5. tydzień zwykły - sobota 14 lutego

5. tydzień zwykły - sobota 14 lutego

Mk 8,1-10
Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”.
Odpowiedzieli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?”
Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”
Odpowiedzieli: „Siedem”.
I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy te siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać.
Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.



Dwóm przestępcom zasługującym na śmierć król wyznaczył niezwykły sposób egzekucji bądź łaski: kazał im przejść po linie rozciągniętej nad bezdenną przepaścią. Jeśliby dotarli szczęśliwie na drugi brzeg, mogli zachować swoje życie.
Pierwszy ze skazańców ruszył śmiało naprzód... i przeszedł. Uradowany zaczął skakać z radości. Wówczas ten drugi pokrzykując zaczął go prosić:
- Jak tego dokonałeś?
- Nie wiem - odpowiedział. - Jakoś tak po prostu: kiedy ciągnęło mnie w lewo, odchylałem sie w prawo i odwrotnie. Oto cały sekret.

Gdyby zapytać apostołów, w jaki sposób nakarmili tłumy, odpowiedzieliby: nie wiemy. Po prostu: kiedy brakowało im chleba w rękach, szli do Jezusa i brali kolejne kawałki. I w ten sposób starczyło chleba dla wszystkich. Tak jest z łaską, dobrem, miłością, ze wszystkim w życiu: jeżeli czegoś zaczyna brakować, trzeba po prostu - nie pytając o nic - iść do Jezusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz