebraka, co z miską siedział na skraju drogi, zatrzymał się jakiś dostojnie odziany jegomość.
- Daj mi coś do zjedzenia - poprosił.
Żebrak otaksował go wzrokiem. Pomyślał, że to bezczelność, by tak dostatnio wyglądający człek prosił o coś do jedzenia jego, któremu ludzie wrzucali resztki do miski. Pochylił się nad nią, wybrał najmniejsze ziarenko ryżu i podał je nieznajomemu.
- Tylko tyle?
Żebrak, acz z widoczną niechęcią, podał mu jeszcze jedno ziarenko.
- Ostatnie - stwierdził kategorycznie. - Nie licz na więcej.
Nieznajomy ukłonił się i odszedł. Wieczorem, zbierając się do domu, żebrak zauważył coś błyszczącego w swojej misce. Przyjrzał się uważnie. To były podarowane nieznajomemu dwa ziarenka ryżu przemienione w najczystsze złoto. Gdyby mu był podarował całą miskę, do końca życia nie musiałby żebrać

Niczego nie opuszczasz dla Jezusa, byś nie miał stokroć więcej otrzymać. A tobie szkoda, a tobie żal. Nie dam, chyba, że muszę. Jesteś bez serca dla innych, a przez to też dla samego siebie.

Dobry Aniel, dajże mi kuksańca w bok, kiedy będę rachował i myślał, czy mi się coś opłaca. Kopnij w kostkę i szepnij do ucha „daj, daj, daj”...


8. tydzień  zwykły - środa

Mk 10,32-45
: Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy. Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co Go miało spotkać:
„Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie”.
Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: „Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.
On ich zapytał: „Co chcecie, żebym wam uczynił?”
Rzekli Mu: „Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie”.
Jezus im odparł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?”
Odpowiedzieli Mu: „Możemy”.
Lecz Jezus rzekł do nich: „Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane”.
Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Wycieczka zwiedza jeden z amerykańskich parków narodowych. Ktoś pyta przewodnika:
- Przepraszam, jak można dostać się na szczyt tak wysokiej sekwoi.
Sekwoja, to wiecznie zielone drzewo, dożywające ponad dwóch tysięcy lat, o wysokości nierzadko przekraczającej sto metrów.
- Są dwa sposoby, by dostać się na jej szczyt - wyjaśnia przewodnik.
Wszyscy słuchają zaciekawieni.
- Można się nań po prostu wspiąć. To jeden sposób.
- A drugi? - pyta ktoś niecierpliwie.
- Można usiąść na wierzchołku małej jeszcze sekwoi i po prostu czekać, aż urośnie.

Droga do Boga, to wspinaczka, połączona ze wzrostem. Droga do Boga jest wypadkową odwagi i cierpliwości. W końcu to też droga na szczyt.

Aniele mój, pomóż mi dobyć z mego serca odwagę i cierpliwość - w odpowiednim czasie i we właściwych proporcjach.


8. tydzień  zwykły - czwartek

Mk 10,46-52
: Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Wielu na-stawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”.
Jezus przystanął i rzekł: „Zawołajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: „Co chcesz, abym Ci uczynił?”
Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni, żebym przejrzał”. Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Ksiądz proboszcz miał sen, w którym ujrzał diabła śpiącego na dachu kościoła. Kiedy zalękniony zaczął się rozglądać - oczywiście cały czas we śnie - z jeszcze większą trwogą zauważył cały zastęp diabłów, uwijających się wokół jednego z pobliskich domów.
- Co to ma znaczyć? - wykrzyknął zdumiony. A wtedy jego anioł stróż, który jest przewodnikiem ludzkich snów, rzecz całą mu wyjaśnił.
- W kościele wszyscy myślą o niebieskich migdałach, albo drzemią. Więc i diabeł nie ma tu za wiele do zrobienia. Wystarczy sam jeden i do tego niezbyt rozgarnięty. Ale rodzina żyjąca w tym domu co wieczór razem mówi pacierz, a w niedzielę po Mszy czyta Pismo Święte. Więc diabły uwijają się, jak w ukropie i robią, co mogą, by sprowadzić na manowce tych bogobojnych ludzi, których wiara jest silniejsza, niż całej parafii zebranej w kościele, razem wziętej.

Za Jezusem idzie cały tłum. Pewnie każdy w nim jakoś niedomaga, czegoś potrzebuje, ale tylko jeden niewidomy żebrak ma odwagę, ma żar, ma wiarę, by zawołać na Jezusa „Ulituj się!”.

Aniele mój, dodaj mi męstwa, bym się nie bał pokus i diabelskich podszeptów, lecz zdołał je przezwyciężyć. Z twoją pomocą, oczywiście. Przecież po to dobry Bóg postawił cię przy mnie, żebyś mi we właściwym momencie podpowiedział, kiedy mam zawołać na Jezusa „Ulituj się!”.


8. tydzień  zwykły - piątek

Mk 11,11-25
: Jezus przybył do Jerozolimy i wszedł do świątyni. Obejrzał wszystko, a że pora była już późna, wyszedł razem z Dwunastoma do Betanii.
Nazajutrz, gdy wyszli z Betanii, uczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: „Niech już nikt nigdy nie je owocu z ciebie”. Słyszeli to Jego uczniowie.
I przyszli do Jerozolimy. Wszedłszy do świątyni, zaczął wyrzucać tych, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni, powywracał stoły zmieniających pieniądze i ławki tych, którzy sprzedawali gołębie, i nie pozwolił, żeby kto przeniósł sprzęt jaki przez świątynię. Potem uczył ich mówiąc: „Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów? Lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
Doszło to do arcykapłanów i uczonych w Piśmie i szukali sposobu, jak by Go zgładzić. Czuli bowiem lęk przed Nim, gdyż cały tłum był zachwycony Jego nauką.
Gdy zaś wieczór zapadał, wychodzili poza miasto. Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: „Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło”.
Jezus im odpowiedział: „Miejcie wiarę w Boga. Zaprawdę powiadam wam: Kto powie tej górze: «Podnieś się i rzuć w morze», a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze”.

Chłopiec przystanął przy drogim samochodzie na parkingu supermarketu.
- Mam pan fajny samochód - zagadnął do kierowcy.
- No - odpowiedział mężczyzna. - Mój brat, który ma własną firmę, dał mi go w prezencie.
- Ach - westchnął chłopiec.
- Co, chciałbyś być na moim miejscu, mały? - kierowca uśmiechnął się nieszczerze.
- Nie - odpowiedział chłopiec. - Chciałbym być na miejscu pańskiego brata. Wtedy też kupiłbym samochód mojemu bratu. On ma niedowład nóg i nie wychodzi z domu. A gdyby miał samochód, to mama mogłaby go zawieźć do każdego miejsca, które chciałby zobaczyć.

Czym właściwie jest wiara? Wierzy, to znaczy owocować, góry przenosić, otwierać serce, dawać, a nie handlować.

Popraw mi wzrok, mój aniele stróżu. Wyostrz. Uczyń wrażliwszym. Bym mógł widzieć dalej. Dalej. Jeszcze dalej. Poza czubek własnego nosa.


8. tydzień  zwykły - sobota

Mk 11,27-33
: Jezus wraz z uczniami przyszli znowu do Jerozolimy. Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i pytali Go: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?”
Jezus im odpowiedział: „Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził z nieba czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi”.
Oni zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «Z nieba», to nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» Powiemy: «Od ludzi»”. Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi : „Nie wiemy”.
Jezus im rzekł: „Więc i Ja nie powiem wam, jakim prawem to czynię”.

W dzieciństwie byłem pod wrażeniem dziejów chłopca wychowanego przez wilki, bohatera „Księgi dżungli” Rudyarda Kiplinga. Ów pierwszy anglojęzyczny twórca nagrodzony literackim Noblem był też jednym z najlepiej zarabiających pisarzy swoich czasów. Podobno za jedno słowo płacono mu aż dziesięć szylingów, czyli pół funta.
Pewnego razu jakaś paczka studentów postanowiła zrobić Kiplingowi na złość. Młodzieńcy wysłali mu w kopercie owe dziesięć szylingów i bilecik następującej treści:
- Proszę przysłać nam w zamian swoje najlepsze słowo.
Na odpowiedź nie czekali długo. Na starannie złożonej kartce Kipling napisał dużymi literami „DZIĘKUJĘ”.

Jakim prawem to czynisz? Jakim prawem coś masz? Jakim prawem jest mądry i piękny? Jakim prawem jesteś lojalny, uczciwy, rzetelny, sumienny, punktualny, pracowity? Ile takich pytań zadajesz pod adresem bliźnich każdego dnia?

Mój aniele stróżu. Kiedy zaczynam opowiadać głupoty o kimś, kto jest dobry, albo robi coś dobrego, podpowiedz mi najcenniejsze słowo: „dziękuję”. Słowo, które jest najlepszym lekarstwem na bezinteresowną zawiść.