Wszystko przez kroplę miodu, która w sklepie upadła na podłogę. Natychmiast zjawiła się osa, spragniona słodkości, chwilę potem kos, który chciał ją złapać, zaraz za nim kot zaczajony, by upolować ptaka, a wreszcie pies, który rzucił się na kota i go zagryzł. Widząc to sprzedawca miodu przy pomocy solidnego kija położył psa trupem na miejscu. Natychmiast dowiedział się o tym mieszkający w sąsiedniej wiosce właściciel psa, który w odwecie zabił sklepikarza. To rozpętało wojnę międzyplemienną, z której wkrótce ocalało zaledwie kilku podeszłych wiekiem starców, którzy nawet nie wiedzieli, że cała rzeź zaczęła się od małej kropli miodu.
Wszystko zaczyna się od czego małego: pożar od iskry, lawina od kamyka a powódź od kropli. Na szczęście nie tylko to co złe. Małe rzeczy mogą też inicjować to co wielkie: pestka – drzewo, zaczyn – chleb, uśmiech – radość, spojrzenie – miłość, uścisk dłoni – przyjaźń.
Panie, naucz mnie, jak małe rzeczy zamieniać w dobro i piękno.
17. tydzień zwykły - wtorek 29 lipca
Do proboszcza przyszedł jeden z parafian:
- I co ksiądz powie na to? Od pół roku nie byłem w kościele, ani raz nie zmówiłem pacierza, nie przeżegnałem się nawet przed jedzeniem i takie tam… A na dodatek co niedzielę od świtu do zmierzchu pracowałem na polu. I wie ksiądz co? Nikt nie zebrał tyle zboża, tyle ziemniaków, tyle warzyw i owoców co ja. Nikt. I co ksiądz na to powie?
Ksiądz zamyślił się przez chwilę. I westchnął:
- A kto powiedział, mój drogi, że Pan Bóg wyrównuje rachunki w porze zbiorów?
Przyjdzie czas Bożych żniw, pora, kiedy aniołowie dobędą, zważą i ocenią plon. A szukać go będą nie na polach, nie w ogrodach i sadach, ale w sercach.
Panie, jeśli możesz, poślij mi anioła nie czekając dnia sądu. Niech zawczasu dokona inspekcji mojego serca, niech oceni na pniu, co tam rośnie. A jak tego jest zbyt mało, albo plon szykuje się lichy, niech mi zaszumi wyrzutami sumienia, bym w porę się spostrzegł i popracował jeszcze nad duchowa wydajnością.
17. tydzień zwykły - środa 30 lipca
Pewien człowiek na łoży śmierci zdołał jeszcze wyszeptać do stojących wokół synów:
- Nasza winnica…, nasza winnica…
- Co, tato? Co nasza winnica – najstarszy z nich pochylił się nad starcem.
- …kryje w sobie skarb.
- Gdzie, ojcze, w którym miejscu? – zaczęli dopytywać jeden przez drugiego, ale ojciec nie wypowiedział już ani słowa.
Zaraz po pogrzebie zaczęli szukać. Przekopali winnicę wzdłuż i wszerz. Nic nie znaleźli. Ale zruszana ziemia ożyła, a przez to winnica przyniosła nadzwyczajny plon, który przymnożył synom majątku. Rzeczywiście winnica kryła skarb. Trzeba go było tylko umieć rozpoznać.
Bogactwo bierze się z wysiłku. Tak jest też w Jezusowej przypowieści o dwóch szczęśliwych poszukiwaczach skarbów. Obaj sprzedali wszystko, co mieli, cały swój dobytek i wysiłek. Natrudzili się, napracowali i zaryzykowali. Twój skarb jest na wyciągnięcie ręki. Tylko musisz zaryzykować, poświęcić wszystko, siebie też. Nie bój się.
Panie pomóż mi, bym się nie potykał o skarby, które mi podsuwasz, bym umiał je dostrzec, znaleźć, docenić, nimi się nacieszyć.
17. tydzień zwykły - czwartek 31 lipca
Zapytał ktoś młodego seminarzystę:
- Dlaczego chcesz zostać kapłanem?
- Żeby zrobić coś dobrego dla ludzi.
- To nie ma sensu. Jeżeli chcesz zrobić coś dobrego dla ludzi, zostać lekarzem – będziesz leczył, albo architektem – zbudujesz domy, albo krawcem – będziesz innych ubierał, w ostateczności politykiem – będziesz ustalał jakiś ład.
- Kim zatem jest kapłan?
- Kapłan nie jest po to, by coś zrobić dla ludzi. Kapłan jest po to, by dla ludzi kimś być.
- Kim?
- Chrystusem.
W Jezusowej przypowieści pojawia się uczony w Piśmie – człowiek, który stał się posiadaczem skarbca swojego serca i teraz dobywa zeń to, czym może dzielić się z innymi. To jest powołanie nie tylko kapłana, ale każdego chrześcijanina.
Panie, uchroń mnie przed tym, by moja wiara sprowadzała się do dawania czegokolwiek innych. Panie, pomóż mi, bym dzięki mojej wierze był dla innych wszystkim, czego potrzebują, wizerunkiem Chrystusa, choćby małym i niedoskonałym.
17. tydzień zwykły - piątek 1 sierpnia
- Pożycz mi sznur.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Żona wiesza na nim właśnie zboże, by przeschło nieco.
- Zboże suszy na sznurze? Przecież to niemożliwe?
- Mój drogi, wszystko jest możliwe, nawet suszenie zboża na sznurze, wówczas, kiedy nie po prostu nie chce się go pożyczyć.
Okazuje się, że wszystko może przeszkadzać w przyjęciu Jezusa, jeżeli nie ma się odrobiny dobrych chęci. Nawet może przeszkadzać – tak, jak nazarejczykom – fakt, że się Jezusa po prostu zna.
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie i naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Jednak zawsze po to, by móc zbliżyć się do Ciebie, nie zaś uciekać i gubić się.
17. tydzień zwykły - sobota 2 sierpnia
Była wojna. Przed komisją poborową stanął człowiek bez nóg.
- Chcę walczyć! – oznajmił stanowczo.
- Jak? – zaczęto drwić z niego i się wyśmiewać. – Przecież w razie ataku nieprzyjaciela nie będziesz mógł uciec!
- Przecież powiedziałem, że chcę walczyć. Walczyć i zwyciężyć, a nie uciekać przed wrogiem.
Jan Chrzciciel nie lęka się, że straci życie. Śmiało występuje z napomnieniem. W walce – również o Królestwo Niebieskie – liczy się nie tyle ręka, noga, nawet głowa, co serce, pełne zapału i odwagi. Potwierdzi to za jakiś czas sam Chrystus w Wielkim Tygodniu.
Panie, dodaj mi odwagi, żebym się nie użalał, nie biadolił i nie stękał, nie tłumaczył się i nie usprawiedliwiał, ale odważnie, zdecydowanie wziął się za bary ze złem, ze słabością – tą, która jest we mnie.