Okres Zwykły - 33 tydzień

33. tydzień zwykły - poniedziałek

Łk 18,35-43
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.
Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie.
A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”.
Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

- Skąd w tobie taka pogoda ducha?
- Bo nie wiem, czy dożyję wieczora.
- Przecież każdy może powiedzieć dokładnie to samo...
- Tak, ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Ślepiec prosi: żebym przejrzał... Nie „żebym widział”, ale „żebym przejrzał”. Przejrzeć znaczy tyle, co widzieć więcej - wiedzieć więcej, niż widać. Przejrzeć - znaczy - wiedzieć, że mogę nie dożyć wieczora. I to jest wystarczający powód, by cieszyć się życiem i żyć chwilą.


33. tydzień zwykły - wtorek

Łk 19,1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”.
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”.
Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.

Skarżył się wyrzucony przez kogoś patyk drzewu, w cieniu którego leżał:
- Tak mi smutno. Nikt mnie nie potrzebuje. Do niczego się nie nadaję.
Wieczorem pod drzewem usiadło grono przyjaciół. Rozpalili ognisko. Ktoś wrzucił w płomienie leżący bezużyteczny patyk.
- Hej, uważaj, bo spłoniesz! - zawołało drzewo.
- To nic - odpowiedział drzewu patyk. - Najważniejsze, że daję tym ludziom światło i ciepło.

Zacheusz-celnik: odrzucony, niechciany, niepotrzebny, jak wyrzucony patyk. Jezus wrzuca go w ogień przebaczającej miłości. Płonie, spala się: rozdaje majątek, poczwórnie wynagradza, postępuje, jak potencjalny bankrut. To nic. Pierwszy raz w życiu nie bierze, ale daje.


33. tydzień zwykły - środa

Łk 19,11-28
Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».
Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».
Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.
Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami».
Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu miastami».
Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał».
Odpowiedział mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».
Do obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min».
Odpowiedzieli mu: «Panie, ma już dziesięć min».
Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach»”.
Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.

Był raz na Dzikim Zachodzie szeryf, który skazanemu na śmierć bandycie zawsze pozostawiał wybór: szubienica, albo czarne drzwi.
- Ilu z nich wybrało czarne drzwi - zapytał go ktoś po latach.
- Nikt - odpowiedział szeryf. - Wszyscy bez wyjątku wybierali szubienicę.
- Dlaczego?
- Bo każdy wie, co to jest stryczek. A co kryje się za czarnymi drzwiami - tego nie wiedział nikt.
- A co kryło się za czarnymi drzwiami?
- Wolność: osiodłany koń i torba z zapasem wody i jedzenia na cztery dni.
Dlaczego ten, który otrzymał jedną minę, nie pomnożył jej? Z powodu strachu: lękałem się, Panie, Ciebie - mówi. Ze strachu człowiek gotów wybrać nawet śmierć. Wolność wymaga odwagi. Strach przed ryzykiem, może być bardziej zgubny, niż samo ryzyko.


33. tydzień zwykły - czwartek

Łk 19,41-44
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami.
Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, obiegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.

Statek Krzysztofa Kolumba, poszukującego nowej drogi do Indii. Jeszcze nikt nie wie, że jego załoga odkryje Amerykę. Za to jeden z członków załogi smutnieje z każdym dniem.
- Co się z tobą dzieje? - pyta go pewnego razu kapitan.
- Martwię się, że, nie wrócimy na czas i ktoś inny ze wsi obejmie interes po moim ojcu, który jest szewcem.

Kiedy Jezus naucza, Jerozolima sprzedaje, kupuje, je, śpi, kłóci się, śmieje i martwi - nie poznaje czasu nawiedzenia, zaabsorbowana własnymi sprawami. Poznać czas nawiedzenia, to tak, jakby dla myśli o odkryciu Ameryki porzucić wszystkie ziemskie troski. Czas nawiedzenia nie jest czasem przeszłym, nie należy też do przyszłości. Nawiedzenie dokonuje się tu i teraz.


33. tydzień zwykły - piątek

Łk 19,45-48
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Pewien biskup wezwał do siebie trzech robotników, którzy pracowali przy remoncie jego domowej kaplicy. Kiedy stanęli przed jego majestatem wskazał na stół, na którym leżały trzy złote monety i trzy książki.
- Chcę was wynagrodzić za wasz trud. Możecie wybierać - wskazał leżące na stole monety i książki.
Dwóch pierwszych robotników bez wahania wyciągnęło ręce po pieniądze. Trzeci, po chwili zastanowienia sięgnął po książkę.
- Moja matka jest niewidoma, będę jej czytał wieczorami.
Kiedy otworzył wolumina znalazł przymocowane po wewnętrznej stronie okładki... trzy złote monety.
- Kto wybiera tylko pieniądze, pozbawia się dóbr duchowych, kto wybiera duchowe, tego Bóg nagradza dostatkiem - wyjaśnił biskup pozostałym dwóm, którzy stali nieco zdziwieni.
Świątynia, to miejsce spotkania człowieka z Bogiem,. To znak, że człowiek wybiera dobre duchowe, że szuka najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie mu przydane.


33. tydzień zwykły - sobota

Łk 20,27-40
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu». Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę”.
Jezus im odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.
A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa «Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.
Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: „Nauczycielu, dobrze powiedziałeś”, bo o nic nie śmieli Go już pytać.

Zapytano raz Marcina Lutra:
- Co też porabiał Pan Bóg, zanim uczynił świat i powołał do życia wszelkie stworzenie?
Luter odpowiedział bez zastanowienia:
- Siedział w brzozowym zagajniku, obcinał gałązki i wkładał do wody.
- Po co?
- Żeby przygotować sobie rózgi na tych, którzy będą w przyszłości zadawać głupie pytania.

Jak to kiedyś będzie? Dlaczego akurat tak, a nie inaczej? Czy będziemy się żenić, za mąż wychodzić, jeść trzy razy dziennie, spać, bawić się, płakać, pleść trzy po trzy, kłócić się i godzić na nowo?
Zaufaj. Przestań pytać. Poczekaj cierpliwie. Sam zobaczysz, jak to będzie.

Okres Zwykły - 32 tydzień

32. tydzień zwykły - poniedziałek

Łk 17,1-6
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Pierwszy prawodawca ateński Drakon był autorem kodeksu kar, w którym nie było żadnego zróżnicowania podlegającym im przestępstw. Ktoś zapytał go zatem:
- Dlaczego drobnego złodziejaszka, który ukradł ze straganu garść fig, należy według ciebie karać tak samo, jak mordercę?
- Bo kradzież garści fig zasługuje na śmierć, a za morderstwo po prostu nie ma już cięższej kary.

Jeżeli twój brat żałuje - przebacz mu! Jezus nie czyni żadnego zróżnicowania win, które... należy darować bratu. Popełnił zbrodnię i żałuje? Przebacz mu. A za wszystkie lżejsze przewinienia - jeśli żałuje - tym bardziej nie ma już nic innego, niż przebaczająca miłość.


32. tydzień zwykły - wtorek

Łk 17,7-10
Jezus powiedział do swoich apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

Turysta w beskidzkim schronisku narzeka, że nie smakuje mu kwaśnica.
- Nic dziwnego - mówi właściciel schroniska - skoro nie ma w niej przypraw.
- Jakich przypraw.
- Takich, których używają górale: orki, zbierania kamieni z pola, plewienia chwastów, zbierania, czyszczenia, szatkowania, deptania i kiszenia kapusty, wreszcie prawdziwego głodu...

Dlaczego Jezus tak namolnie powraca do wezwania do służby? Bo służba oznacza trud. A trud dodaje smaku. A ten pozwala rozsmakować się w Królestwie Bożym. Nie chodzi zatem Jezusowi o umęczenie swych uczniów, sponiewieranie. Służba dodaje życiu smaku.


32. tydzień zwykły - środa

Łk 17,11-19
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.
Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.
Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.
Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

W drodze do pracy, codziennie w tym samym miejscu, spotykał tego samego żebraka i codziennie wrzucał do jego kapelusza dwa złote. Pewne niedzieli zachorował. Przez tydzień nie wychodził z domu. Kiedy w kolejny poniedziałek znów ruszył do pracy, jak zwykle spotkał żebraka i jak zawsze wrzucił do jego kapelusza dwa złote.
- Zaraz, zaraz! - upomniał się żebrak. - Jest mi pan winien dziesięć złotych za ubiegły tydzień!
- Jak to: jestem ci winien? - zdziwił się szczerze. - Przecież nie daję ci wynagrodzenia, tylko jałmużnę.

Wynagrodzenie jest za pracę, a jałmużna płynie z miłości. Dziewięćdziesiąt procent z nas uważa, że Bóg ich wynagradza: za pacierz, medalik na szyi, posyłanie dzieci na religię i chodzenie w niedzielę do kościoła - daje to, na co sobie zasłużyli. Tylko co dziesiąty człowiek wie, że Bóg nie wynagradza. Bóg daje z miłości. I tylko ten, kto to wie, czuje się zobowiązany, żeby wrócić, upaść na kolana i podziękować.


32. tydzień zwykły - czwartek

Łk 17,20-25
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.
Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.

Klient reklamuje parę zakupionych kilka dni wcześniej butów.
- Coś nie w porządku? - pyta właściciel sklepu. - Uwierają? Źle się noszą? Kolor nie pasuje do garnituru?
- Nie.
- Więc dlaczego pan je zwraca?
- Bo nie skrzypią! I kiedy w niedzielę szedłem przez kościół do swojej ławki, nikt na mnie nie zwrócił uwagi.

Królestwo Boże nie zwraca na siebie uwagi, nie jest głośne, nie rzuca się w oczy, nie absorbuje. Ono po prostu... jest pośród nas. Nie szukaj go gdzieś daleko, nie czekaj, aż ktoś pokaże ci Je palcem. Ono jest pośród twych braci. I w tobie.


32. tydzień zwykły - piątek

Łk 17,26-37
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich.
Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.
W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona”.
Pytali Go: „Gdzie, Panie?”
On im odpowiedział: „Gdzie jest padlina, tam się zgromadzą i sępy”.

Na ulicy zaczepia księdza obwieszony różańcami młody człowiek.
- Przeżyłem głębokie nawrócenie - chwali się.
- A pojednałeś się z Kościołem?
- Nie. Łotr na krzyżu też tego nie zrobił, a Jezus przyjął go do raju.
- Przystępujesz do spowiedzi, do komunii świętej?
- Nie, łotr też tego nie robił.
- To może chociaż uczestniczysz we Mszy świętej, albo zaglądasz do kościoła na adorację?
- Nie, nie. Łotr na krzyżu żadnej z tych rzeczy nie praktykował.
- A wiesz, że jednak jest pewna zasadnicza różnica, między łotrem na krzyżu a tobą?
- Jaka?
- On jest łotrem umierającym, a ty wciąż żywym.

Któż z nas nie chciałby spytać Jezusa o koniec świata - kiedy, gdzie i jak nastąpi? Nie warto w tym względzie oglądać się na innych, porównywać z kimkolwiek. Jedyne co warto, to po prostu się nawrócić. Ale tak na prawdę - z pojednaniem z Kościołem i życiem sakramentalnym włącznie.


32. tydzień zwykły - sobota

Łk 18,1-8
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał».
Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.
I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

- Czemu jesteś taki smutny, Jasiu?
- Bo zginął mi kangurek, taka mała piłeczka do odbijania.
- Musisz się zatem pomodlić, żeby Pan Bóg pomógł ci ją znaleźć.
Minęła godzina.
- I co, Jasiu, pomodliłeś się?
- Tak. I Pan Bóg mnie wysłuchał.
- Pomógł znaleźć ci piłeczkę?
- Nie, sprawił, że przestałem jej chcieć.

Nieustannie się módlcie - wzywa nas Jezus. Bo Pan Bóg zawsze wysłuchuje nasze modlitwy. A czyni to w dwojaki sposób: ale spełnia nasze pragnienia, jeśli te służą naszemu wiecznemu dobru, albo pozbawia nas pragnień - jeśli te w niczym nam się nie przysłużą.

Okres Zwykły - 31 tydzień

31. tydzień zwykły - poniedziałek

Łk 14,12-14
Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił :
„Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

To się zdarzyło na zakończenie modlitewnego spotkania młodzieży z wielu krajów. Jeden z jego uczestników, żegnając się z rodziną, która - podobnie jak wiele innych - udzieliła mu serdecznej gościny, zapewniał gorliwie:
- Państwo również możecie liczyć na darmową gościnę w moim rodzinnym domu, kiedykolwiek zechcecie przyjechać do mojego kraju.
- Nie czekaj na nas z gościną - odpowiedział na to gospodarz. - Ale przyjmij pierwszego człowieka, który będzie jej potrzebował.

Spójrzmy na Jezusową przypowieść o zaproszeniu na ucztę z innej, niż zazwyczaj strony - nie z pozycji tego który zaprasza, ale tego, który jest zaproszony. A jako zaproszeni myślimy sobie czasem: no cóż, dałem komuś swoją osobą i moją potrzebą powód do miłosierdzia. A tymczasem trzeba pomyśleć inaczej: czyjeś miłosierdzie zapłodniło mnie do podobnej postawy. Miłosierdzie udziela się. Miłosierdzie jest - w najlepszym tego słowa znaczeniu - zaraźliwe.


31. tydzień zwykły - wtorek

Łk 13,18-21
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: „Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”.
Jezus mu odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: «Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe». Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: «Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Drugi rzekł: «Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Jeszcze inny rzekł: «Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść».
Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: «Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych». Sługa oznajmił: «Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce». Na to pan rzekł do sługi: «Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.
Albowiem powiadani wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty»”.

Scena jak z filmu: amerykańska rodzina kończy modlitwę przed posiłkiem wezwaniem:
- Panie Jezu, bądź naszym gościem.
Kiedy na stole staje parująca waza z zupą ktoś puka do drzwi. Stojącego w nich żebraka zapraszają do stołu. Jedzenia starczy dla wszystkich. Dzieci bacznie przyglądają się przybyszowi, który uśmiecha się serdecznie. Najmłodsza córka szarpie ojca za rękaw:
- Tato, tato, ja wiem. Pan Jezus nie miał czasu przyjść do nas w gości i przysłał tego pana w zastępstwie.

Bóg nie przychodzi na nasze zaproszenie osobiście, ale zawsze wysyła w zastępstwie ubogich. Może boi się, że gdyby przyszedł osobiście, to za ugoszczenie Go oczekiwalibyśmy czegoś w zamian. Kiedy zaś przychodzi ktoś ubogi, od razu wiadomo, że nie ma się czym odpłacić. A w gościnie przecież to jest najcenniejsze właśnie: niemożność rewanżu.


31. tydzień zwykły - środa

Łk 14,25-33
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć».
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

Prosił biedak bogacza o pieniądze.
- A na co ci one? - pytał bogacz.
- Chcę kupić konia.
- Daj sobie spokój - bogacz machnął ręką. - Nie masz pieniędzy na zakup konia, nie będziesz ich miał, żeby go utrzymać - tłumaczył.
- Wybacz - odpowiedział na to biedak - ale przyszedłem prosić cię o pieniądze, a nie o dobre rady.

Wiele posiadłości oznacza liczne troski: czy dam radę, wytrwam, czy mi starczy sił, zdrowia, pieniędzy. Tymczasem Jezus wymaga, by dla Niego wszystko rzucić na jedną szalę. Szkoda wiarę rozmieniać na drobne, dzielić na rubryki „winien” i ‘ma”. Bo jeszcze ktoś zechce ją opodatkować i obedrze wiarę z tego, co w niej najcenniejsze: spontaniczności.


31. tydzień zwykły - czwartek

Łk 15,1-10
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadani wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.

Trzech gospodarzy zastała w polu straszliwa burza. Bez szans na powrót do dobu, znaleźli schronienie w małej, przydrożnej kapliczce. Pioruny biły coraz mocniej i coraz bliżej.
- To pewnie z powodu grzechów któregoś nas przyjdzie nam tu zginąć - zawyrokował jeden z nich.
Ale którego? Żaden nie chciał się przyznać.
- Zróbmy tak - poradził drugi. - Wystawmy nasze kapelusze. Czyj pierwszy porwie wiatr, ten będzie owym grzesznikiem. Wypchniemy go z kapliczki w burzę, niech Bóg będzie sprawiedliwy.
Wiatr porwał kapelusz tego trzeciego, który nic się nie odzywał. Wypchnęli go natychmiast. Ledwie co znalazł się w samym środku burzy, kiedy powietrze przeszyła błyskawica jaśniejsza od słońca i huk potężny. Piorun uderzył prosto w... kapliczkę, grzebiąc dwóch rzekomo niewinnych.

Ludzkie sady - bywa - źle się kończą. Tylko Bóg jest sędzia nieomylnym, jedynym, sprawiedliwym. Dlaczego? Bo z góry widać lepiej? A może dlatego, że Pan Bóg jest jedynym, który naprawdę się cieszy z nawróconego grzesznika. I penie jest jedynym sędzią, który na zawsze chciałby pozostać bezrobotnym.


31. tydzień zwykły - piątek

Łk 16,1-8
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

Znana taka bajka:
Lew schwytał mysz.
- Daruj mi życie, a przy pierwszej sposobności rada ci się odpłacę - błagała piskliwie.
Ubawiła lwa mysia prośba, bo jakże tak marna istota mogłaby mu się odwdzięczyć. Tak go ubawiła, że aż mysz wypuścił.
Nie trzeba było długo czekać - lew wpadł w sidła myśliwych. Szarpał się, próbował wyrwać - bez skutku. W końcu zaległ utrudzony. Wtedy jak spod ziemi wyrosła mysz. Maleńkimi, ostrymi ząbkami przegryzła sidła i uwolniła lwa.

Zyskujcie sobie przyjaciół - wzywa Jezus. Nie tylko w osobie lepszych, bogatszych, mocniejszych od siebie - jak podpowiada rozsądek tego świata. Bo może się okazać, że twoim najlepszym, najwierniejszym i najbardziej potrzebnym przyjaciele jest ten, kogo inni mają w pogardzie dla jego słabości. Prościej można to ująć tak: z nikogo nie rób sobie wroga.


31. tydzień zwykły - sobota

Łk 16,9-15
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”.
Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.
Powiedział więc do nich: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych”.

Przyjaciele rozmawiają o pieniądzach.
- Dobrze, pożyczę ci te sto tysięcy. Ale na dziewięć procent.
- Co, na dziewięć procent? Myślałem, że przyszedłem po pożyczkę do przyjaciela, a nie do banku! A co sobie Pan Bóg o tobie pomyśli?
- Nic złego. Widzisz, na naszej umowie napiszemy cyfrą dziewięć procent. Pan Bóg patrząc na to z góry, będzie myślał, że napisaliśmy sześć procent. A to przecież naprawdę niewiele. No i wszyscy będą zadowoleni.

Rzeczywiście Bóg widzi wszystko jakby na opak: biedne jest bogate, słabe jest mocne, małe jest wielkie. Jeśli jesteś człowiekiem Bożym, czas najwyższy, byś zaczął patrzeć na świat po Bożemu, czyli na opak, czyli najwięcej radości i upodobania znajdując w tym, co puszczone, odrzucone, wzgardzone i liche.

Okres Zwykły - 30 tydzień

30. tydzień zwykły - poniedziałek

Łk 13,10-17
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu”.
Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

Na oślim grzbiecie wiózł pewien wieśniak worek zboża na mąkę do młyna. W pół drogi osioł potknąwszy się na jakimś wykrocie wór z grzbietu zrzucił. Próżno chłopina próbował upadły worek na ośli grzbiet wywindować - w domu syn mu pomagała. Kiedy zdawało się, że nie pozostało mu już nic, jak tylko usiąść i zapłakać, nagle jak spod ziemi wyrósł dorodny rumak w pysznej uprzęży. W siodle prosto i dostojnie trzymał się pan z pobliskiego zamku, właściciel całej okolicy. Nim chłop zdążył czapkę zdjąć, by się ukłonić, bogacz już zeskoczył był z konia, już worek oburącz złapał.
- Chwyćże z drugiego końca i równo na grzbiet zarzuć - zarządził. I nim wieśniak zdążył się zorientować, co się właściwie stało, wór zboża znów bezpiecznie na oślim grzbiecie spoczywał.
- Panie, jakże ci się ja, biedny odwdzięczę za tak wielką łaskę? - zaczął chłop dziękować nieporadnie.
- Bardzo prosto - odpowiedział pan na to. - Kiedy tylko spotkasz kogo w potrzebie, pomóż mu bez ociągania, jak i ja tobie pomogłem.

Dlaczego Jezusa uzdrawia w szabat? By drażnić, prowokować? Nie. Chce przez to pokazać, że jeśli spotykasz człowieka w potrzebie, nie jest ważny czas, miejsce ani twoje z nim relacje, ale jedynie fakt, iż ów człowiek jest w potrzebie, To wystarczający powód, by przyjść mu z pomocą.


30. tydzień zwykły - wtorek

Łk 13,18-21
Jezus mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.
I mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

Potrzebował wody. Zaczął więc kopać studnię. Po wybraniu ziemi na głębokość ośmiu metrów i nie znalazłszy nawet kropli wody, porzucił to miejsce i zaczął kopać w innym. Kolejne osiem metrów wybranej ziemi, znów bez wody. Spróbował raz jeszcze. Tak samo bezskutecznie. Porzucił więc swój trud, a ziemię sprzedał. Nabywca zaczął gospodarzenie od wykopania studni. Wodę znalazł na głębokości ośmiu i pół metra. Gdyby jego poprzednik za pierwszym razem podrążył jeszcze pięćdziesiąt centymetrów, znalazłby wodę za pierwszym razem.

Królestw Boże jest jak ziarnko gorczycy i zaczyn chlebowy. To oznacza nie tylko jego wzrost, ale także konieczność cierpliwości. Nie zdobędzie Królestwa ktoś, kto nie potrafi poczekać, kto za szybko się zniechęca, kto zniechęca się w ogóle.


30. tydzień zwykły - środa

Łk 13,22-30
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”
On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście».
Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.

Rycerz stanął przed uczonym mnichem:
- Co wiesz o niebie i o piekle? Czy rzeczywiście istnieją?
- I tak tego nie zrozumiesz - odpowiedział mu z udaną pogardą mnich. - Czyś ty choć raz w życiu miał w ręku książkę? Umiesz tylko wykrzykiwać te swoje bezduszne rozkazy i poniewierać ludzi...
Rycerz oblał się rumieńcem gniewu , żuchwa zaczęła mleć przekleństwa, sięgnął nawet po przytroczony do boku miecz.
- Teraz otwierają się przed tobą bramy piekła - zauważył mnich.
Rycerz opamiętał się, schował miecz do pochwy, oblizał spierzchnięte wargi, uspokoił się, nawet jakby uśmiechnął.
- A teraz wrota nieba stają przed tobą otworem - wyjaśnił mnich. - To wiem o niebie i piekle, istnieją, a każdy z nas ma moc otworzyć jedno lub drugie.

Łatwiej się zdenerwować, unieść gniewem, zaperzyć. Trudniej zapanować nad sobą, uspokoić się. Dlatego łatwiejsza, prostsza, szersza jest droga wiodąca na zatracenie, a ta, która prowadzi do nieba, wiąże się z najwyższym trudem. To jednak, co trudniej przychodzi, lepiej potem smakuje.


30. tydzień zwykły - czwartek

Łk 13,31-35
W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa : „Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”.
Lecz On im odpowiedział: „Idźcie i powiedzcie temu lisowi : «Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu». Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: «Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie»”.

- Jak mam uwierzyć, że Bóg jest, skoro go nie wiedzę?
- Zróbmy eksperyment. Weź garść soli i wrzuć do garnka z wodą, pomieszaj. Widzisz tę sól?
- Nie. Rozpuściła się.
- Zanurz teraz palec i skosztuj wody.
- Słona.
- Popróbuj jeszcze ze środka garnka
- Też słona.
- A teraz postaw garnek na ogniu i poczekaj, aż woda wygotuje się i wyparuje. Co widzisz na dnie?
- Sól.
- Tak samo jest z Bogiem. Nawet, jeśli Go nie widzisz, on cały czas jest i nadaje twojemu życiu smak.

Chcą Jezusa zabić, chcą zabić Boga, uśmiercić go w swoim przekonaniu: bo przecież Go nie widać. Żeby ujrzeć Trudno zobaczyć Jezusa, nim powróci w chwale. Ale On, choć niewidzialny, nadaje życiu smak.


30. tydzień zwykły - piątek

Łk 14,1-6
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

Modnie ubrana kobieta, rozsiewająca wokół zapach drogich perfum, podchodzi do właściciela księgarni:
- Szukam czegoś na prezent dla bliskiej mi osoby. Ale czegoś naprawdę wyjątkowego. Czy może mi pan pokazać najlepszą książkę, jaką pan ma na sprzedaż?
Sprzedawca odpowiada bez namysłu:
- Proszę pani, w mojej księgarni każda książka jest najlepsza.

Coś dobrego wolno uczynić zawsze - nawet w szabat, dzień święty, w zmęczeniu, w starości. I nie ma sensu pytać, który z dobrych uczynków jest lepszy. Dobry uczynek jest jak książka - każdy jest najlepszy.


30. tydzień zwykły - sobota

Łk 14,1.7-11
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
„Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

Nieznajomy prosił majstra, by pozwolił mu przyłączyć się do budujących katedrę robotników. Chciał wykonać witraż. Majster w końcu się zgodził. Wskazał okno, pozwolił odgrodzić się zasłoną i zapomniał o ochotniku. Po miesiącu ten znów stanął przed majstrem, oznajmiając, że witraż jest gotowy. Zbiegli się wszyscy ciekawi dzieła, o którym nikt nie słyszał. Gdy tylko zdjęto zasłonę, widok dzieła zaparł patrzącym dech w piersi. Czegoś tak wspaniałego nigdy dotąd nie widzieli.
- Gdzie zdobyłeś tak piękne kolory szkła? - wreszcie dobył z siebie głoś majster.
- Nigdzie - odpowiedział nieznajomy. - Nie kupiłem ani jednego kawałeczka. Cały witraż zrobiłem z odpadów, które znalazłem na budowie, z kawałków, które inni szklarze uznali za bezwartościowe i wyrzucili.

To, co najmniejsze, najlichsze, odrzucone przez świat - bywa najlepszym materiałem w ręku Boga. Dlatego niech ci nie zależy na pierwszym miejscu i ludzkim poklasku. Od pochwał się niewieścieje. Odrzucenie i pogarda wzmacniają. Tylko nie daj się im zabić.

Okres Zwykły - 29 tydzień

29. tydzień zwykły - poniedziałek

Łk 12,13-21
Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”.
Lecz On mu odpowiedział: „Człowieku, któż mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?”
Powiedział też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”.
I opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj».
Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?»
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.


Chłopiec całe swoje dzieciństwo spędził w mieście. Dopiero kiedy miał siedem lat matka po raz pierwszy zabrała go na wycieczkę na wieś. Pokazała mu rozkołysane łany zbóż, szumiący las i wszędobylskie ptaki:
- To kos, to szpak, to jaskółka, to wróbel...
- Jakie te ptaszki biedne - westchnął chłopiec - nawet klatki nie mają...

Bogactwo nie oznacza obecność dóbr, ale ich nadmiar. A nadmiar zaczyna się wówczas, kiedy pieniądze i rzeczy ograniczają, otaczają sobą, stają się klatką. Wyzwala z niej śmierć. Ale czy aż jej trzeba czekać? Czy nie lepiej, miast dziwić się, tę klatkę samemu precz odrzucić?


29. tydzień zwykły - wtorek

Łk 12,35-38
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.

W samym środku lata gospodarza opuścił parobek, szukał więc nowego. Ciężko było. Wreszcie znalazł kogoś.
- Co potrafisz? - spytał.
- Spać spokojnie!
Nie brzmiało to zbyt obiecującą, jednak gospodarz nie mając wyjścia, bo roboty było w brud, przyjął go do pracy.
Zaraz pierwszej nocy nad wsią rozpętała się straszliwa burza z wichurą, ulewą i piorunami. Zerwał się gospodarz i nuże budzić parobka. Ten jednak spał niewzruszony. Ruszył więc gospodarz sam na obchód obejścia. I co znalazł? Drzwi w stodole podparte, okiennice w stajni porządnie zahaczone, traktor wprowadzony pod wiatę - wszystko było bezpieczne. Parobek o to się zatroszczył. Wracając pod pierzynę gospodarz mamrotał coś pod nosem, że teraz to on już rozumie, co znaczy spać spokojnie.

Być przygotowanym, to nie znaczy nie spać. Może nawet wprost przeciwnie: być przygotowanym, to znaczy spać spokojnie. Rób wszystko rzetelnie, uczciwie i dokładnie, a Pan da ci dobry apetyt i spokojny sen.


29. tydzień zwykły - środa

Łk 12,39-48
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”
Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: «Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce.
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.

Kiedy kolejne konklawe wybrało papieża Klemensa XVI ambasadorowie największych państw przyszli, by złożyć hołd jego świątobliwości. Stanęli przed tronem i ukłonili się nisko. Nowo wybrany papież widząc to również wstał i odkłonił się grzecznie. Po skończonej audiencji mistrz ceremonii zaczął go strofować:
- Nie wolno jego świątobliwości się kłaniać!
- Wybacz mi - odpowiedział mu papież Klemens z przekąsem. - Jestem papieżem bardzo krótko i jeszcze nie zdążyłem się oduczyć dobrych manier.

Bycie sługa nie oznacza jakiegoś rodzaju poniżenia - wystarczy uprzejmość, życzliwość, dobro, szacunek. Nie czekaj, aż ktoś pierwszy schyli się po papier, ustąpi miejsca, powie ci „dzień dobry”. Bycie sługa oznacza najpierw bycie człowiekiem dobrych manier.


29. tydzień zwykły - czwartek

Łk 12,49-53
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.

Ksiądz kapelan odwiedził drużynę piłkarzy przed meczem.
- Będę się modlił o wasze zwycięstwo - zapewnił.
- Nie trzeba - odpowiedział na to kapitan drużyny. - Jeśli Bóg chce naszego zwycięstwa, księdza modlitwa jest niepotrzebna, a jeśli przegranej - daremna.
- W takim razie wyślijcie na boisko najwyżej połowę drużyny - odpowiedział ksiądz. - Jeśli Bóg chce waszego zwycięstwa dadzą sobie radę z przeciwnikiem, a jeśli przeznaczył wam klęskę - nie poradzi na to nawet pełny, najlepszy skład.

Co ma na myśli Jezus, mówiąc o ogniu, który przyszedł rzucić na ziemie? Gorliwość. Chce, żeby ludziom zależało na tym, o co się modlą i co robią.
Panie, rozpal mnie swym ogniem. Niech nigdy na Tobie ani na nikim nie przestanie mi zależeć.


29. tydzień zwykły - piątek

Łk 12,54-59
Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.
Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.

Żona zwraca się do męża:
- Zauważyłam, że codziennie po obiedzie nakręcasz zegarek. Psuje ci się?
- Nie. Tylko byłem niedawno u lekarza i zalecił mi odrobinę ruchu po każdym obfitszym posiłku - odpowiedział przełykając kolejny kęs szarlotki.

Też mi ruch - śmiejesz się. A co Pan Bóg sądzi o twoim traktowaniu nieprzyjaciół? Też mi przebaczenie: cóż to wielkiego odmówić bezmyślnie „odpuść nam, jako i my odpuszczamy” i uprzejmie dyskretnie przejść na druga stronę ulicy, gdy wróg znajdzie się w zasięgu wzroku. Idź i pojednaj się - wzywa Jezus - zadaj sobie trud, niech cię to trochę kosztuje, niech poczerwienieją policzki ze wstydu i spocą się ręce. Tylko takie przebaczenie, które kosztuje, ma swoją wartość.


29. tydzień zwykły - sobota

Łk 13,1-9
W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.
Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam: lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”?.
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.
Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?»
Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”.

Pierwsza lekcja po wakacjach.
- Proszę pani, a chłopcy zastawiali sidła na ptaki - skarży nauczycielce jakaś dziewczynka.
- I co ty na to?
- Modliłam się, żeby żaden ptak w nie nie wpadł.
- Tylko tyle?
- Nie. Kiedy okazało się, że sama modlitwa nie wystarcza, poszłam do lasu i zniszczyłam im wszystkie te pułapki.

W okopywaniu i nawożeniu znajduje się obraz nawrócenia. Okopywanie przypomina modlitwę, nawożenie - przyjęcie łaski Bożej, owocowanie - dobre uczynki.
Panie, pomóż mi nie tylko pięknie się modlić, ale też przynosić owoce dobrego postępowania.