12. tydzień zwykły - poniedziałek 23 czerwca
Mt 7,1-5: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie
sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i
was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie
dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę
drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć
najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z
oka twego brata”.
Żona do męża:
- Już od pół roku przyglądam się praniu naszej sąsiadki. I wiesz co? Ona w ogóle nie używa wybielacza a i proszek też ma chyba byle jaki, bo to pranie jakieś takie coraz bardziej szare i niedobrane.
Mąż podchodzi spogląda na pranie sąsiadki, podchodzi do okna, otwiera je, patrzy raz jeszcze, potem zamyka z powrotem i znów patrzy. W końcu mówi:
- Wiesz co? Jej pranie jest białe, niczym śnieg. To nasze okna są brudne.
Gdyby zorganizować zawody w krzyżowaniu, wygrałbyś z samym Piłatem. On, by ukrzyżować Jezusa, potrzebował całego, solidnego drąga. A tobie, by ukrzyżować bliźniego, wystarczy drzazga wyjęta z jego oka
Panie, jak Tobiaszowi, poślij i mnie swojego anioła. Bym przejrzał, Panie. By oczyścił moje oczy. A wtedy wszystko, na co patrzę, będzie czystsze.
12. tydzień zwykły - wtorek 24 czerwca
Mt 7,6.12-14: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie
dawajcie psom tego co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie,
by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Wchodźcie
przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która
prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże
ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest
takich, którzy ją znajdują”.
- Muszę ci coś powiedzieć. Ten twój znajomy, no wiesz, o kogo chodzi…
- Zaraz, zaraz. Czy to, co chcesz mi o nim powiedzieć na pewno jest prawdą?
- Absolutnie! Mówił mi o tym przecież ten…, no wiesz…
- A czy to, co chcesz mi powiedzieć, jest dobre?
- No co ty, chyba żartujesz. Wprost przeciwnie.
- W takim razie powiedz mi jeszcze tylko, czy to, co chcesz mi powiedzieć może się na coś przydać?
- Wiesz…, hm…, raczej nie.
- W takim razie, skoro to nie jest ani pewne, ani dobre, ani pożyteczne, mam dla ciebie dobrą radę: nie zaprzątaj tym głowy ani sobie, ani mnie.
Obgadujemy kogoś. No, po prostu, nie da się inaczej – tłumaczymy się często. I dobrze. Przecież nie ma przykazania, zakazującego mówienia o innych. Jest tylko to Jezusowe wezwanie, które można nieco zmodyfikować: mów tak, jakbyś chciał, by o tobie mówiono.
Spraw, Panie, bym słowem rozmowy umiał odmalować prawdziwego anioła stróża mojego brata i siostry. Odmalować, nie zapaćkać.
12. tydzień zwykły - środa 25 czerwca
Mt 7,15-20: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie
się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a
wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera
się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje
dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać
złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.
Wszedł do sklepu i – ku swemu ogromnemu zdziwieniu – za ladą zastał skrzydlatego anioła.
- Co tutaj można kupić?
- Wszystko, co zechcesz, cokolwiek może pomóc lub ulżyć tobie, twoim bliźnim i całemu światu.
- Jeśli tak, to odważ mi po kilogramie mądrości, odwagi, sprawiedliwości i pokoju, i jeszcze pracy, chleba i dachu nad głową. Niech świat będzie wreszcie szczęśliwy.
- Poczekaj, nie powiedziałem ci jeszcze najważniejszego – uśmiechnął się anioł. – To nie jest sklep z owocami, ale z nasionami.
Ile razy prosimy: Boże, daj jedzenie, dach nad głową, pieniądze, zdrowie – tylekroć myślimy o owocach. Ile razy Bóg słyszy nasze prośby o jedzenie, dach nad głową, pieniądze i zdrowie, daje nam nasiona. Dopiero wówczas, gdy to zrozumiemy, będziemy mogli z całym przekonaniem mówić: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.
Poślij mi, Panie, anioła. Niech mnie dogląda, pielęgnuje, podlewa i plewi, bym nie zmarnował nasion otrzymanych od Ciebie, bym przyniósł owoce, po których bliźni rozpoznają we mnie Ciebie.
12. tydzień zwykły - czwartek 26 czerwca
Mt 7,21-29: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie
każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa
niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w
niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy
mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i
nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę:
«Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się
nieprawości».
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia
je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na
skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w
ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego
zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z
człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł
deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I
runął, a upadek jego był wielki”.
Gdy Jezus dokończył tych mów,
tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma
władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.
Anioł podsłuchał, jak Bóg szczególnie gorąco błogosławi pewnemu człowiekowi. Chcąc się dowiedzieć, kto to taki, zszedł na ziemię i oto zastał niepozornego człeczynę, który w zakopconej jaskini bił czołem przed wyrzezanym z kamienia bałwanem. Wrócił więc czym prędzej przed Majestat Pański, nie kryjąc swojego zdziwienia:
- Jakże to, Panie, błogosławić raczysz tak serdecznie temu bałwochwalcy?
A Bóg miłosierny, kiwając dobrotliwie siwą głową, odpowiedział mu na to:
- Wiem, że on mnie pojmuje niewłaściwie. Ale, prawdę powiedziawszy, któż bez cienia wątpliwości rozumie moją istotę? Skądinąd zaś serce tego człowieka szuka Mnie z zapałem i pragnie Mnie ze wszystkich sił. I dlatego jest mi ten człowiek tak bliski. I dlatego mu co dzień błogosławię.
Jeżeli nie każdy, który mówi Jezusowi „Panie” będzie zbawiony, to kto, na miłość Boską? Już wiem. Bóg nie jest głuchoniemy. Nie potrzebuje czytać z ruchu warg. Jego niespecjalnie obchodzą nasze usta. Bóg jest Miłością, to znaczy, że odczytuje poruszenia serce i według nich ocenia i zbawia człowieka.
Panie, tego samego anioła, który ruszał wodą w sadzawce Siloe poślij i do mnie: niech mi przyniesie Twoje błogosławieństwo i poruszy moim sercem.
12. tydzień zwykły - piątek 27 czerwca
Mt 8,1-4: Gdy
Jezus zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył
się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz
mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź
oczyszczony”. I natychmiast został oczyszczony z trądu.
A Jezus
rzekł do niego: „Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i
złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.
Dwóch woźniców zakopało swoje zaprzęgi w lepkim błocie. Pierwszy z nich ukląkł na wozie i uniósł ręce w pokornej modlitwie o pomoc. A drugi wziął się do roboty, podkładając faszynę i kamienie pod koła, poganiając woły i – co najgorsze – dodając sobie od czasu do czasu animuszu siarczystym przekleństwem. Na to wszystko nagle zjawił się anioł z nieba. Sfrunął delikatnie, a potem zaprał się mocno, naprężył duchowe muskuły i pomógł wydostać się z topieli… owemu utrudzonemu woźnicy.
- Chyba się pomyliłeś, Panie – przeklinający wprzódy woźnica zaczerwienił się po czubki uszu. – Nie mnie się należała pomoc, lecz memu kompanowi, który się usilnie modlił.
- Nie. Wszystko jest w porządku. Nasz Pan posyła mnie z pomocą zawsze tylko temu, kto sam się nie oszczędza.
Co zrobił trędowaty, by być uzdrowionym? Az trzy rzeczy: zbliżył się, upadł i prosił. Nie czekał bezczynnie, ale złożył w ofierze odrobinę swojego wysiłku. I został wysłuchany. Pan Bóg nie robi czego „za ciebie”, ale „z tobą”. I to jest cudowne.
Drogi Aniele Stróżu. Dobrze by było, gdybyś nie tylko chronił mnie od niebezpieczeństw, ale również – chociaż od czasu do czasu – zapędził mnie do roboty. Co też na pewno wyjdzie mi na zdrowie.
12. tydzień zwykły - sobota 28 czerwca
Mt 8,5-17: Gdy
Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go,
mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”.
Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.
Lecz setnik odpowiedział:
„Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko
słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam
pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a
przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi»”.
Gdy Jezus to usłyszał,
zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam:
U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam:
Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem,
Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną
wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Do setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I
o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy Jezus przyszedł
do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za
rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu.
Z nastaniem
wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy
i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka
Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.
Tłumek utrudzonych pielgrzymów stanął przed bramą sanktuarium, prosząc strzegących je mnichów, by otwarli bramę.
- Susza pożera nasze plony, Przyszliśmy więc prosić o deszcz.
- Nic tu po was. Wasza modlitwa nie będzie miła Bogu! – odpowiedział przez małe okienko w furcie jeden z braci kustoszów.
- Wpuść nas! Nie tobie, grzesznikowi, oceniać naszą modlitwę zanoszoną do Boga.
- Wracajcie, wracajcie – upierał się braciszek. – Tylko wiara czyni cuda. A wy przyszliście prosić o deszcz, a nawet nie wzięliście ze sobą parasoli.
Jezus chwali wiarę setnika proszącego o cud. Taka wiara oznacza jednak coś więcej, niż tylko uznanie istnienia Boga. To wiara, która wciska parasol w rękę proszącego o deszcze i miskę – w dłoń błagającego o strawę. Modlitwa bez wiary, jest rutyną. Modlitwa bez wiary nie ma sensu.
Panie, poślij swojego anioła. Niech pomoże i przygotować naczynie mojego serca, nim poproszę Cię o jakąkolwiek łaskę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz