25. tydzień zwykły

25. tydzień zwykły - poniedziałek 22 września

Łk 8,16-18: Jezus powiedział do tłumów:
„Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.
Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.

Rozmawiał ksiądz z aktorem:
- Jak to jest, że wy tym, co zmyślone potraficie posadzić przed telewizorami miliony ludzi, a my tym, co prawdziwe umiemy przyciągnąć do kościoła tylko niewielu?
- Bo my to, co zmyślone, opowiadamy tak, jakby było prawdziwe. A księża to, co prawdziwe przekazują, jakby było zmyślone.

Zapaloną lampę dali ci do ręki. Gdzieś ją schował? Przykryłeś garncem codziennych trosk? Wsunąłeś pod łoże swych boleści? Wyciągnij je. Wszak masz głosić Jezusa, który jest Prawdą, a nie udawać. Bo grając wiarę ...się zgrywasz.


25. tydzień zwykły - wtorek 23 września

Łk 8,19-21: Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu.
Oznajmiono Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”.
Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”.

- Jakież to cuda zdziałał ów święty? - spytał jakiś niedowiarek, przy okazji kolejnej kanonizacji.
- A co dla ciebie jest cudem? - poprosił o wyjaśnienie zagadnięty ksiądz
- Kiedy ktoś chory wyzdrowieje, martwy wróci do życia, biedny dostanie pieniądze...
- A więc dla ciebie cudem jest to, że Pan Bóg spełni czyjąś wolę. A dla Pana Boga cudem jest z kolei, jeśli ktoś spełni Jego wolę.

Żeby być świętym wystarczy spełniać wolę Boga. Św. Bernard podał taką właśnie definicję życia: żyć, to znaczy pełnić wolę Boga. Kto tego nie czyni - umarł. Czasami podczas pogrzebu, widząc w kościele ludzi, którzy się nie modlą, nie przystępują do Komunii, nie włączają się w śpiew i odpowiedzi, myślę, czy mamy tutaj w tej chwili tylko jednego nieboszczyka, tego w trumnie?


25. tydzień zwykły - środa 24 września

Łk 9,1-6: Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. l wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.
Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim”.
Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.

Opowieść sprzed wieków: pewien młodzieniec uznał za najodpowiedniejsze zajęcie dla siebie kowalstwo. Przystał więc do mistrza młota i kowadła, który pokazał mu, jak robić hełmy, pancerze, miecze i podkowy. Ukończywszy zaś naukę przystał do jednego księcia, który dał mu pracę, a nawet całą kuźnię z kompletem narzędzi. Pierwszego dnia swojej pracy młodzieniec stanął na środku kuźni bezradny: trzeba było rozpalić ogień w palenisku, a akurat tego zapomniał się nauczyć.

Dlaczego Jezus nakłada na uczniów podwójny obowiązek: uzdrawiania i głoszenia Królestwa? Czy samo uzdrawianie nie wystarczy? Nie, bo ludzie szybko zapominają. Samo uzdrawianie jest jak walenie żelazem w żelazo. Żeby przyniosło ono efekty, trzeba ognia. Głoszenie, to właśnie rozpalanie w ludziach żaru Miłości. Przypomnij sobie, co pisze święty Paweł: choćbym posiadł wszelką wiedzę, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. Kuźnia bez ognia jest zwykłą ruderą.


25. tydzień zwykły - czwartek 25 września

Łk 9,7-9: Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał.
Lecz Herod mówił: „Ja kazałem ściąć Jana. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę?” I chciał Go zobaczyć.

Międzynarodowy kongres różnych religii. Pastor i rabin dzielą w hotelu wspólny pokój. Po pierwszym noclegu pastor zwraca się do rabina:
- Przepraszam, że wieczorem jeszcze paliłem światło, ale nie potrafiłbym zasnąć, jeśli przez pół godziny nie poczytam Pisma Świętego!
- O, to zupełnie odwrotnie, niż ja - odpowiedział na to rabin. - Ja, kiedy przez pół godziny czytam Pismo Święte, to potem w ogóle nie mogę zasnąć.

Jeżeli czytanie Pisma Świętego, głoszenie kazania czy liturgia usypiają cię, to znaczy, że nie potrzebujesz wiary, ale terapii. Wiara powstaje z niepokoju, co sen odbiera. Popatrz na Heroda: człowiek pewnie zły, ale wierzący, zaintrygowany Jezusem, zaciekawiony nim. Jezus odbiera mu sen. A tobie nie? To znaczy, że jesteś pewnie dobry, ale niewierzący... przynajmniej na tyle, na ile mógłbyś nim być.


25. tydzień zwykły - piątek 26 września

Łk 9,18-22: Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?”
Oni odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”.
Zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Piotr odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”.
Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili.
I dodał: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

Kiedy cesarz Rzymu paradował ze swym orszakiem po ulicach stolicy, towarzyszył mu zawsze dyskretny obłoczek smrodliwego dymu. To jeden z niewolników niósł naczynie z rozżarzonymi węglami, na które rzucał co jakiś czas garść wyschniętych, ordynarnych pakuł, wypowiadając przy tym formułę:
- Tak przemija chwała świata.

Apostołowie wręcz licytują się w przyznawaniu Jezusowi tytułów: Tyś Eliasz! Tyś Prorok! A On mówi im o męce. Snuje wokół zbudowanego ich usty posągu chwały dym cierpienia. To taki rodzaj dydaktycznych ziół trzeźwiących. Jest takie powiedzenie: królowie rządzą narodami, a królami rządzi przemijanie. Coś w tym jest. Co? Prawda, że i ja, i ty - przeminiemy.


25. tydzień zwykły - sobota 27 września

Łk 9,43b-45: Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.

Wichura strąciła krzyż w wieży kościoła. Pierwszymi, którzy przyszli do proboszcza, prosząc o możliwie szybką reperację szkody, byli piloci, szkolący się na pobliskim lotnisku.
- Wraz z krzyżem straciliśmy najlepszy punkt orientacyjny, umożliwiający bezpieczne lądowanie - wytłumaczyli.

Czy Jezus rzeczywiście musi cierpieć, dać się przybić do krzyża rękami ludzi? Tak. Bo nie przyszedł, by go podziwiać, ale naśladować. Nie ma być obrazem na wystawie, ale znakiem, służącym do orientacji, punktem odniesienia całej ludzkiej rzeczywistości do przestrzeni Królestwa Bożego.
Pogubiłeś się? Poszukaj najpierw krzyża, a on pomoże ci odnaleźć siebie.

24. Tydzień Zwykły

24. Tydzień zwykły - poniedziałek 15 września

Łk 7,1-10: Gdy Jezus dokończył wszystkich swoich mów do ludu, który się przysłuchiwał, wszedł do Kafarnaum. Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę.
Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: „Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył - mówili - kocha bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę”. Jezus przeto wybrał się z nimi.
A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół z prośbą: « Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź», a przychodzi; a mojemu słudze: «Zrób to», a robi”.
Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i zwracając się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: „Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”.
A gdy wysłani wrócili do domu, zastali sługę zdrowego.

Opowiadają tę historię o znakomitym architekcie Bramantem, który szkic planu nowego kościoła miał przesłać papieżowi przez swego synka. Widzialnej Głowie Kościoła projekt tak bardzo się spodobał, że zaprowadził chłopca do skarbca, otworzył pierwszą z brzegu skrzynię wypełnioną złotymi monetami i powiedział wspaniałomyślnie:
- Nabierz sobie w nagrodę całą garść tych pieniędzy.
Wówczas chłopiec spojrzał w górę na dostojne oblicze i poprosił:
- Ty mi nabierz, ojcze.
- Dlaczego ja?
- Bo jesteś duży i masz większą garść.

Właśnie dlatego setnik nie sam idzie prosić Jezusa o uzdrowienie swego sługi, ale wysyła z prośbą Jego rodaków. Są swoi, zna ich, otrzymają pewniej i więcej to, o co poproszą – myśli sobie. Dlatego i my zwracamy się do Boga przez Jezusa – Pośrednika, dlatego przyzywamy wstawiennictwa Maryi i świętych – ludzi, którzy mają „większą garść”, którzy więcej dla nas zdołają zaczerpnąć łaski, niż my sami.
Panie, pomóż mi, proszę, by i moje ręce tak urosły kiedyś, jak ręce świętych.


24. Tydzień zwykły - wtorek 16 września

Łk 7,11-17: Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”. Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli.
I rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”.
I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.

Rozmowa podsłuchana na targowisku:
- Czy te pomidory są krajowe, czy chińskie?
- A co, chce pani z nimi rozmawiać, czy je jeść?

Jezus wskrzesza młodzieńca bez pytania: kim był, jak żył, jak się sprawował. Przywraca go do życia bezwarunkowo. Boże miłosierdzie nie potrzebuje zaświadczeń i pokwitowań, co jednak nie zwalnia nie z troski o dobre życie, ale tym bardziej pobudza do odpowiedzialności za nie.


24. Tydzień zwykły - środa 17 września

Łk 7,31-35: Po odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów:
„Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali».
Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: «Zły duch go opętał».
Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność”.

Nauczyciel napisał na tablicy cyfry: 2, 4 i 8.
- Jaka jest następna liczba? - spytał.
- Czternaście! - zaproponował ktoś, kto dodał napisane liczby.
- Sześćdziesiąt cztery! - ktoś inny pomnożył liczby.
- Bzdura! - zaripostował ktoś inny. Przecież to postęp geometryczny. Szesnaście!
- Wszyscy jesteście w błędzie - podsumował zasmucony nauczyciel.
- Jak to? - oburzyli się uczniowie.
- Bo jak najszybciej chcecie dać odpowiedź, a nikt z was nie zapytał na czym polega to zadanie. Bez tego nie znajdziecie rozwiązania.

Żeby znaleźć rozwiązanie zagadki życia i zbawienia trzeba się wyciszyć, uklęknąć, spytać Jezusa. A my - jak dzieci na rynku z Jego przypowieści - gotowi jesteśmy tak szybko się obrazić, nadąsać, zniechęcić i zrazić. W ten sposób nasze zbawienie będzie jedynie dziełem przypadku, rodzajem loterii, niczym pewnym.


24. Tydzień zwykły - czwartek 18 września

Łk 7,36-50: Jeden z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowego olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi łzami i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: „Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”.
Na to Jezus rzekł do niego: „Szymonie, muszę ci coś powiedzieć”.
On rzekł: „Powiedz, Nauczycielu”.
„Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”
Szymon odpowiedział: „Sądzę, że ten, któremu więcej darował”.
On mu rzekł: „Słusznie osądziłeś”. Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: „Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”.
Do niej zaś rzekł: „Twoje grzechy są odpuszczone”.
Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: „Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?”
On zaś rzekł do kobiety: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”.

- Boję się, czy Bóg naprawdę daruje mi moje grzechy... - westchnął umierający.
- Gdzie pracowałeś przez całe życie? - spytał go stojący u wezgłowia kapłan.
- Byłem murarzem. Zawodowo zajmowałem się wznoszeniem domów. Starałem się robić to jak najlepiej.
- Więc nie martw się zatem o swoje grzechy. Bóg je na pewno przebaczy. Widzisz, On też robi to właśnie zawodowo.

Ludzi - zwłaszcza mających o sobie, swojej moralności i pobożności wysokie mniemanie - Boże Miłosierdzie gotowe jest zirytować. Bo ludzie są wstanie przebaczyć jedynie wiele i pewnie jakiejś większości sprawców. A Bóg może przebaczyć wszystko, każdemu. Cóż, jesteśmy tylko amatorami przebaczenia. Tylko Bóg jest w tym względzie zawodowcem.


24. Tydzień zwykły - piątek 19 września

Łk 8,1-3: Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia.

Dwóch świątobliwych pustelników żyło niedaleko siebie. Przyszedł raz Bóg do jednego z nich, zapytał o drogę do drugiego pustelnika, a tek tylko bezradnie wzruszył ramionami. Wrócił Bóg do nieba, łzę ocierając ukradkiem.
Pomarli owi pustelnicy. Na ich miejsce wkrótce przyszło kolejnych dwóch młodych mnichów. Zaczęli od wykarczowania ścieżki łączącej ich pustelnie. Dojrzał to Pan Bóg z nieba. Dojrzał i się uśmiechnął.

Po co Jezus wędrował przez miasta i wsie? Tylko po to, by nauczać i głosić Ewangelię? Owszem. Ale również i po to, by wydeptać ścieżki łączące tych, co przynależą do Jego Królestwa. A twoje ścieżki do ludzi? Zachwaszczone? Zapokrzywione? Zaościałe? Zróbże z nimi porządek. Niech się Pan Bóg uśmiechnie.


24. tydzień zwykły - sobota 20 września

Łk 8,4-15: Gdy zebrał się wieki tłum i z miast przychodzili do Jezusa, rzekł w przypowieści: „Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny”.
Przy tych słowach wołał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
Wtedy pytali Go Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść.
On rzekł: „Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc nie widzieli i słuchając nie rozumieli.
Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują. To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu.
W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość”.

W czasach starożytnych wojownicy posługujący się łukiem zaprawiani byli do walki w specjalnych szkołach. W jednej z nich mistrz cięciwy i strzały pyta adepta sztuki wojennej:
- Powiedz mi, co widzisz?
- Mam sokoli wzrok! Widzę wszystko: obłoki i jastrzębia kołującego nad lasem, drzewa i domy na wzgórzu, pasące się hen, daleko, stado kóz...
- Dość - przerwał mu mistrz. - Nie jesteś jeszcze gotów. A ty, co widzisz? - zwrócił się do drugiego z młodych żołnierzy.
- Widzę tylko tarczę, którą ma sięgnąć moja strzała.
- Strzelaj więc czym prędzej.
Strzelił i trafił w sam środek.

Ile przeszkód musi pokonać słowo Boże, zanim zakorzeni się w twoim sercu? Ile rzeczy, osób, zjawisk i zdarzeń dostrzegasz obok Jezusa, niepotrzebnie i dodatkowo? Skup się, skoncentruj, wycisz i postaraj. Żeby żadna Boża strzała, żadne ziarenko Ewangelii się nie zmarnowało, nie chybiło celu w tobie.

23. Tydzień Zwykły

23. Tydzień zwykły - poniedziałek 1 września


Łk 6,6-11: W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę.
Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go.
On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Podnieś się i stań na środku”. Podniósł się i stanął.
Wtedy Jezus rzekł do nich: „Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić? życie ocalić czy zniszczyć?”
I spojrzawszy wokoło po wszystkich, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę”. Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa.
Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.

Pani w balzakowskim wieku ze zgrozą zauważyła pewnego dnia na szyi swojej koleżanki naszyjnik z pereł. Spoglądając nań z absolutnie bezinteresowną zawiścią oznajmiła:
- Gdybyś tyko chciała, służę cię w zbadaniu autentyczności tych pereł.
- Jak mogłabyś to zrobić?
- Wystarczy wziąć je na ząb i zagryźć!
- Moja droga – westchnęła koleżanka. – Żeby w ten sposób zbadać, czy perły nie są oszukane, wpierw trzeba samej mieć prawdziwe zęby.

Chcieliby faryzeusze zbadać „prawdziwość” Jezusa. Patrzą więc nań z zawiścią i próbują „rozgryźć”. Jednak by w ten sposób zweryfikować Jezusa, trzeba mieć prawdziwą, nie udawaną, sztucznie wstawioną wiarę.
Uchroń mnie od zawiści, Panie. Zwłaszcza tej najcięższej, nieuleczalnej, bo bezinteresownej.


23. Tydzień zwykły - wtorek 2 września

Łk 6,12-19: Zdarzyło się, że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu, przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.

Małżeństwo z dobrze ponadpółwiecznym stażem siedzi wieczorem przy kominku. On łupi orzechy, ona coś dzierga na drutach.
- Co robisz, kochanie? – on pierwszy przerywa chwilę ciszy, ciągnącą się jak bolońskie spaghetti.
- Drugą skarpetę dla ciebie.
- Drugą? W takim razie daj mi już przymierzyć tę pierwszą.
- Nie mogę, bo jeszcze jej nie mam.
- Jak to jej nie masz?
- Bo zaczęłam robić te skarpety od drugiej właśnie.

Jezus działa – owszem – spontanicznie, ale równocześnie zawsze z zachowaniem określonego porządku: wpierw z rozmysłem wybiera uczniów, potem posyła ich do ludzi. A u samego początku tego działania jest całonocne czuwanie i modlitwa.
Gdzie jest twoja modlitwa? W którym miejscu twojego życia? Panie, pozwól mi zachować właściwą kolejność: najpierw Ty i spotkanie z Tobą, potem namysł, wybór, na końcu dopiero mówienie lub działanie.


23. Tydzień zwykły - środa 3 września

Łk 6,20-26: W owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy was zelżą i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom”.

Agent nieruchomości oprowadza rodzinę zainteresowaną kupnem starego domu. Pokazuje kolejne pomieszczenia, zachwala widok z okien i spokój okolicy.
- Póki co jest tylko jeden mankament – oznajmia szczerze na końcu.
- Jaki?
- To wiekowy budynek i piece są w nim węglowe. Problem w tym, że strasznie dymią.
- Zawsze? – pytają potencjalni kupcy.
- Na szczęście nie! – agent uśmiecha się szeroko. – Tylko wówczas, kiedy się w nich pali!

Czy człowiek zawsze musi być ubogi, smutnym głodny, znienawidzony lub prześladowany? Ależ nie! Tylko dopóty, dopóki żyje na tym świecie. Umarli nie mają tego rodzaju problemów.
Panie, pozwól mi zrozumieć, że to nie śmierć odbiera nam troski, ale to, co znajdziemy za jej bramą: Twoja nieustanna, nieskończona obecność.


23. Tydzień zwykły - czwartek 4 września

Łk 6,27-38: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.
Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty.
Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje.
Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać.
Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych.
Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.
Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.

Pewien mężczyzna otrzymał list polecony z nadrukiem hipermarketu, handlującego urządzeniami elektronicznymi:
„Szanowny Panie, co powiedzieliby pańscy sąsiedzi, gdyby przed pana dom zajechała nasza firmowa ciężarówka, by odebrać telewizor plazmowy i zestaw kina domowego, za które to sprzęty nie zapłacił pan jak dotąd, a minęło już ponad pół roku, ani jednej raty z przydzielonego panu kredytu?”
Po kilku dniach biuro windykacyjne w elektronicznym hipermarkecie otrzymało odpowiedź następującej treści:
„Obszedłem moich sąsiadów. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że byłoby to zwykłe świństwo ze strony nie liczącej się z dobrem klienta, nieuczciwej, złośliwej i pazernej firmy.”

Jezus nawołuje do solidarności w dobrem czyli miłości: daj, pomóż, potraktuj bliźniego, jak siebie. Bo może być też solidarność w złem czyli zmowa.
Panie, pozwól mi zrozumieć, że solidarność ma zawsze wydźwięk pozytywny, że zawsze jest za czymś, dla kogoś, z kimś lub ku czemuś. A przeciw – jest tylko zmowa.


23. Tydzień zwykły - piątek 5 września

Łk 6,39-42: Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?
Jak możesz mówić swemu bratu: «Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz?
Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”.

Chłopak i dziewczyna wracają z jarmarku do domu na wieś.
- Czemu taka smutna coś jesteś? – pyta chłopak.
- A, bo się martwię.
- Czym?
- Że mógłbyś mnie objąć i pocałować.
- No co ty? Przecież widzisz, że w jednej ręce mam koszyk, w drugiej wiadro, a pod pachami trzymam dwie tłuste gęsi.
- Wiem. Ale przecież mógłbyś odstawić gęsi, jedną przykryć wiadrem, druga koszykiem i wtedy mnie pocałować…

Wypatrywanie drzazg w oczach bliźnich nie tylko służy odwróceniu uwagi od własnych, o wiele większych słabości. Jest też czymś w rodzaju prowokacji, podsuwania pomysłów, uwalniania złych skłonności. Ostatecznie każdy z nas ma pięści, zdolne uderzyć i nogi, mogące dać kopniaka. Potrzeba tylko detonatora: czasem słowa, gestu, iskierki emocji – i wybuch gotowy.
Panie, postaw przy mnie anioła, który pozwoli mi dostrzec w innych dobro, do którego są zdolni, nie zło.


23. Tydzień zwykły - sobota 6 września

Łk 6,43-49: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo: nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.
Czemu to wzywacie Mnie: «Panie, Panie», a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je.
Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, potok wezbrany uderzył w ten dom, ale nie zdołał go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany.
Lecz ten, kto słucha, a nie wypełnia, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu. Gdy potok uderzył w niego, od razu runął, a upadek jego był wielki”.

Szef lustruje sponad osadzonych w połowie nosa okularów całe biuro na wyrywki: co kwadrans, co godzinę, co dziesięć minut. W południe podchodzi do jednej z pracownic:
- Pani Helenko, pani nie zastąpi żadna maszyna!
Kobieta oblewa się rumieńcem, trzepocze rzęsami, uśmiecha się.
- Dlaczego pan tak sądzi, panie dyrektorze?
- Bo jak dotąd nikt jeszcze nie skonstruował takiej maszyny, która by nic nie robiła, niczemu nie służyła i do niczego się nie nadawała.

Człowiek zbudowany na skale Chrystusa nie tylko trwa, ale również przynosi dobre owoce. Nieważne – duże czy małe, ważne, że dobre. A przynosić dobre owoce oznacza po prostu coś robić, do czegoś się nadawać, być użytecznym.
Panie, uczyń mnie zastąpionym, niech moje miejsce może zająć każdy, kto chce i może zrobić coś dobrego.