5. tydzień Okresu Wielkanocnego

5. tydzień Okresu Wielkanocnego - poniedziałek 25 kwietnia

J 14,21-26: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”.
Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: „Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?”
W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszy-ciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”.

Punia się oszczeniła. Kiedy odkarmiła i odchowała swoje sobacze potomstwo, właściciel psa, któremu nie zależało na pieniądzach, umieścił anons w gazecie: oddam w dobre ręce szczenięta labradora. Minął tydzień, potem drugi. Nikt się nie zgłosił, nie zadzwonił nawet.
Właściciel Puni pomieścił więc kolejne ogłoszenie: sprzedam szczenięta labradora po tysiąc złotych sztuka! Labradory „chodzą” na psich giełdach po kilkaset złotych drożej. W ciągu dwóch dni szczenięta zostały wysprzedane.
Kto miłuje Jezusa? Nie ten, kto obwiesza się medalikami i różańcami, nie facet z rybką naklejoną na plecach samochodu, nie ktoś, kto jego imię wymawia po stokroć dziennie. Nie ten. Kto? Ten, kto zachowuje jego przykazania, kto się trudzie, kogo miłość do Jezusa coś kosztuje, któremu miłość do Jezusa nie przychodzi za łatwo.
Niech cię błogosławi anioł trudu i zniechęcenia. Niech na końcu każdego dzieła, które ci nie wyszło, każdego dnia, o którym myślisz „mogłem przeżyć go lepiej”, każdej modlitwy nie do końca pobożnej, ukoi twoje serce swoim ciepłym głosem: właśnie tak buduje się miłość do Jezusa: trudem, wysiłkiem, brakiem satysfakcji, wypełnianiem przykazań.


5. tydzień Okresu Wielkanocnego - wtorek 26 kwietnia

J 14,27-31a: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.
Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie.
Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.

Muzeum klasyki malarstwa. Kustosz oprowadza zwiedzających. Dłużej zatrzymuje się przy wystawie obrazów, których autor specjalizował się w portretach dzieci.
- Czy wiecie państwo, że ów mistrz - geniusz jednym pociągnięciem pędzla potrafił zmienić w uśmiech twarz zapłakanego dziecka?
- Też tak potrafię, tyle że odwrotnie i nie pędzlem, ale pasem! - żachnął się jakiś tym ze środka grupy.
Słyszę o wojskowych misjach pokojowych. Z litości ich nie wyśmieję. Świat zaprowadza pokój serią z karabinu. Jezus zaś jest geniuszem pokoju. Narzędziem jego pokoju jest miłość. Czemu świat jej nie przyjmuje, choćby na obszarze zbrojnych konfliktów? Bo na każdej serii z karabinu ktoś zarabia. A na miłości Chrystusa - tu, na tym świecie - można raczej tylko stracić.
Niech błogosławi cię anioł pokoju. Niech da ci natchnienie i lekką rękę, byś jednym gestem, prostym słowem, umiał odmalować uśmiech na twarzy bliźniego. 

5. tydzień Okresu Wielkanocnego - środa 27 kwietnia

J 15,1-8: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami.
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.

W drzwiach kościoła spotykasz dawno niewidzianego kolegę. Nie kryjesz zdziwienia:
- Od kiedy to chodzisz do kościoła?
- Od kiedy się nawróciłem.
- Nawróciłeś się? To musisz teraz dobrze znać Jezusa - drwisz sobie z niego. - Wiesz gdzie się urodził?
- Eee, w..., nie wiem - znajomy się wstydzi.
- A wiesz, ile miał lat kiedy umarł? Jaki pierwszy cud uczynił? Od czego zaczął publiczną działalność?
- Wiem tylko, że jeszcze pół roku temu w ciągu dwóch tygodni przepijałem całą wypłatę, a przez następne dwa tygodnie podkradałem pieniądze na wódkę żonie, czasem wyniosłem coś z domu i sprzedałem. Wiem, że w pracy trzymano mnie tylko z litości, dzieci uciekały na mój widok do sąsiadów, a wierzyciele grozili mojej żonie komornikiem. Wiem o Jezusie tyle, że pół roku temu wyciągnął mnie z bagna, że dzięki niemu nie piję, spłaciłem długi, dzieci przestały się mnie bać, kupujemy z żoną samochód na raty. Chodzę do kościoła, spowiadam się, jestem na Mszy. Tyle wiem o Jezusie. I na razie to mi wystarczy.
Droga do Królestwa Bożego nie jest olimpiadą wiedzy religijnej ani kursem teologii. Dobre życie nie zależy od tego, ile się wie o Jezusa, ale od tego, na ile się w Nim trwa, ile soków czerpie się z Niego, jak latorośl z winnego krzewu. Swoje o Jezusie - owszem - trzeba wiedzieć. Ale z umiarem. Bo wiesz, kto odrywa się od Kościoła - Chrystusowej latorośli? Najczęściej ludzie dwojakiej kategorii: ci, którzy wiedzą o Jezusie za mało i ci, którzy wiedzą o Nim za dużo.
Niech błogosławi Cię anioł wytrwałości w Jezusie. Niech pozwoli ci sycić się każdą chwilą ciszy, adoracji, modlitwy, każdą komunią świętą. Nie odsłania przed tobą tyle tajemnicy Jezusa, ile trzeba - ni mniej, ni więcej.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego - czwartek 28 kwietnia

J 15,9-11: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.

Był w pewnej parafii od wielu lat stareńki proboszcz, którego kazań nikt już nie słuchał. On jednak co niedzielę wychodził na ambonę i - zdawało się, że z każdym tygodniem głośniej - wygłaszał płomienną mowę. Aż zapytał go raz przyjaciel - proboszcz z sąsiedniej parafii:
- Po co wciąż do nich mówisz, skoro cię nie słuchają?
- Wiele lat temu, kiedy biskup posłał mnie do tej parafii, przemawiałem do nich, bo myślałem, że ich zmienię. A teraz przemawiam do nich jeszcze głośniej, niż wówczas, bo się boję, żeby oni mnie nie zmienili.
Co znaczy „wytrwać w nauce Jezusa”. Długo by mówić. Ale ja sobie myślę, że najkrócej można to ująć tak: wytrwać w nauce Jezusa, to znaczy chociaż od czasu do czasu powiedzieć kazanie samemu sobie, żeby ludzie mnie nie zmienili w mojej miłości do Jezusa.
Niech cię błogosławi anioł przekonania. Niech ci pozwoli z przekonaniem przylgnąć do Jezusa i z przekonaniem wytrwać w jego nauce. Biada ci, gdybyś był chrześcijaninem bez przekonania. To już lepiej zupełnie wystygnij. Może ktoś cię poliże...


5. tydzień Okresu Wielkanocnego - piątek 29 kwietnia

J 15,12-17: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Pewien człowiek spacerując po lesie przysiadł w gąszczu, by odpocząć. Dopiero wówczas zauważył, że nieopodal, w kolejnej kępie drzew leży ciężko dysząc lis bez nóg. Pewnie stracił je wyrywając się z myśliwskich sideł. Nagle dał się słyszeć przejmujący szelest. Z zarośli wynurzył się niedźwiedź, wlokący ochłap padłej sarny. Przytargał go do lisiej kryjówki i pozwolił najeść się kalece do syta.
- O Boże, jak pięknie do uczyniłeś! Troszczysz się o beznogiego lisa, zatroszcz się i o mnie.
Z tą modlitwą na ustach człowiek wrócił do domu i położył się, daremnie jednak czekając, aż ktoś przyniesie mu coś do jedzenia. Aż zmorzony głodem zasnął. A we śnie Pan Bóg przemówił do niego:
- Wstawaj głupcze i bierz się do roboty! Twoim powołaniem jest być niedźwiedziem, a nie lisem!
Nie ma większej miłości, niż oddać życie za bliźniego. ODDAĆ! Miłość mierzy się rozmiarem tego, co się oddaje bliźniemu. Zastanawiam się tylko, co jest trudniejsze: oddać życie jeden raz, ale za to definitywnie, bezwarunkowo, jak święty Maksymilian w Auschwitz, czy też oddawać życie stopniowo, systematycznie, po kropelce, całymi latami, jak matka upośledzonego dziecka, córka ojca z Alzheimerem, żona męża alkoholika lub despoty?
Niech cię błogosławi twój Anioł Stróż, towarzysz i opiekun twojego życia. Niech chroni twoje życie przed tym co mu szkodzi, z tobą samym na czele. Niech wesprze cię, abyś uczynił ze swojego życia dobrą inwestycję, najlepszą.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego - sobota 30 kwietnia

J 15,18-21: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.
Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: «Sługa nie jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”.

Głupiec wspiął się na drzewo. Kiedy dołem przechodził mędrzec, cisnął mu na głowę orzech kokosowy. Mędrzec zabrał orzecha ze sobą. W domu rozłupał i posilił się zawartością jego wnętrza, a ze skorupy zrobił sobie dwie nowe miski.
Świat was znienawidzi tak jak mnie - mówi Jezus. No i dobrze. Tak powinno być. Świat ma wpisaną w swój kod genetyczny nienawiść, a chrześcijaństwo - prześladowanie. Jeżeli uczniowie Chrystusa nie są prześladowani, jeżeli opływają w przywileje - gnuśnieją, karłowacieją, chorują.
Niech cię błogosławi anioł męstwa, byś nie bał się przeciwności, które cię uszlachetniają i upodabniają do Jezusa. Niech anioł wytrwałości w cierpieniu będzie z tobą w każdym bólu i prześladowaniu. Nie lękaj się, a zobaczysz, że z tego, co spada na twoją, możesz mieć sporo korzyści, choć na pierwszy rzut oka wszystko to nie wygląda zbyt różowo.

4. tydzień Okresu Wielkanocnego

4. tydzień Okresu Wielkanocnego - poniedziałek 18 kwietnia

J 10,11-18: Jezus powiedział:
„Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz.
Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca”.

Pielgrzymka do Ziemi Świętej. W autokarze przewodnik zwraca się do pątników.
- Za chwilę zatrzymamy się w jednej z typowych wiosek pasterskich. Proszę zwrócić uwagę na to, że pasterz idzie zawsze na czele stada, a owce podążają za nim. Zupełnie tak, jak mówił o sobie Jezus.
Dojeżdżają do wioski. Wysiadają z autokaru. I co widzą? Stado owiec energicznie popędzane przez człowieka, który kroczy za nim, a nie na czele. Przewodnik podchodzi doń z pretensjami.
- Popsułeś mi całą robotę. Właśnie przed chwilą mówiłem tym ludziom, że tutaj pasterz zawsze prowadzi stado, idąc na jego czele. A ty pędzisz te zwierzęta idąc za nimi.
- Ale je nie jestem pasterzem tylko rzeźnikiem i właśnie prowadzę to stado na ubój!
Jeśli cię ktoś popędza i pogania, to na pewno nie jest Chrystus. Jego miłość przynagla Cię, ale On sam jest zawsze przed tobą i wskazuje ci drogę.
Sam tez nikogo nie popędzaj. Idź pierwszy, pokazuj drogę, dawaj przykład. Jak pasterz. Nie bądź rzeźnikiem.


4. tydzień Okresu Wielkanocnego - wtorek  19 kwietnia


J 10,22-30: Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”.
Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.
Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

Morze wyrzuciło na brzeg zakorkowana butelkę z listem w środku. Po otwarciu okazało się, że nie jest to nic niezwykłego: żadna prośba o ratunek czy coś w tym stylu. Ot, zwinięta karteczka z zapewnieniem, że taki to a taki kocha dozgonnie i z całego serca taką to a taką. List opatrzony był datą: ktoś napisał go, włożył do butelki i wrzucił do morza sto pięćdziesiąt lat temu. Ciekawe było to, że butelka była tak szczelnie zamknięta, iż list przetrwał w stanie nienaruszonym, w dodatku wyschnięty na pieprz półtorawieczne dryfowanie.
Żydzi pytają Jezusa: dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Czy mamy Ci wierzyć. Iluż ludzi i dziś całymi latami trwa w zanurzeniu w Jezusie: modli się, chodzi do kościoła, łamie opłatkiem w wigilię i święci wielkanocny koszyczek, a mimo to, jak butelka z listem w środku, dobrze zakorkowana i szczelna, wykazuje całkowitą odporność na Jego słowo, Jego cud, Jego miłość… Może sprzyja temu fakt, iż w wszystko w Kościele zmieniło się w symbol: chrzest nie jest już zanurzeniem, ale polaniem głowy odrobiną wody, Komunia, to maleńki opłatek, a pokuta zadana w konfesjonale nie kosztuje nawet połowy tego trudu, co ugotowanie obiadu.
Niech twój Anioł Stróż zedrze z ciebie nieprzemakalny płaszcz obojętności. Niech pozwoli ci „zmoknąć” Chrystusem, przeniknąć Mu do twego wnętrza, przyjąć Go całym sercem.


4. tydzień Okresu Wielkanocnego - środa  20 kwietnia


J 12,44-50: Jezus tak wołał:
„Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić.
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział”.

Podczas krótkiego spaceru w posiadłości swojej pewien cesarz poranił swoje stopy.
- Rozkazuję, aby od dziś wszystkie drogi mojego królestwa zasłano miękką, wołową skórą - zadecydował po powrocie do pałacu.
- Panie, a na cóż ten wielki wydatek? - wyśmiał go nadworny trefniś. - O wiele mniej pieniędzy i zachodu będzie cię to kosztować, jeżeli rozkażesz, by twoje stopy owinięto miękką wołową skórą.
Tak podobno zrodził się pomysł noszenia butów.
Kiwając głową wciąż powtarzasz: świat potrzebuje Jezusa! Światu potrzebna jest jego światłość! Bez niej świat nie będzie lepszy! To tak, jakbyś chciał obuć drogi. A nie prościej samemu przyjąć Jezusa, zapłonąć jego światłem? Świat się nie poprawi, jeśli ty nie będziesz lepszy.
Niech Anioł z nieba obuje twoje stopy swym blaskiem i uczyni twoje nogi pięknymi, abyś bez zmęczenia i zniechęcenia wnosił Światłość Świata, gdziekolwiek się znajdziesz.


4. tydzień Okresu Wielkanocnego - czwartek  21 kwietnia


J 13,16-20: Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować.
Nie mówię o was wszystkich. Ja wiem, których wybrałem; lecz potrzeba, aby się wypełniło Pismo: «Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę». Już teraz, zanim się to stanie, mówię wam, abyście, gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał”.

Podrożał chleb. A wszystko to przez wróble. Tak. Bo ktoś zauważył, że wróble wyjadają ziarno z kłosów. Więc w ramach kampanii uświadamiającej pouczono rolników, jak wytępić ptaki, a ci z zapałem zapewniającym skuteczność wzięli się do pracy. Tyle, że bez wróbli niemiłosiernie rozmnożyły się owady pasożytniczo niszczące uprawy. Żeby z kolei ich się pozbyć, trzeba było zainwestować ogromne pieniądze w opryski pól. To znacznie podniosło koszt uprawy zboża i w konsekwencji spowodowało wzrost cen chleba. Nie mówiąc już o tym, ile będzie kosztować leczenie nowotworów, wywołanych spożywaniem żywności sporządzonej z traktowanymi chemikaliami upraw. Gdyby zostawiono wróble w spokoju, chleb byłby tańszy i zdrowszy.
Kto przyjmuje Chrystusowego posłańca, ten przyjmuje Chrystusa. Ludzie tymczasem odrzucają swoich sprzymierzeńców - najpierw w trosce o chleb doczesny, a później nawet tych, którzy prowadzą ich do stołu zastawionego chlebem wiecznego życia.
Niech anioł dobrego spojrzenia pobłogosławi twoje oczy, byś umiał rozpoznać i przyjąć Bożego posłańca - twojego sprzymierzeńca w drodze do Pana.

4. tydzień Okresu Wielkanocnego - piątek  22 kwietnia


J 14,1-6: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę ?”
Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.

Na parterze tej samej kamienicy aż trzech kupców otworzyło sklepy. Problem tym, że wszyscy trzej handlowali tym samym: butami. Co zrobić, by przyciągnąć klientów? Właściciel sklepiku po prawej - patrząc na kamienicę od frontu - umieścił nad wejściem szyld „NAJTAŃSZE OBUWIE”. Sąsiad po przeciwnej stronie już nazajutrz wieszał napis: „NAJMODNIEJSZE OBUWIE”. A ten w środku? Cóż, trzeciego dnia wywiesił skromną tabliczkę: „WEJŚCIE GŁÓWNE”.
Napisy, znaki, mapy, szyldy, kolorowe reklamy, urządzenia elektroniczne - wszystko to pokazuje nam drogę, albo pomaga ją odnaleźć. W tym gąszczu dawnych i współczesnych udogodnień nie wolno nam zapomnieć o Chrystusie, który mówi JA jestem DROGĄ. Chrystus jest drogą człowieka, a człowiek jest drogą Kościoła. Człowiek jest najważniejszy i nie zastąpią go żadne urządzenia i wymysły techniki. Nie da się dojść do Chrystusa inaczej, niż przez człowieka. Nie da się dojść do Boga bez Chrystusa.
Niech Archanioł Rafał błogosławi cię i ochrania na wszystkich drogach twojego życia i w ich gąszczu pomoże ci odnaleźć tę jedyną, prawdziwą Drogę - Zmartwychwstałego Pana.


4. tydzień Okresu Wielkanocnego - sobota  23 kwietnia 


J 14,1-6: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”.
Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wy starczy”.
Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: «Pokaż nam Ojca?» Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”.

- Czego potrzebuje dobre rządzenie? - spytał władca pewnego mędrca.
- Trzech rzeczy: broni, jedzenia i zaufania.
- A gdybym tych trzech nie mógł zapewnić, to z której można zrezygnować?
- Z broni.
- A gdyby i dwie było za wiele?
- To z jedzenia.
- Jak to? - zdziwił się władca. - Bez jedzenia podwładni umrą!
- Śmierć wcześniej lub później i tak jest udziałem całego stworzenia. Bez chleba, choćby przez krótki czas, jednak można rządzić i być posłusznym. Ale kiedy umiera zaufanie, i władca, i lud jemu powierzony - giną marnie.
Jezus mówi: wierzcie Mi. Bez zaufania mu twoja modlitwa nie ma sensu, ani twój chrzest, ani spowiedź, ani komunia, ani... nic nie ma sensu. Nawet gdybyś był uzbrojony po zęby i syty.
Niech błogosławi cię anioł pokory, niech wciąż szepcze ci do ucha, że owszem, dasz sobie radę i zrobisz wiele, ale nie sam, tylko z Jezusem.

3. tydzień Okresu Wielkanocnego

3. tydzień Okresu Wielkanocnego - poniedziałek 11 kwietnia


J 6,22-29: Nazajutrz po rozmnożeniu chlebów lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie.
A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy Go zaś odnaleźli na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?”
W odpowiedzi rzekł im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”.
Oni zaś rzekli do Niego: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?”
Jezus odpowiadając, rzekł do nich: „Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”.

Sposób na upolowanie małpy: w dziupli z wąskim otworem umieść świeżego banana, albo inny smakowity kąsek. Małpa widząc to przybiegnie tutaj, skoro tylko się nieco oddalisz. Z trudem wsadzi rękę do dziupli i chwyci owoc. Lecz trzymając go, nie będzie w stanie wyjąć łapy z dziupli. Znieruchomieje, bo żal jej będzie pożegnać się ze smakowitym kąskiem. Wówczas łatwo ją podejdziesz i schwytasz.
Jezus łapie ludzi na rozmnożony chleb. Jednak nie dla przyjemności, zysku lub zabawy, ale dla ich dobra. I to wiecznego.
Coś się nie udaje, idzie nie tak. Idź do Komunii. Pozwól, by Jezus złapał cię na Chleb – złapał i już nigdy nie wypuścił. 


3. tydzień Okresu Wielkanocnego - wtorek 12 kwietnia

J 6,30-35: W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa:
„Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba»”.
Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.
Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

Jak zbudować most nad przepaścią? Przy pomocy latawca. Przywiązuje się doń lichy sznurek, który w ten sposób przerzuca się na przeciwległy skraj przepaści. Potem do sznurka przewiązuje się powróz, do powroza drut, wreszcie stalową linę, na której zawiśnie cała konstrukcja z jezdnią, ścieżką dla pieszych i barierkami. A kiedy przez most ruszą pojazdy i ludzie, o latawcu, od którego wszystko się zaczęło, nikt już nie będzie pamiętał.
Jezus zaczyna od lichych kawałków chleba, którymi karmi tłumy, by wreszcie dać im prawdziwy pokarm z nieba. To, co wielkie, zaczyna się od tego co małe, liche, niepozorne, niczym lawina – od małego kamienia lub burza – od pierwszej kropli.
Chcesz zrobić coś wielkiego? Zacznij od czegoś małego. Dam ci przykład: chciałbyś uczynić świat lepszym? O.K. W takim razie zacznij od jednego człowieka – od siebie.


3. tydzień Okresu Wielkanocnego - środa  13 kwietnia

J 6,35-40: Jezus powiedział do ludu:
„Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym?”.

Gospodyni dziwiła się, że w najciemniejszym kącie piwnicy wyrosły i zakwitły przechowywane tutaj ziemniaki. Dopiero po chwili uważnej obserwacji znalazła przyczynę tego niezwykłego zjawiska. Na środku stropu piwnicy, na zardzewiałym haku wisiał stary miedziany sagan. Nikłe promienie słońca, wpadające przez okienko w drugim końcu piwnicy, dotarłszy od niego, przez kilka godzin dziennie oświetlały ciemny zakątek z ziemniakami. To wystarczyło, by wyrosły i zakwitły.
Jezus odbija chwałę Ojca, pozwalając nam Go poznać i napełnić się jej blaskiem, a tym samym wydać zakwitnąć i zaowocować. Nie, żebym przyrównywał Jezusa do miedzianego sagana, ale trochę tak to działa.
Otrząśnij się z ciemności. Poszukaj Blasku. Idź za Światłem. Nie zatrzymuj go dla siebie, ale pozwól, by odbiwszy się w twoich słowach i uczynkach, dotarło Ono do innych i przyczyniło się do ich wzrostu.

3. tydzień Okresu Wielkanocnego - czwartek  14 kwietnia

J 6,44-51: Jezus powiedział do ludu:
„Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: «Oni wszyscy będą uczniami Boga».
Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi spożywali mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.

Sąsiad spotyka sąsiada, ciągnącego solidny łańcuch.
- Witajcie, panie sąsiedzie.
- Ano, witajcie.
- Dlaczegóż to tak, panie sąsiedzie, ten łańcuch ciągniecie?
- A co, mam go pchać?
Nikt nie może przyjść do Mnie – mówi Jezus – jeśli go nie pociągnie Ojciec. Najciekawsze jest to „pociągnie”, wskazuje ono bowiem na to, jak bardzo Bóg szanuje człowieka, jego wolność i wolę, skoro nie działa na siłę, nie popycha, tylko pociąga.
Też pociągaj innych. Pamiętaj – pociągać, to znaczy iść przodem, dawać przykład. W odróżnieniu od „pchać”, które oznacza nakładanie ciężarów, co to się ich samemu nie dźwiga.


3. tydzień Okresu Wielkanocnego - piątek  15 kwietnia

J 6,52-59: Żydzi sprzeczali się między sobą mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?”
Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim.
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.

Powszechnie się dziwiono, mówiąc:
- Zobaczcie, takie stare drzewo prze drodze, powyginane i nieładne, liści na nim niewiele, gałązki koślawe i naciągnięte ku ziemi, w owoców wciąć takie mnóstwo…
Wyciągali ręce i rwali owoce, a drzewo wciąż rodziło nowe. Aż skrawek ziemi przy drodze kupił pewien człowiek. Wzniósł ogrodzenie i zabronił ludziom zrywać owoców ze starego drzewa.
- Moje i basta. Nie dla was – zapowiedział. Sam zresztą tych owoców też nie zrywał.
A drzewo? Smutno to napisać, ale wkrótce uschło sromotnie. To właśnie zrywanie owoców i rodzenie nowych sprawiało, że wciąż rześko krążyły w nim życiodajne soki.
Jezus na to przyszedł na świat, aby dać siebie. Przestać karmić się Nim, oznacza tyle samo, co powtórnie przybić Go do krzyża.
Wyciągnij rękę, zaczerpnij Jezusa. Trwajcie w sobie nawzajem. Jeśli będziesz chodził do piekarni tylko po to, by oglądać wystawę, wkrótce obaj – zarówno ty, jak i piekarz – wkrótce umrzecie z głodu. Ze Mszą świętą bez Komunii – aż strach pomyśleć – może być podobnie.


3. tydzień Okresu Wielkanocnego - sobota  16 kwietnia

J 6,55.60-69: W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojeni”.
Wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”
Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”.
Jezus bowiem od początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?”
Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.

- Życie jest jak motyl.
- To może twoje, takie kolorowe i beztroskie. Ja o swoim życiu tego nie mogę powiedzieć.
- Mylisz się. Życie jest jak motyl, ale pod innym względem.
- Pod jakim?
- Próbujesz schwytać motyla, biegniesz za nim, klaszcze pułapką dłoni, A on ci się wymyka. Ale czasem wystarczy, byś przystanął, albo usiadł, a on, nieproszony, zatacza koło i spoczywa na twojej głowie lub ramieniu. Teraz już rozumiesz, co miałem na myśli, mówiąc, że życie jest jak motyl?
Ciągle biegniesz, próbujesz uchwycić prawdę, piękno, sens, nie wiadomo, co jeszcze. Posłuchaj wyznania Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego.
Zatrzymaj się, usiądź w pobliżu Chrystusa, a On sam napełni twoje serce.

III niedziela wielkanocna: śniadanie nad jeziorem



Ewangelia na niedzielę 10 kwietnia:
J 21,1-19
Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.
A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za Mną!

2. tydzień Okresu Wielkanocnego

2. tydzień Okresu Wielkanocnego - poniedziałek 4 kwietnia 


J 3,1-8: Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa nocą i powiedział Mu: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z nim”. W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”. Nikodem powiedział do Niego: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?” Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. 

Ponoć zdarzyło się to kilka wieków temu na papieskim dworze. Król Hiszpański wysłał tutaj jako swego reprezentanta młodziutkiego, acz rezolutnego szlachcica. Papież widząc go, miał zapytać: - Czyliż król hiszpański nie ma na swej służbie dość poważnych ludzi, skoro w poselstwie młodzika przysyła, któremu jeszcze nawet broda nie urosła? Na co ów młodzieniec miał odpowiedzieć: - Zapewniam Waszą Świątobliwość, iż gdyby mój pan wiedział, że o brodę Wam jeno idzie, kozła by przysłał w legaty, nie mnie. 
To nie wygląd, ubiór, inteligencja lub sposób bycia decydują, czy ktoś jest człowiekiem Bożym, ale jego narodzenie z Ducha. On jest jak wiatr, który nie wiadomo skąd pochodzi i dokąd zmierza. Skończyć studia, zrobić karierę, zdobyć majątek – daleko mniej znaczy, niż narodzić się z Ducha. Nie osądzaj bliźnich po tym, jak wyglądają. Zamiast osądzać, spróbuj doszukać się w nich Ducha Bożego. 


2. tydzień Okresu Wielkanocnego - wtorek  5 kwietnia 

J 3,7-15: Jezus powiedział do Nikodema: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: „Jakżeż to się może stać?” Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. 

Słynny z ekscentryzmu grecki filozof Diogenes – ten co mieszkał w beczce – postawił na rynku w Atenach stragan z szyldem: „Tu kupisz mądrość”. Jeden ze znamienitych ateńczyków widząc to, dał swemu słudze drobną monetę srebrną z rozkazem: - Idź do tego błazna i spytaj, jakąż mądrość można kupić za tak lichy grosz. Sługa wrócił po chwili, oznajmiając: - Za tę srebrną monetę takie odstąpił słowo: przy każdej swej czynności pamiętaj o końcu. Ateńczyk nie pożałował srebrnego pieniążka, a otrzymaną zań mądrość kazał wyryć wielkimi literami nad wejściem do swego domu, aby każdemu wchodzącemu przypominała o celu życia. 
Nadstaw drugi policzek, daj i płaszcz temu, kto żąda od ciebie szaty, miłuj nieprzyjaciele – tak trudno przyjąć naukę Jezusa w sprawach ziemskich, a cóż dopiero powiedzieć o Jego nauce w sprawach niebieskich? Czy one w ogóle Cię obchodzą? Czy myślisz choćby odrobinę o tym, co będzie potem, na starość, po śmierci? Cokolwiek czynisz – pomyśl – co o tym sądzą w niebie? Co o tym powie Ci kiedyś Jezus. Pomyśl o końcu. 


2. tydzień Okresu Wielkanocnego - środa  6 kwietnia 

J 3,16-21: Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”. 

Nauczyciel bierze śnieżnobiałą, dużą kartkę. Dokładnie na środku rysuje flamastrem niedużą czarną kropkę. Unosi kartkę i pyta uczniów: - Co widzicie? - Czar-ną krop-kę – chórem skandują dzieci. - I nic więcej? Uczniowie milczą, Najwyraźniej nie rozumieją pytania. - Dlaczego nikt z was nie widzi dużej, białej kartki? Dlaczego wszyscy widzą tylko małą czarną kropkę
Światło przyszło na świat. Lecz ludzie umiłowali bardziej ciemność. Ilekroć niebo zaciągnie się chmurami, mówisz: ale ciemno. Nigdy nie mówisz: ale dziś jasno. Zło nie jest mocniejsze od dobra, ale wyraźniejsze, bardziej krzykliwe, przereklamowane. Zrób eksperyment. Wieczorem wejdź do ciemnego pokoju. Posiedź w nim na chwilę. A potem włącz tylko jedną mała żarówkę, albo zapal świecę. Zobacz, z jaką łatwością niewielkie światełko rozprawia się z ciemnością. Dobro ma sens. 


2. tydzień Okresu Wielkanocnego - czwartek  7 kwietnia 

J 3,31-36: Jezus powiedział do Nikodema: „Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela mu Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży”. 

 Lekcja matematyki. Nauczyciel każe przygotować kartki i długopisy. - Napiszemy klasówkę – mówi. Uczniowie drżą. Nerwowo kartkują podręczniki. Próbują zapisać jakieś wzory na blacie ławki, mankiecie, nawet na dłoni. - To będzie podwójny sprawdzian – ciągnie dalej nauczyciel. – Z logarytmów i z uczciwości. Osobiście uważam, że bez porównania bardziej godnym szacunku jest człowiek uczciwy, który nie zna się na logarytmach, niż nieuczciwy matematyk. Więc już wiecie – wyniki którego sprawdzianu są ważniejsze. 
Jezus przychodzi z wysoka i świadczy o tym, co w górze, o Bogu samym. A ty? Czy tylko doraźne, ziemskie korzyści rachujesz? Staraj się wypaść dobrze, ale nie tylko przed ludźmi, za wszelką cenę. Czy naprawdę cieszyłby cię Nobel zdobyty jakimś draństwem? 


2. tydzień Okresu Wielkanocnego - piątek  8 kwietnia

J 6,1-15: Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?” Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę. 

- Tatusiu, pobaw się ze mną. - Teraz nie mogę. - A dlaczego? - Bo pracuję. - A po co? - Żeby zarobić pieniążki. - Na co ci pieniążki? - Żeby ci kupić coś do jedzenia, kochanie. - Ale ja nie jestem głodny, tylko chcę, żebyś się ze mną pobawił. 
Jezus wie lepiej, czego ludziom potrzeba, niż oni sami. Kiedy są głodni, staje się chlebem, kiedy samotni – obecnością, kiedy smutni – uśmiechem. A ty myślisz, że wszystko załatwią pieniądze. Dawaj – ale spróbuj bez pieniędzy. Daj trochę czasu, dobrego słowa. nadstaw ucha, popłacz sobie z kimś, albo się pośmiej. Zanim zareagujesz, postaraj się obadać, co twojemu bliźniemu jest najbardziej potrzebne. 


2. tydzień Okresu Wielkanocnego - sobota 9 kwietnia 

J 6,16-21: Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali. 

- Czy wiesz, na czym polega logiczne myślenie? - Nie. - Zaraz ci wytłumaczę. Wyobraź sobie, że z komina wychodzi dwóch kominiarzy, jeden brudny i jeden czysty. Który z nich się umyje? - Ten brudny, wiadomo. - A jeśli ten czysty spojrzy na tego brudnego, to co? - Pomyśli, że też jest brudny. W takim razie umyje się ten czysty! - No dobrze, a co z tym brudnym? - Spojrzy na czystego, pomyśli, że tez jest czysty i nie będzie się mył. Hurra, już wiem, na czym polega logiczne myślenie! - Przykro mi, ale gdybyś pomyślał logicznie, to na samym początku naszej rozmowy dostrzegłbyś, że to niemożliwe, żeby z tego samego komina wyszło dwóch kominiarzy, z których jeden jest brudny, a drugi czysty… 
Jezus kroczący po wodzie wymyka się spod kontroli logicznego myślenia uczniów. Ale kto powiedział, że w działaniem Jezusa musi kierować ludzka logika? Jego postępowanie determinuje miłość. Przestań kalkulować, zastanawiać się – kto, komu, kiedy, jak, dlaczego? Zostaw na boku własną logikę. Rób to, co nakazuje miłość, nawet wbrew logice.

Niedziela Miłosierdzia Bożego

O Bożym Miłosierdziu świadczy najpierw... jedzenie.

J 20,19-31 Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.