22. tydzień zwykły

22. tydzień zwykły - poniedziałek 31 sierpnia


Łk 4,16-30: Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza.
Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn Józefa?”
Wtedy rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie»; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”.
I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Na rynek małego miasteczka wpadł klaun: w kraciastym kombinezonie, szpiczastej czapeczce i z czerwoną piłką na nosie.
- Ludzie, ratunku! Pomocy! – zaczął krzyczeć. – Cyrk się pali!
Ludzie przystawali, gapili się na klauna.
- Ale super reklamę wymyślili – ktoś zauważył.
- No trzeba przyjść wieczorem i obejrzeć przedstawienie, ha, ha, ha!
Ludzie zaczęli się śmiać. Im bardziej rozpaczliwie klaun prosił o pomoc, tym głośniej się śmiali. Trwało to chyba z godzinę. Może trochę dłużej. W każdym razie w tym samym czasie cyrk spłonął doszczętnie.
Rodacy traktują Jezusa niczym klauna – najpierw budzi w nich śmiech, potem złość. Czasem rodzi się w człowieku takie jakieś głupie zaślepienie, że na ostrzeżenia reaguje właśnie śmiechem lub złością. A skutki? Wystarczy rozejrzeć się po poboczach naszych dróg. Stojące przy nich krzyże i zapalone znicze, to najczęściej smutna pamiątka po tych, którzy śmiali się z ostrzeżeń, albo złościli się na nie.
Panie, nie daj mi się wyśmiewać ani złościć, gdy ktoś przepowiada, prorokuje lub ostrzega. Naucz mnie zaufania i szacunku.


22. tydzień zwykły - wtorek 1 września

Łk 4,31-37: Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy.
A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody.
Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”.
I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

Stanął przed marmurowym posągiem, prosząc o parę groszy. Oczywiście posąg pozostał niewzruszony. Więc poprosił raz jeszcze. Z identycznym skutkiem. I jeszcze raz poprosił… Ktoś widząc to, zapytał:
- Człowieku, opamiętaj się, co ty właściwie robisz?
- Jak to co? – zdziwił się. – Przyzwyczajam się do znoszenia odmowy!

Panie Jezu, gdybyś mnie poprosił o radę, powiedziałbym krótko: daj sobie spokój z tymi uzdrowieniami. Po co Ci one? Jest tylko kwestią czasu nienawiść ludzi, którzy 0 choć dziś przez Ciebie obdarowani – i tak zaprowadzą Cię na krzyż. Lepiej zacznij przyzwyczajać się do klęski. Co byś powiedział na kazanie do kamieni?
Panie, nie ucz mnie znosić odmowę. Naucz mnie w ogóle się nią nie przejmować. Naucz mnie nastawania w porę i nie w porę.


22. tydzień zwykły - środa 2 września

Łk 4,38-44: Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich.
Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich.
Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I głosił słowo w synagogach Judei.

Rozmawia dwóch świeżo osadzonych razem więźniów.
- Za co cię wsadzili?
- Za konkurencję.
- No, co ty? Przecież konkurencja nie jest karalna!
- W zasadzie nie. Ale, widzisz, ja uprawiałem konkurencję względem wytwórni papierów wartościowych. Przede wszystkim w dziedzinie produkcji banknotów o średnim nominale.

Chcieli Jezusa zatrzymać… Kto chce Jezusa zatrzymać, mieć dla siebie, ten chce mieć swoją, własnej roboty religię. A taka religia jest warta dokładnie tyle samo, ile własnej roboty pieniądze.
Panie uczyń moją wiarę prawdziwą. Panie, naucz mnie nie zatrzymywać Cię dla siebie. Panie, nakłoń mnie, bym umiał dzielić się Tobą z innymi.


22. tydzień zwykły - czwartek 3 września

Łk 5,1-11: Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębie i zarzuć sieci na połów”.
A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.
I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.
Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”.
I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Dwóch żniwiarzy stanęło do zawodów: który więcej zboża skosi za cały dzień.
- Wygram, wygram! – cieszył się pierwszy, widząc, że konkurent co jakiś czas ustaje, przykuca, pociąga łyk z gliniaka ze zsiadłym mlekiem, dycha. On sam pracował bez ustanku.
Jakże się zdziwił wieczorem, kiedy po odmierzeniu pokosu okazało się, że z kretesem przegrał.
- Jak to możliwe! – rzucił się z pięściami do konkurenta. – To diabelska jakaś musi być sprawa!
- Nie diabelska – uspokoił go ten drugi. – Tylko widzisz, za każdym razem, kiedy robiłem przerwę by odpocząć lub napić się zsiadłego mleka, miałem tez chwilkę czasu, by naostrzyć sierp…
Czas dla Jezusa – niektórzy mówią, że to strata czasu, że w tym samym czasie można zrobić tyle innych, pożytecznych rzeczy. Zamiast się modlić, siedzieć w kościele, odmawiać różańce, lepiej nakarmić głodnego, poświęcić się chorym, lub podzielać się społecznie… Tak mówią…
Panie, daj mi poznać wartość czasu, poświęconego Tobie. I uchroń mnie od tępoty, która wiedzie na potępienie.


22. tydzień zwykły - piątek 4 września

Łk 5,33-39: Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa:
„Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją”.
Jezus rzekł do nich: „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”.
Opowiedział im też przypowieść: „Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego.
Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego, mówi bowiem: «Stare jest lepsze»”.

Pewien myśliwy kupił sobie psa. I zaraz zabrał go na polowanie na kaczki. Już po pierwszym celnym strzale pies bez żadnej komendy ruszył przed siebie, wskoczył na taflę jeziora i krocząc po powierzchni dopadł szamoczącą się jeszcze kaczkę, chwycił w zęby i – tak samo kroczący po wodnej tafli – przyniósł do stóp nowego pana. I tak było za każdym celnym strzałem.
Następnego dnia myśliwy zabrał na polowanie jeszcze swojego przyjaciela. Sytuacja dokładnie się powtórzyła: celny strzał, pies przynosi zdobycz w pysku, krocząc po jeziorze.
- Widziałeś to? – myśliwy spytał przyjaciela. – I co o tym myślisz?
- No nic, musisz się pogodzić z tym, że ten pies nie umie pływać i tyle!

Faryzeusze nie widzą w Jezusie Mesjasza, którym należy się cieszyć, ale gorszyciela, który odwodzi od praktykowania postu. Co to jest? Oczy na uwięzi? Zatwardzenie serca? Zwapnienie mózgu?
Panie, naucz mnie dostrzegać cuda. Naucz mnie nazywać je po imieniu. Naucz mnie cieszyć się nimi. Wiem, że będzie to możliwe tylko wówczas, gdy pozwolę się napełnić Twojej łasce.


22. tydzień zwykły - sobota 5 września

Łk 6,1-5: W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli.
Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: „Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?”
Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: „Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać”.
I dodał: „Syn Człowieczy jest panem szabatu”.

Trudny temat katechezy: Bóg jest miłością.
- Co to znaczy? – pyta ksiądz swoich uczniów.
- To znaczy, że Bóg nas kocha – odpowiada ktoś pierwszy z brzegu.
- Tak bardzo nas kocha, że dał nam swojego Syna! – zauważa ktoś inny.
Na chwilę zapada przejmująca cisza. W końcu ktoś się odzywa:
- Bóg jest miłością, to znaczy, że stworzył miliardy ludzi, a każdego z nich kocha tak, jakby był jedynakiem.

I właśnie z tego powodu Bóg nie razi gromem z jasnego nieba apostołów łuskających kłosy w szabat. Bo Bóg jest miłością, a miłość żadnemu jedynakowi nie pozwoli głodować.
Daj mi cieszyć się Twą miłością, Panie. Pozwól mi być dumnym z faktu, że jestem Twoim dzieckiem. Uciesz mnie świadomością, że kochasz nas wszystkich razem i zarazem każdego z nas z osobna taką samą, bezgraniczną, nieskończoną, miłosierną miłością.

XXII niedziela zwykła (B) 30 sierpnia




Gdzie szukać nieczystości?

Mk 7, 1-8. 14-15. 21-23 Prawo Boże z zwyczaje
Zebrali się u Jezusa faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie umytymi rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?».
Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie. Ale czci na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji».
Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Wszystko to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».

21. tydzień zwykły

21. tydzień zwykły - poniedziałek 24 sierpnia


Mt 23,1.13-22: Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.
Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?
Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.

Stado dzikich gęsi przysiadło na brzegu samotnego stawu – wszystkie z dziobami pod wiatr, w stronę tafli wodnej. Tylko jedna przycupnęła inaczej: z wiatrem, z dziobem w stronę pobliskiego lasu.
- Ty przeklęta indywidualistko! – zaczęły strofować ją towarzyszki. – Burzysz nasz odwieczny porządek i zwyczaj. Chcesz się popisać? Zwrócić na siebie uwagę? Pokazać, że jesteś inna?
Tymczasem do rozgęganego stadka od strony lasu podkradł się lis. Gęsi stojące z dziobem pod wiatr nie wyczuły drapieżnika. W ostatniej chwili gęś-indywidualistka, stojąca inaczej niż pozostałe, dostrzegła lisa i wszczęła alarm, które całe stado poderwał do ucieczki ratującej życie. Lis zaś musiał tym razem obejść się smakiem.

Faryzeizm gardzi indywidualizmem, nie znosi go, piętnuje i tępi. Faryzeizm jest przywództwem nad stadem, równaniem w szeregu, uniformizacją, musztrą. A Bóg jest miłością.
Panie, daj nam zdolność i odwagę samodzielnego myślenia, które ratuje nas przed złem, a wraz z nami może jeszcze kogoś. Panie, zerwij z naszych oczu łuski faryzeizmu. Panie, wlej w nasze serca ducha rozważnej miłości.


21. tydzień zwykły - wtorek 25 sierpnia


Mt 23,23-26: Jezus przemówił tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta”.

Wyprawa naukowa posuwała się żwawo w głąb Czarnego Lądu. W ciągu czterech dni przebyto trasę zaplanowana na tydzień. Piątego dnia o poranku szef tragarzy stanął przed ekipą naukowców i oznajmił, że tego dnia żaden z nich nie ma zamiaru wyruszyć w drogę.
- Dlaczego? – zdziwili się biali. – Czyżby siły was opuściły?
- Nie siły, panie – odpowiedział tubylec. – Idziemy tak szybko, ze nasze dusze nie nadążają. Musimy poczekać, aż dogonią ciała.

Nauka – nauką, postęp – postępem, prawo – prawem. A dla Boga i tak najważniejsza jest dusza. To dlatego Jezus gani bezduszność faryzeuszów, dla których najważniejsze jest to, co zewnętrzne.
Zwolnij. Jeśli trzeba – nawet się zatrzymaj. Pozwól swojej duszy znaleźć się na właściwym miejscu.


21. tydzień zwykły - środa 26 sierpnia

Mt 23,27-32: Jezus przemówił tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: «Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków». Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków”.

Litował się dąb nad rosnącą kawałek dalej trzciną:
- Gdybyś rosła bliżej, osłaniałbym cię przed wiatrem i nawałnicą…
Aż pewnego razu nadszedł huragan. Trzcina ugięła się do samej ziemi, by po burzy znów się wyprostować. Dąb stał nieugięty, wyprostowany, twardy, aż do momentu, gdy kolejny potężny podmuch owinął się wokół jego pnia, wyrwał drzewo z korzeniami i rzucił je, martwe, na ziemię.

Prawdziwa siła rzadko gnieździ się w tym, co solidne, wielkie, porządnie wyglądające – jak grób pobielany. Prawdziwa siła kryje się w cierpieniu, uniżeniu, w tym, co nie rzuca się w oczy, a nawet jest niewidzialne.
Jeśli mówisz: Panie, jestem Twoją twierdzą, stajesz się grobem Jezusa. Poddaj się słońcu, wiatrowi, pozostań sobą. Niech twoja duchowość gnieździ się w twoim ciele, nawet obolałym, głodnym i zziębniętym. Pobielane groby są bezduszne.


21. tydzień zwykły - czwartek 27 sierpnia

Mt 24,42-51: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby się włamać do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Zaprawdę powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem.
Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: «Mój pan się ociąga», i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Każe go ćwiartować i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

Wilk, przyszedłszy w odwiedziny do wilka, zastał go ostrzącego zęby o twardy pień dębowy.
- Po co to robisz? – spytał zdziwiony. – Przecież jak okiem sięgnąć nie widać najmniejszego nawet niebezpieczeństwa!
- Kiedy pojawi się niebezpieczeństwo, wówczas za późno będzie na ostrzenie zębów. – odpowiedział wilk. – Wtedy natychmiast trzeba walczyć.

Spraw wiary, zresztą innych również, nie należy odkładać. Bo odkładanie powoduje, że wszelkie problemy nawarstwiają się i rosną w siłę. Być gotowym na przyjście Pana, to znaczy tyle, co „nie odkładać”.
Panie, naucz mnie zmagać się z wielkimi problemami już wtedy, kiedy są jeszcze małe.


21. tydzień zwykły - piątek 28 sierpnia


Mt 25,1-13: Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
„Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie».
Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was».
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Dzwoni telefon.
- Mogę do ciebie wpaść dziś wieczorem?
- Jasne, zapraszam.
- Świetnie. Przy okazji odbiorę parasol, który ci pożyczyłem w ubiegłym tygodniu.
- Oj, to będzie problem, bo właśnie wczoraj poratowałem nim kolegę z pracy, którego zaskoczył deszcz. A bardzo zależy ci na tym parasolu?
- Wiesz, mnie to może nie, ale kolega, który mi go pożyczył mówi, że znajomy, od którego on z kolei zabrał ten parasol, już się martwi, bo właściciel zaczyna go naciskać w sprawie tego parasola…
Pożyczcie nam oliwy – proszą głupie panny, bo same o niej nie pomyślały. Pożyczka jest gestem z pogranicza życzliwości i ryzyka. Czyż nie mówi się: chcesz mieć wroga, to coś komuś pożycz? Na szczęście sfera ducha uniemożliwia pożyczkę. Tutaj jedynym możliwym działaniem jest dawanie.
Panie ustrzeż mnie przed tylko pożyczaniem czasu, serca, sił, modlitwy. Naucz mnie dawać. Naucz mnie być zapobiegliwym, bym miał z czego dawać.


21. tydzień zwykły - sobota 29 sierpnia

Mt 25,14-30: Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
„Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczai się rozliczać z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczych, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, i powiedział: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości twego pana».
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».
Odrzekł mu Pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności : tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»”.

Modlił się raz pewien człowiek tak:
- Panie Boże, jeśli pozwolisz mi wygrać w lotto dwa miliony złotych, połowę dam na Kościół. A jeśli mi nie wierzysz, to z góry sobie ten milion potrąć, a mnie pozwól od razu na czysto wygrać tyle samo.
Jezusowa przypowieść o talentach dotyczy nie tylko pieniędzy, a nawet nie tylko jakichś uzdolnień. Tu chodzi o coś więcej, o zaufanie, jakie Pan Bóg ma do nas, powierzając nam jakiekolwiek skarby czy dobra.
Panie, wiem, że mi ufasz. Wiem, że ufasz mi więcej, niż ja sam sobie ufam. Panie, niech to, czym mnie obdarowałeś pozwoli mi uwierzyć w siebie.

XXI niedziela zwykła (B) 23 sierpnia






Dlaczego ksiądz wrzuca kawałek Hostii do kielicha?

J 6, 54. 60-69 Słowa życia wiecznego
Ucząc w synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: «Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?».
Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać.
Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca».
Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodzili.
Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?».
Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga».

20. tydzień zwykły

20. tydzień zwykły - poniedziałek 17 sierpnia


Mt 19,16-22: Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”
Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”.
Zapytał Go: „Które?”
Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego”.
Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”
Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”.
Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Ojciec po raz pierwszy zabrał syna na ucztę w pałacu pana, któremu służył. Kiedy byli już w bramie syn przystanął nagle.
- Ojcze, ale ja nie wiem, jak mam się tutaj zachować.
Ojciec spojrzał na niego z uśmiechem i odpowiedział mu:
- Kiedy nie wiesz, jak się zachować, zawsze zachowuj się przyzwoicie.

Czego chciał młodzieniec od Jezusa? Wskazówek, rad, drogowskazów. Co usłyszał? Rób to, co wszyscy. Żeby zdobyć niebo nie potrzeba wyczyniać rzeczy nadzwyczajnych. Wystarczy po prostu być przyzwoitym człowiekiem. Okazuje się jednak, że nawet tylko to może nie być takie łatwe.
Daj mi, Panie, anioła przyzwoitości. Zwłaszcza wówczas, gdy stracę rezon, poczucie pewności, gdy się pogubię.


20. tydzień zwykły - wtorek 18 sierpnia

Mt 19,23-30: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.
Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: „Któż więc może się zbawić?”
Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe”.
Wtedy Piotr rzekł do Niego: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”
Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzyście poszli za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.”

Kobieta ze znaczną nadwagą poszła do lekarza.
- Muszę schudnąć. Co mam robić?
- Gimnastykować się.
- Ale jak? Pływać nie umiem, biegać nie potrafię…
- Proszę zacząć od prostych ćwiczeń. Najlepiej na początek niech pani obraca głową, o tak – tu lekarz zademonstrował ćwiczenie – w lewo i w prawo, w lewo u w prawo.
- A jak często mam powtarzać to ćwiczenie, panie doktorze?
- Na początku proszę tak poruszać głową za każdym razem, kiedy ktoś spyta, czy czegoś by panie nie przekąsiła.

Mieć, posiadać – te terminy mają charakter statyczny, kojarzą się z siedzeniem, bezruchem, ociężałością. Z kolei w pojęciach wyrzec się, pozbyć – kryje się jakiś dynamizm, energia, siła, ruch, coś mówi: wstań, rusz się, idź, zrób coś. Królestwo Boże jest czymś w rodzaju kondycji – trzeba się ruszać, wciąż ćwiczyć, dbać. Zbawienie nie jest kwestią posiadania, ale zdobywania.
Panie, pozwól mi nie tylko pamiętać o codziennych ćwiczeniach ciała i duszy, ale też systematycznie poszerzać je i intensyfikować.


20. tydzień zwykły - środa 19 sierpnia

Mt 20,1-16a: Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
„Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: «Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam». Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?» Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął». Rzekł im: «Idźcie i wy do winnicy».
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: «Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych». Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: «Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty». Na to odrzekł jednemu z nich: «Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?»
Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
Żebrak zapukał do drzwi bogatej willi.
- Czy mógłbym prosić o dwa złote na filiżankę kawy.
Czyjaś ręka wyciągnęła w jego stronę banknot dwudziestozłotowy.
- Masz tutaj i kup sobie dziesięć filiżanek kawy.
W środku nocy właściciela willi obudziło łomotanie do drzwi.
- No tak, upił się za te dwadzieścia złotych i teraz nie da mi spokoju – mamrotał pod nosem zapinając szlafrok. – Słucham?
- Ty draniu! – wykrzyczał żebrak. – Przez te twoje przeklęte dziesięć kaw od dwóch godzin obracam się z boku na bok i nie mogę oka zmrużyć!

Nadmiar szkodzi. Dlaczego więc chcesz od Pana Boga więcej, niż masz? Widocznie nie tylko akurat na tyle zasługujesz, ale więcej niż masz, pewnie nie wyszłoby ci na zdrowie.
Panie, kiedy się chwieję, podeprzyj mnie i wyprostuj i pomóż znaleźć równowagę poprzez anioła zadowolenia.


20. tydzień zwykły - czwartek 20 sierpnia

Mt 22,1-14: „Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
«Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.
Niedzielny wieczór. Na herbatce spotkali się proboszczowie z dwóch sąsiednich parafii.
- O czym mówiłeś dziś w kazaniu? – spytał pierwszy.
- O tym, że bogaci powinni się dzielić z ubogimi tym, co mają.
- I jak myślisz, jaki skutek odniosło twoje kazanie?
- Połowiczny.
- Połowiczny? Co to znaczy?
- To znaczy, że ubodzy są już gotowi wziąć, tylko bogaci nie są jeszcze skorzy do dania.

Kto odrzuca zaproszenie na ucztę w Jezusowej przypowieści? Ci, którzy coś posiadają: pole, interes, jeszcze coś innego. Chętni są zawsze ci, którzy nic nie mają. Ale – uwaga? Tak zupełnie niczego nie mieć też nie można. Okazuje się, że potrzebna jest szata godowa. Co to takiego? Święty Paweł wyjaśnia: na to wszystko zaś przyobleczcie miłość. I wszystko staje się jasne.
Panie, niech twój anioł przypomina mi, że nawet jeżeli posiadam cały świat, a miłości nie mam, jestem niczym i do udziału w uczcie niebieskiej jednak się nie kwalifikuję.


20. tydzień zwykły - piątek 21 sierpnia

Mt 22,34-40: Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”
On mu odpowiedział: „«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”.

- Proszę księdza, czy przeglądanie się w lustrze jest grzechem? – pytała księdza pobożna niewiasta.
- Tylko wówczas, kiedy stoi się zbyt blisko lustra.
- Ach, rozumiem, chodzi o to, by nie popsuć sobie wzroku.
- Nie, proszę pani. Chodzi o to, że stojąc zbyt blisko lustra, nie widzi się już nic, oprócz siebie. I to dopiero jest grzech.
Co znaczy: miłuj bliźniego jak siebie? Chyba właśnie to: przeglądając się w lustrze stój w takiej odległości, by co najmniej połowę jego powierzchni zostawić dla innych. Gdy widzisz tylko siebie, jesteś egoistą. Gdy nie widzisz siebie wcale, dążysz do samozagłady. Więc stój właśnie we właściwej odległości.
Panie pozwól mi zachować właściwy dystans: do lustra, do siebie, do innych, żeby wszystko było w porządku.


20. tydzień zwykły - sobota 22 sierpnia

Mt 23,1-12: Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami:
„Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynku i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

Sam Aleksander Wielki znów spotkał tego filozofa-dziwaka Diogenesa, który tym razem grzebał w… ludzkich kościach.
- Czego tam szukasz? – spytał wstrząśnięty władca połowy świata.
- Szukam tego, czego nie sposób znaleźć.
- A cóż to takiego?
- Różnica – odpowiedział Diogenes. – Różnica między kośćmi twego ojca i kośćmi jego niewolników.

Owszem, różnimy się: wyglądem, barwą głosu, kolorem oczu i włosów, wzrostem, nawet talentem i bystrością umysłu. Ale wszyscy mamy te same wątroby, serca, płuca, mięśnie i kości. I wszystkich nas czeka tak samo śmierć i obrócenie się w proch. Więc tym bardziej wywyższanie się nad innych – jak mędrców, co zasiedli na katedrze Mojżesza – budzi jedynie litość i pusty śmiech.
Panie, nie pozwól, bym innym dawał powód do litowania się i pustego śmiechu nade mną. Poślij takiego anioła, który od czasu do czasu wypuści ze mnie odrobinę niepotrzebnego powietrza.

XX niedziela zwykła (B) 16 sierpnia



Co to za ptak, co dziobie się po piersi?

J 6, 51-58 Chleb żywy, który zstąpił z nieba
Jezus powiedział do tłumów:
«Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».
Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?».
Rzekł do nich Jezus:
«Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.
To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».

19. tydzień zwykły

19. tydzień zwykły - poniedziałek 10 sierpnia


Mt 17,22-27: Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie”. I bardzo się zasmucili.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: „Wasz nauczyciel nie płaci dwudrachmy?” Odpowiedział: „Owszem”.
Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: „Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?” Powiedział: „Od obcych”.
Jezus mu rzekł: „A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie”.

Nauczycielka zadaje dzieciom nowy temat:
- Wyobraźcie sobie, że każde z was wygrało w lotto dziesięć milionów złotych. Napiszcie, co byście w takiej sytuacji zrobili.
Dzieci biorą się do pisania, tylko jeden chłopiec siedzi z założonymi rękami.
- A ty, co? – pyta zniecierpliwiona nauczycielka. – Czemu siedzisz z założonymi rękami?
- Bo jeśli wygram dziesięć milionów złotych – odpowiada chłopiec – to ja już nic nie będę musiał robić i będę mógł, jak teraz, siedzieć z założonymi rękami.

Jezus wie, że pieniądze przewracają w głowie. Nawet niewielkie i także te, które ma się tylko na chwilę. Dlatego nie reguluje podatku w jakiś cudowny sposób, ale nawet tutaj każe Piotrowi się potrudzić, złapać rybę, wyciągnąć monetę z jej pyszczka.
Siedzenie z założonymi rękami psuje człowieka. Więc kiedy siedzisz, spróbuj rękami podeprzeć głowę. To gest, który nie tylko oznacza myślenie, ale czasem nawet doń prowokuje.


19. tydzień zwykły - wtorek 11 sierpnia

Mt 18,1-5.10.12-14: Uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
„Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.

Pan z wysokości balkonu cieszył oko swoimi dobrami, kiedy z samego rana stanął przed nim służący i oznajmił:
- Oto śniłem, Panie, że Bóg powoła dziś do siebie najlepszego człowieka z całej doliny!
Pan zatrwożył się, przywołał do siebie lekarza, kazał mu co chwilę badać puls, sprawdzać oddech, od czasu do czasu upuścić nieco krwi, natrzeć skronie anyżkiem i dać do powdychania mięty. Na tych życiodajnych zabiegach upłynął mu cały dzień, wieczór i pól nocy. Aż stanęła przy nim córka owego służącego, który opowiedział mu rankiem swój sen i zakomunikowała, że oto… je ojciec umarł. Widać dla Boga on był najlepszym człowiekiem w dolinie.

Boję się, że im więcej respektu budzę u ludzi, tym mniej szacunku zyskuję sobie u Pana Boga. Bo On mierzy zupełnie inną miarą, niż człowiek.
Panie, nie pozwól, by zawsze ni było tak syto i dobrze. Poddaj mnie czasem choćby odrobinie krytyki, niezadowolenia, nawet prześladowania. Bym szczerze zasłużył na odrobinę Twojego miłosiernego szacunku.


19. tydzień zwykły - środa 12 sierpnia

Mt 18,15-20: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków opierała się cała prawda. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.

Już nie mogła sobie poradzić z nieposłusznym synem. Ktoś dał jej kolejną dobrą radę, której skuteczność postanowiła przy najbliższej okazji. Kiedy syn znów coś zbroił kazała mu iść do ogródka i samodzielnie poszukać kija, którym zaraz sprawi mu lanie. Chłopak wrócił po jakimś czasie.
- Mamo, w całym ogródku nie ma ani jednego kija. Ale znalazłem za to kamień. Jeśli chcesz, możesz nim we mnie rzucić.
Rozpłakała się i przytuliła dziecko do siebie. Odtąd robiła tak zawsze wtedy, kiedy on jej nie słuchał. I to była nareszcie metoda, która zaczęła skutkować.

Upomnieć brata, to znaczy przyłożyć mu, tak, żeby zabolało, zapiekło, żeby popamiętał. A co, zasłużył sobie, niech pocierpi. Dla Jezusa upomnieć, znaczy tyle, co przytulić. I to jest ta różnica właśnie – w metodzie i w jej skuteczności.
Kiedy ostatni raz – niczym ojciec syna marnotrawnego – przytuliłem kogoś, zwłaszcza , gdy robił mi na złość, nie słuchał, lekceważył, dokuczał? Kiedy?


19. tydzień zwykły - czwartek 13 sierpnia

Mt 18,21-19,1: Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który był mu winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był się ulitować nad swoim współsługa, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.
Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan.

Na łożu śmierci wyspowiadał się, a potem zaraz przywołał do siebie swoich synów i oznajmił im:
- Za radą księdza spowiednika nie tylko pojednałem się z Bogiem ale i przebaczyłem wszystkim wrogom naszej rodziny. Ale pamiętajcie: jeżeli któryś z was im przebaczy, odpuści bądź zapomni naszą krzywdę, powrócę tutaj zza grobu i nie dam wam spokoju! Pamiętajcie!

Przebaczyć, to za mało. Przebaczenie nie jest bowiem tylko jakimś pokwitowaniem rezygnacji z odwetu, z niewyraźną pieczątką i nieczytelnym podpisem. Przebaczyć trzeba sercem: nie wystarczy machnąć ręką i powiedzieć „O.K., nic się nie stało”, żeby przebaczyć naprawdę, trzeba objąć, podać rękę, może nawet rzucić się naszyję. Przesadzam? Może, ale przecież nikt nie powiedział, że przebaczenie jest łatwe, lekkie i przyjemne.


19. tydzień zwykły - piątek 14 sierpnia

Mt 19,3-12: Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?”
On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?”
Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.
Rzekli Mu uczniowie: „Jeśli tak się ma sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić”.
Lecz On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.
Kto może pojąć, niech pojmuje”.

Pewien mężczyzna prosto z pracy poszedł do kościoła na naukę rekolekcyjną. Usłyszał, jak ksiądz opowiadał o zwyczajach panujących w innych krajach, jak to mąż wracając do domu, całuje żonę, uśmiecha się i mówi codziennie, że ja kocha. Wziął sobie to do serca. Kiedy więc wieczorem stanął w domu, zrobił wszystko dokładnie tak, jak usłyszał w kościele: objął żonę, pocałował ją, uśmiechnął się i powiedział:
- Kocham cię!
A ona spojrzała na niego zdziwiona i rozpłakała się:
- Cały dzień boli mnie głowa. Zupa mi się przypaliła. Dzieci się pochorowały i byłam z nimi u lekarza. Bluzka mi całe pranie zafarbowała na zielono. Słowem miałam taki ciężki dzień dzisiaj, a na to wszystko jeszcze ty wracasz do domu pijany?

To trochę wstyd, że sam Pan Jezus z ambony o takich rzeczach musi mówić. Wstyd, bo człowiek sam powinien wiedzieć, że mąż, że żona – to pierwsi w kolejce bliźni do kochania i że do miłości nie można, nie wolno się wpychać poza kolejnością, nawet wtedy, gdy jest się kobieta w ciąży, kombatantem czy jakoś inaczej uprzywilejowanym.
Panie, naucz nas kochać najbardziej tych, którzy są najbliżej, którzy najbardziej naszej miłości potrzebują, którym ona w pierwszej kolejności się należy.


19. tydzień zwykły - sobota 15 sierpnia

Mt 19,13-15: Przynoszono do Jezusa dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: „Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie”. Włożył na nie ręce i poszedł stamtąd.

Odkąd doniesiono jej, że syn zginął na wojnie, od świtu do zmierzchu zanosiła się płaczem, załamywała ręce i wzdychała:
- Żebym jeszcze choć raz, tylko jeden, jedyny, mogła go zobaczyć…
Ulitował się nad nią jej Anioł Stróż i pewnej nocy, we śnie, oznajmił jej:
- Ulitowały się niebiosa nad twoim synem. Zobaczysz go jeszcze raz. Ale musisz zdecydować, jakiego chcesz go zobaczyć: jako niemowlę? Z tornistrem i w mundurku pierwszoklasisty? Może w dniu pierwszej Komunii, albo wtedy, gdy wrócił do domu ze świadectwem maturalnym? Możesz go też zobaczyć w mundurze i z karabinem, tuz przed śmiercią… Wybieraj.
Kobieta zastanowiła się przez chwilę.
- Chcę go jeszcze raz zobaczyć takiego, jak wówczas, gdy miał cztery i pół roku, właśnie coś zbroił i kiedy sobie to uświadomił, rzucił się ku mnie z płaczem i szeroko otwartymi ramionami.
- Dlaczego chcesz go zobaczyć właśnie wtedy, kiery coś nabroił i płakał? – Zdziwił się anioł.
- Bo wtedy byłam mu najbardziej potrzebna.

Dlaczego Jezus pozwala dzieciom przychodzić do siebie? Bo wie, bo czuje, że jest im potrzebny. A ty? Może nawet nie wiesz, kiedy i dlaczego ktoś bardzo cię potrzebuje, twojego słowa, gestu, twojej siły, współczucia, pięciu minut, twojej obecności.
Panie, niech będę na miejscu, jeśli nie zawsze, to przynajmniej wówczas, gdy ktoś będzie mnie potrzebował.

XIX niedziela zwykła (B) 9 sierpnia



Żyjemy w czasach dobrobytu...

J 6, 41-51 Chleb żywy, który zstąpił z nieba
Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił», i mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakżeż może On teraz mówić: „Z nieba zstąpiłem?”»
Jezus im odpowiedział: «Nie szemrajcie między sobą. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».

18. tydzień zwykły

18. tydzień zwykły - poniedziałek 3 sierpnia
 
Mt 14,13-21: Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”.
Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.
On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.
Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Spotkało się dwóch kolegów – przedsiębiorców.
- Dlaczego zwolniłeś tego człowieka?
- Za nadgorliwość.
- Co? W takim razie ja przyjmę go do pracy.
Spotkali się znów za jakiś czas.
- Czemu jesteś taki przybity?
- To przez tego nadgorliwego, którego się pozbyłeś. Przyjąłem go do pracy. Wczoraj kazałem mu spalić stertę niepotrzebnych kartonów. A on z własnej inicjatywy dorzucił do pieca jeszcze dwie drewniane skrzynki. Problem w tym, że był w nich dynamit i cała hala wyleciała w powietrze.

Apostołowie mówią Jezusowi: odpraw tłumy. To nadgorliwość. Nadgorliwość jest po prostu przedawkowaniem – i to nie czegoś niebezpiecznego, z natury szkodliwego, w rodzaju alkoholu czy papierosów. Nadgorliwość jest przedawkowaniem życzliwości, troski, zmartwienia o kogoś.
Przykazanie „nie zabijaj” odnosi się także do umiaru. Nie przesadzaj z gorliwością. Staraj się, by było jej dokładnie tyle, ile potrzeba. Każdy nadmiar, to po prostu rak, który zabija.


18. tydzień zwykły - wtorek 4 sierpnia

Mt 14,22-36: Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A On rzekł: „Przyjdź”.
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Wypił za tego wieczoru za dużo. Potem wsiadł do łodzi, by przepłynąwszy jezioro dostać się do domu. Chwycił wiosła i zaczął odpychać łódź ze wszystkich sił. Wiosłował tak wiele godzin, aż – opadłszy z sił – zapadł w drzemkę. Kiedy się zbudził, było już jasno. Okazało się, że jest wciąć w tym samym miejscu, na przystani przed barem, w którym wypił za dużo. Okazało się, że zapomniał odcumować łódź i ta przez cały czas pozostawała mocno przywiązana do słupka na nadbrzeżu.

Nie dotrzesz do drugiego brzegu, dopóki trzyma cię grzech. Musisz uwolnić się od nałogów i złych przyzwyczajeń. Musisz mieć wolne ręce, by w razie trwogi móc je – jak Piotr – wyciągnąć do Jezusa i zawołać: Panie, ratuj!
Panie, odcumuj mnie, odwiąż od wszystkiego, co mnie powstrzymuje przed duchowym wzrostem. Pomóż mi zerwać nie tylko grube liny, ale i na pozór cienkie, choć mocne nitki.


18. tydzień zwykły - środa 5 sierpnia

Mt 15,21-28: Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami”.
Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”.
A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”.
On jednak odparł: „Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom”.
A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów”.
Wtedy Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.

Turystka z cywilizowanego świata dostrzegła na szyi egzotycznego przewodnika naszyjnik.
- Z czego jest zrobiony?
- Z zębów krokodyla.
- Domyślam się, że jest równie cenny, jak naszyjnik z pereł.
- Niezupełnie – odparł przewodnik. – Widzi pani, perły dobywa się z muszli małży. Taką muszlę w zasadzie potrafi otworzyć każdy. Z paszczą krokodyla już tak łatwo nie jest…

Człowiek ceni najwyżej to, co najtrudniej przychodzi. Bóg o tym wie. Dlatego czasem nawet – jak Jezus z Syrofenicjanką – przekomarza się z nami, dyskutuje, każe się prosić i przekonywać. Nie, żeby nas nie kochał, lecz po to, by nie poszło nam zbyt łatwo, by łaska miała dla nas wartość, byśmy ją cenili.
Panie spraw, bym zanim wykorzystam Twoją łaskę, wpierw umiał ją docenić.


18. tydzień zwykły - czwartek 6 sierpnia

Mt 16,13-23: Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”
A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”.
Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.
Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.
Spotkałem na klatce schodowej sąsiadów mocujących się z szafą.
- Poczekajcie, pomogę wam.
Zdjąłem marynarkę, splunąłem w dłonie i wziąłem się do roboty. Zapieraliśmy się z całych sił, dyszeliśmy w wysiłku. Żyły na szyi nabrzmiały, czoła zarosiły się potem. I nic.
- Poczekajcie – powiedziałem. – Musimy coś wymyślić. W ten sposób nigdy nie wniesiemy tej szafy.
- Nie wniesiemy? – zdziwił się jeden z sąsiadów. – Ależ my właśnie chcemy ją znieść!

Piotr przepycha się na słowa z Jezusem. Owszem, chce być zbawiony, ale nie za taką cenę, nie za cenę męki i śmierci. Piotr chce zjeść ciastko i mieć ciastko, chce niemożliwego. Trzeba się jednak na coś zdecydować.
Panie postaw przy mnie anioła, który zmusi mnie do namysłu, bym nie działał i nie mówił pochopnie, bym nie męczył się niepotrzebnie i bez efektu, zwłaszcza wówczas, gdy próbuje zrobić coś dobrego.


18. tydzień zwykły - piątek 7 sierpnia

Mt 16,24-28: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają, śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim”.

To zdarzyło się na misjach w Afryce. Dziewczynka codziennie widziała misjonarza, który karmił głodnych i opatrywał rany chorych. Nigdy nie zdobyła się na odwagę, by podejść do niego i porozmawiać. Aż posłano ją do szkoły. Tutaj katechetka tak zaczęła pierwszą lekcję z dziećmi:
- Chcę wam opowiedzieć o kimś, kto jest bardzo dobry, kto przyszedł na świat, żeby nas zbawić, żeby nakarmić głodnych i uleczyć chorych. Czy wiecie już może i kim mówię?
Wyrwała się dziewczynka do odpowiedzi:
- Tak, wiem, ja wiem! – uśmiechnęła się szczęśliwa. – Mówisz o misjonarzu z naszej wioski.

Kto chce iść za Mną, niech mnie naśladuje – mówi Jezus. Musisz jednak uważać, by twoje naśladowanie Jezusa nie stało się Jego parodią. Masz Go naśladować, a nie przedrzeźniać, małpować. Naśladować Jezusa, to znaczy żyć tak, żeby nikt ni zauważył różnicy między tobą a Nim.
Uczyń mnie Panie prawdziwym Twoim uczniem i rzetelnym Twoim naśladowcą.


18. tydzień zwykły - sobota 8 sierpnia

Mt 17,14-20: Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana, prosił: „Panie, zlituj się nad moim synem. Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić”.
Na to Jezus odrzekł: „O plemię niewierne i przewrotne! Dopóki jeszcze mam być z wami; dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie mi go tutaj”. Jezus rozkazał mu surowo i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.
Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: „Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?”
On zaś im rzekł: „Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: «Przesuń się stąd tam», i przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was”.

Obudził ich łomot do drzwi. To był policjant. Przyszedł powiadomić, że ich córka zginęła w wypadku samochodowym. Dodał jeszcze, że musiała ze znajomymi nieźle się zabawić. We wraku pojazdu, który owinął się wokół drzewa, znaleziono pustą butelkę po wódce.
- Niech ja dorwę tego drania, który sprzedał smarkaczom alkohol – ojciec zatrząsł się ze złości. – Zabiję drania!
Podszedł do barku, żeby nalać sobie drinka i spróbować uspokoić nerwy. W środku znalazł zapisaną ręką córki kartkę: Tato. Pożyczam butelkę czegoś mocniejszego z twoich solidnych zapasów. Myślę, że jak wrócisz z pracy, nie będziesz się gniewał. Wybieramy się z przyjaciółmi na imprezę. Potem ci odkupię. Pa.

Przychodzi do Jezusa ojciec dziecka opętanego przez złego ducha. Czy tylko z troski o swoje dziecko? A może pchają go wyrzuty sumienia? Może i on ma swój udział w tym opętaniu? Może i on sam coś zaniedbał, zlekceważył, przeoczył? Może chce nie tylko oczyszczenia syna, ale przy okazji także uspokojenia swojego sumienia?
Panie, daj mi anioła odwagi, bym od czasu do czasu nie bał się postawić sobie parę niewygodnych pytań dotyczących tego, ile zła na świecie jest tylko i wyłącznie z mojego powodu.

XVIII niedziela zwykła (B) 2 sierpnia



Spożywanie i picie Jezusa

J 6, 24-35 Kto przychodzi do Chrystusa, nie będzie łaknął
Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam Go szukali. Gdy zaś Go odnaleźli na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»
Odpowiedział im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».
Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?»
Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał».
Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”».
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba».
Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».