7.
Tydzień Zwykły - poniedziałek 16 maja
Gdy
Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał
wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go
zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich
zapytał: „O czym rozprawiacie z nimi?” Odpowiedział Mu jeden z tłumu:
„Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego.
Ten gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i
drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli”. On zaś rzekł
do nich: „O plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was
cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie”. I przywiedli go do Niego. Na
widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał
się z pianą na ustach. Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?” Ten zaś
odrzekł: „Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go
zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam”. Jezus mu
odrzekł: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”. Natychmiast
ojciec chłopca zawołał: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!” A Jezus
widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: „Duchu niemy i
głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego”. A on krzyknął
i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak
że wielu mówiło: „On umarł”. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał. Gdy przyszedł
do domu, uczniowie pytali Go na osobności: „Dlaczego my nie mogliśmy go
wyrzucić?” Rzekł im: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.
Zamknął Pan Bóg trzech - Niemca, Rosjanina i Polaka - każdego osobno w pustym
pokoju. Dał im po dwie metalowe kulki i powiedział:
- Postąpcie z nimi według uznania.
Po jakimś czasie postanowił sprawdzić, co każdy z nich zrobił z powierzonym im dobrem. Kazał więc aniołom otworzyć kolejne pokoje. I co się okazało? Niemiec ułożył swoje kulki w dwóch przeciwległych kątach pomieszczenia. Rosjanin ustawił je obok siebie na środku podłogi. A Polak? Jego pokój okazał się być pustym.
- Gdzie twoje kulki? - spytał Pan Bóg.
- No, jakoś tak wyszło - nasz rodak jął się tłumaczyć dość niezgrabnie. - Jedna mi się zepsuła, a druga zgubiła...
- Postąpcie z nimi według uznania.
Po jakimś czasie postanowił sprawdzić, co każdy z nich zrobił z powierzonym im dobrem. Kazał więc aniołom otworzyć kolejne pokoje. I co się okazało? Niemiec ułożył swoje kulki w dwóch przeciwległych kątach pomieszczenia. Rosjanin ustawił je obok siebie na środku podłogi. A Polak? Jego pokój okazał się być pustym.
- Gdzie twoje kulki? - spytał Pan Bóg.
- No, jakoś tak wyszło - nasz rodak jął się tłumaczyć dość niezgrabnie. - Jedna mi się zepsuła, a druga zgubiła...
Nic nie potrafią zrobić apostołowie bez Jezusa, nawet jednego złego ducha
wypędzić, choć jest ich dziewięciu (bo Jakub, Piotr i Jan przebywają w tym
czasie z Jezusem na Górze Przemienienia). Nic bez Jezusa.
Kiedy coś ci się nie udaje, coś się zepsuło, coś zginęło, rozejrzyj się wokół: czy masz Jezusa przy sobie? I na wszelki wypadek co rano pomódl się do aniołów opiekujących się twoim domem, samochodem, komputerem, ogródkiem i narzędziem pracy, żebyś dziś szczęśliwie niczego nie zgubił ani nie zepsuł.
Kiedy coś ci się nie udaje, coś się zepsuło, coś zginęło, rozejrzyj się wokół: czy masz Jezusa przy sobie? I na wszelki wypadek co rano pomódl się do aniołów opiekujących się twoim domem, samochodem, komputerem, ogródkiem i narzędziem pracy, żebyś dziś szczęśliwie niczego nie zgubił ani nie zepsuł.
7. tydzień zwykły – wtorek 17 maja
Mk
9,30-37 Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On
jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i
mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz
zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych
słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to
rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali
się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł,
przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech
będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Potem wziął
dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje
jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie
przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Jakiś spocony chłopiec ledwo powłócząc nogami szedł ulicą, niosąc na plecach
niewiele mniejsze od siebie dziecko.- Hej! - ktoś go zaczepił. - Uważaj, bo się przewrócisz!. A w ogóle to przecież
za duży ciężar dla ciebie!
Chłopiec przystanął, spojrzał w twarz przechodnia i cicho wyjaśnił.
- To nie jest ciężar, psze pana. To jest mój brat.
Chłopiec przystanął, spojrzał w twarz przechodnia i cicho wyjaśnił.
- To nie jest ciężar, psze pana. To jest mój brat.
Być ostatnim, najmniejszym, mieć ciężar za brata a chorobę i słabość za siostry
- błogosławione rodzeństwo, które - nawet nie wiesz kiedy i jak - z balastu
staje się przepustką do nieba.
Aniele mój stróżu, pomóż mi nie tylko nie być ciężarem, ale nawet odrobinę więcej - choć czasami umniejszyć się, usłużyć, ulżyć.
Aniele mój stróżu, pomóż mi nie tylko nie być ciężarem, ale nawet odrobinę więcej - choć czasami umniejszyć się, usłużyć, ulżyć.
7. tydzień zwykły – środa 18 maja
Mk
9,38-40 Apostoł Jan rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy
kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w imię Twoje wyrzucał złe duchy, i
zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”. Lecz Jezus odrzekł: „Nie
zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle
mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.
Masz coś zrobić: umyć okna, skosić trawnik, posprzątać garaż. Jak się za to
zabrać? Są na to trzy sposoby.
Po pierwsze - możesz to zrobić sam. Po drugie - możesz kogoś wynająć, zapłacić mu i on zrobi to za ciebie. Jest jeszcze trzeci sposób - możesz swoim dzieciom surowo zabronić, aby kategorycznie i w żadnym wypadku nie robiły tego, co jest do zrobienia. A będzie zrobione.
Po pierwsze - możesz to zrobić sam. Po drugie - możesz kogoś wynająć, zapłacić mu i on zrobi to za ciebie. Jest jeszcze trzeci sposób - możesz swoim dzieciom surowo zabronić, aby kategorycznie i w żadnym wypadku nie robiły tego, co jest do zrobienia. A będzie zrobione.
Dziś apostołowie zabraniają komuś kto nie chodzi z nimi, czynienia dobrze. -
Nie zabraniajcie im - prosi Jezus. Nie wolno zabronić innym czynić dobrze.
Chyba, że... no właśnie. Chyba, że zna się przekorę ludzkiej natury...
Aniele, mój Stróżu, strzeż mnie przed pokusą tego, co zabronione. A jeżeli już nawet ulegnę pokusie - wiem, że to strasznie nie pobożne - ale jeśli już ulegnę pokusie zrobienia tego, co zabronione, to niech przynajmniej z tego będzie dla innych jakiś pożytek.
Aniele, mój Stróżu, strzeż mnie przed pokusą tego, co zabronione. A jeżeli już nawet ulegnę pokusie - wiem, że to strasznie nie pobożne - ale jeśli już ulegnę pokusie zrobienia tego, co zabronione, to niech przynajmniej z tego będzie dla innych jakiś pożytek.
7. tydzień zwykły - czwartek 19 maja
Mk
9,41-50 Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto wam poda
kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam,
nie utraci swojej nagrody.Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych
małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i
wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją;
lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami
pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem
grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z
dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem
grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego,
niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień
nie gaśnie. Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest
sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w
sobie i zachowujcie pokój między sobą”.
Kapłan przyuważył człowieka, który co tydzień przychodził do świątyni, zajmował
swoje miejsce, przymykając oczy wyciągał ręce i modlił się zawsze tak samo:
- Panie, zerwij pajęczynę moich grzechów, zaniedbań i niewierności. Panie, zerwij pajęczynę. Panie, zerwij pajęczynę…
Trwało to miesiąc, pół roku, a nawet dłużej. Pewnego dnia znów stanął za modlącym się o zerwanie pajęczyny człowiekiem. I tym razem nie wytrzymał. Kolejną prośbę o zerwanie pajęczyny skwitował krótko:
- Panie, daj sobie spokój z jego pajęczyną. Zabij wreszcie samego pająka.
- Panie, zerwij pajęczynę moich grzechów, zaniedbań i niewierności. Panie, zerwij pajęczynę. Panie, zerwij pajęczynę…
Trwało to miesiąc, pół roku, a nawet dłużej. Pewnego dnia znów stanął za modlącym się o zerwanie pajęczyny człowiekiem. I tym razem nie wytrzymał. Kolejną prośbę o zerwanie pajęczyny skwitował krótko:
- Panie, daj sobie spokój z jego pajęczyną. Zabij wreszcie samego pająka.
Twoja spowiedź, próba poprawy, dobre postanowienia – wszystko to przypomina
walkę z pajęczyną, która wciąż od nowa się pojawia. Jeżeli rażą cię radykalne
metody pozbycia się grzechu, które podaje Jezus – w rodzaju odcięcia ręki czy
wyłupienia oka – rzecz można ująć może mało ekologicznie, ale za to skutecznie
i mniej brutalnie – zabij pająka…
Niech twój Anioł Stróż strzeże cię przed pajęczyną grzechu, nie pomaga ci ją wciąż od nowa zrywać. I może nawet kiedyś niech pozwoli ci się zebrać na odwagę: jeśli nie stać cię na zabicie pająka, to przynajmniej spróbuj tupnąć nogą i pogonić go precz.
Niech twój Anioł Stróż strzeże cię przed pajęczyną grzechu, nie pomaga ci ją wciąż od nowa zrywać. I może nawet kiedyś niech pozwoli ci się zebrać na odwagę: jeśli nie stać cię na zabicie pająka, to przynajmniej spróbuj tupnąć nogą i pogonić go precz.
7. tydzień zwykły – piątek 20 maja
Mk
10,1-12 Jezus przeszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu
ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do
Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi
oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: „Co wam nakazał Mojżesz?” Oni rzekli:
„Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”. Wówczas Jezus
rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to
przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i
kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną,
i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc
Bóg złączył, tego człowiek nich nie rozdziela”. W domu
uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto oddala
żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona
opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”.
- Gdyby ktoś cię spytał: co to jest łaskawość? Co byś odpowiedział?
- Hm, cóż, wyjaśniłbym to może tak: kiedy puka do moich drzwi nieznajomy i mówi, że jest głodny, odkrawam kawałek chleba i dam mu go. To jest łaskawość.
- Mylisz się. Sytuacja, którą przedstawiłeś, to zaledwie przykład troski i niczego więcej.
- W takim razie czym jest łaskawość?
- Ktoś puka do twoich drzwi i mówi, że jest głodny. Dajesz mu kawałek chleba, ale wcześniej smarujesz go masłem. To jest właśnie łaskawość.
- Hm, cóż, wyjaśniłbym to może tak: kiedy puka do moich drzwi nieznajomy i mówi, że jest głodny, odkrawam kawałek chleba i dam mu go. To jest łaskawość.
- Mylisz się. Sytuacja, którą przedstawiłeś, to zaledwie przykład troski i niczego więcej.
- W takim razie czym jest łaskawość?
- Ktoś puka do twoich drzwi i mówi, że jest głodny. Dajesz mu kawałek chleba, ale wcześniej smarujesz go masłem. To jest właśnie łaskawość.
Cóż wielkiego jest w troskliwości o bliźnich? Czyż i poganie nie są troskliwi?
Jezus wymaga od nas czegoś więcej – łaskawości. To dlatego, gdy pytają go o
możliwość udzielenia listu rozwodowego żonie, broni miłości z siłą większą niż
prawo: co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Litość wypełnia prawo, a
łaskawość dodaje do litości cząstkę serca.
Niech twój dobry anioł uchroni cię przed tym, byś dawał komukolwiek coś bez serca, z samej tylko, zimnej i wyrachowanej troski. Niech twój anioł przymnaża ci serca, by nikomu go nie brakło.
Niech twój dobry anioł uchroni cię przed tym, byś dawał komukolwiek coś bez serca, z samej tylko, zimnej i wyrachowanej troski. Niech twój anioł przymnaża ci serca, by nikomu go nie brakło.
7. tydzień zwykły - sobota 21 maja
Mk 10,13-16 Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich
dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus widząc
to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do
Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę
powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do
niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Dwie kozy spotkały się w dość niecodziennej sytuacji, mianowicie na środku
wąziutkiej kładki, przerzuconej nad rwącym potokiem. Stanęły naprzeciw i…
Pewnie myślisz, że zaczęły wieść spór o to, która powinna się wycofać, ustąpić,
pozwolić tej drugiej przejść pierwsze? Bóść się i przepychać? Która ważniejsza
i bardziej zasłużona? Nic z tych rzeczy. Po prostu jedna z nich ostrożnie
położyła się na kładce, a druga przeskoczyła przez nią. W ten sposób obie
szczęśliwie i bez zwłoki dotarły – każda na swój brzeg.
Co Jezus ma na myśli, mówiąc „jeśli się nie staniecie jak dzieci”? Naiwność?
Prostotę? Nieświadomość jakąś czy niewiedzę? A może chodzi o to, by po prostu
się umniejszyć, zmaleć?
Niech twój dobry anioł zegnie cię zawsze, kiedy – nawet niechcący i nieświadomie – zasłaniałbyś Jezusa innym. Jeśli trzeba, niech cię nawet położy, by w ten sposób przez ciebie ktoś mógł dojść do Chrystusa.
Niech twój dobry anioł zegnie cię zawsze, kiedy – nawet niechcący i nieświadomie – zasłaniałbyś Jezusa innym. Jeśli trzeba, niech cię nawet położy, by w ten sposób przez ciebie ktoś mógł dojść do Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz