IV niedziela Adwentu - Rok C

Łk 1,39-45: W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.







Nawiedzenie, Jim Janknegt

Z pośpiechem
   
Omal nie doszło do nieszczęścia. Kiedy samochód niemal zrównał się z rowerzystą, ten - chcąc ominąć kałużę -  stracił równowagę i upadł niemal wprost przed maskę pojazdu. Kierowca w ostatniej sekundzie zdołał wyhamować. Wysiadł z wozu, by zbadać kondycję nieszczęsnego cyklisty, który w tym samym czasie stanął już o własnych siłach.
- Nic  mi nie jest - uśmiechnął się blado.
- Powinieneś, człowieku, jechać prosto do kościoła i podziękować Bogu, że żyjesz - mruknął kierowca zdenerwowany.
- Właśnie jadę prosto do kościoła - uśmiechnął się młodzieniec nieco zmieszany. - I bardzo się spieszę, bo o wpół do pitej odprawiam Mszę świętą. Jestem tu wikarym...

    Dlaczego Maryja - z pośpiechem - idzie w góry, do Elżbiety? Jeszcze nie słyszałem o kimś, komu się spieszyło, żeby się pomodlić, zrobić coś dobrego... Chyba, że w trwodze. Szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz